MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Agent w słupskiej "Solidarności"

Michał Kowalski [email protected] tel. 059 848 81 20
Słupska "Solidarność" ma wiele tajemnic. Instytut Pamięci Narodowej odsłonił jedną z nich. W połowie lat 80. ubiegłego wieku SB miało swojego agenta w najbardziej zakonspirowanym ośrodku "S" w mieście.

13 maja 1985 roku Anna Bogucka - Skowrońska - wówczas działaczka podziemnej "S" - zanotowała w swoim pamiętniku: "W mieszkaniu Piotra P. została zarekwirowana przez esbeków tablica z granitu dotycząca pamięci zamordowanego przez władze komunistyczne ks. Jerzego Popiełuszki... Ja osobiście ją zaprojektowałam. Miała być wmurowana w ścianę kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego".
Ten sam pamiętnik, rok później, 13 maja 1986 roku: "W imieniu Piotra P. wystosowałam pozew przeciwko Wojewódzkiemu Urzędowi Spraw Wewnętrznych w Słupsku o nakazanie wydania tabilcy granitowej o charakterze pamiątkowym dotyczącej księdza Jerzego Popełuszki. (...) Nakaz przeszukania nr 015958 wydał naczelnik Wydziału Śledczego WUSW. Pozwany w toku procesu stwierdził, że tablica została zniszczona. Wskutek tego zawarliśmy ugodę w kwestii odszkodowania za tablicę. Ugodą z 30 czerwca 1986 roku WUSW zobowiązał się zapłacić 47 tys. zł za tablicę, która uległa zniszczeniu w pomieszczeniach WUSW w Słupsku. Pieniądze odebrał Piotr P. i miał je przekazać na grzywnę dla Józka Grządzielskiego. Nie przekazał...."

Agent TW "Irma"

Dziś, na podstawie danych z Instytutu Pamięci Narodowej wiadomo, że P. był tajnym współpracownikiem bezpieki o pseudnimie TW "Irma".
- To bardzo inteligentny człowiek. Wówczas, w latach 80. uważałam, że marnuje się w Słupsku. Niedawno widziałam go z daleka na ulicy. Zauważył mnie i przeszedł na drugą stronę. Może to i dobrze. Nie wiem czy jestem przygotowana na rozmowę z nim - mówi Bogucka - Skowrońska.
Tablica, która zniknęła u P. miała być z granitu. Na środku napisy: "Zwyciężyłeś, Zwyciężaj" i wokół wieńce laurowe. Śmierć ks. Popiełuszki była niezwykle tramatucznym doświadczeniem dla całego społeczeństwa. W kościołach słupskich spontanicznie pojawiały się zdjęcia zamordowanego księdza, morze świec i kwiatów.
Pieniądze na tablicę dał Komitet Biskupi. Miała zsotać wmurowana w ścianę w kościele Najświętszego Serca Jezusowego.
- Całość miał zorganizować P. Tablica została zakwestionowana przez esbeków, później niby ją zniszczyli w mieszkaniu Piotra. Dziś nie jestem nawet pewna, czy kiedykolwiek powstała - opowiada Bogucka - Skowrońska.
Po zniszczeniu tablicy znana adwokat zdecydowała się na złożenie pozwu przeciwko WUSW. Proces... wygrała. WUSW tłumaczył, że tablica zostałą zarekwirowana podczas przeszukania mieszkania P., a później została zniszczona przypadkiem w jakimś magazynie milicyjnym. WUSW miało zapłacić odszkodowanie. Pieniądze trafiły do P.
- Nigdy nie oddał nam tych pieniędzy. Myśleliśmy, że są mu potrzebne. Mieszkał z żoną i dwiema córkami w małym pokoju. Nie dochodziliśmy tego, dlaczego tak zrobił. Po prostu stało się - dodaje Skowrońska.

"Wyposażyć TW w mininadajnik"

Piotr P. był najbliższym współpracownikiem Edwarda Mullera, słynnego w latach 80. działacza "Solidarności", który zajmował się m.in. drukiem i kolportażem ulotek i pism. Znał lokale kontaktowe, ludzi podziemnej "S" w innych miastach.
Notatka SB ze spotkania z TW "Irma", 13 styczeń 1986 roku. Dotyczy jego uczestnictwa w druku nielegalnych ulotek w składzie Muller, TW i nieustalony mężczyzna: "Po krótkich przygotowaniach druk rozpoczęto. Do godziny 21-ej wyprodukowano około 4 tysiące ulotek i z braku farby druk zakończono. TW "Irma" poinformowała również, że w rozmowie z mężczyzną o imieniu Wiesiek ustaliła ona, że jest on z zawodu stolarzem, lecz nie udało jej się bez wzbudzenia podejrzeń ustalić bliższych danych wymienionego mężczyzny. (...)
W trakcie spotkania TW "Irma" zwróciła się o załatwienie jej filmu wyskoczułego firmy Codak, potrzebnego do zrobienia zdjęć w czasie pobytu z E. Mullerem na wyjeździe. (...)

Zadania: zapamiętać adresy

- Tam gdzie był Muller, tam był P. Z tego co pamiętam to uczestniczył nawet w druku nielegalnych ulotek w Gdańsku. To było coś wstrząsającego - opowiada Henryk Grządzielski, działacz słupskiej "S".
Z ujawnionych dokumentów wynika, że agent przekazywał bezpiece adresy kontaktowe w Gdańsku, Krakowie, Warszawie. Działania SB zmierzały do przejęcia pełnej kontroli nad kolportażem wydawnictw niezależnych, poznania kontaktów, szlaków przewożenia zakazanych pism. SB miała nawet plan odsunięcia E. Mullera - wsadzić go do więzienia. Wówczas jego miejsce zająłby Piotr P. To była przemyślana gra.
Raport SB: "Ponieważ w dniu 15 bm. TW ps. Irma udaje się z guarantem do Gdańska i Warszawy celem nawiązania kontaktów z działaczami Partii Liberalno - Demokratycznej, po konsultacji z naczelnikiem Wydziału II Dep. III, postanowiono dopuścić do wydruku tych ulotek przy jednoczesnym podjęciu działań zmierzających do ograniczenia zasięgu akcji kolportażowej na terenie miasta i operacyjnego przejęcia części z nich. Wydruk i udział w nim TW przyczyni się do wzrostu wiarygodności i zwiększenia ich zaufania u przedstawicieli "Niepodległosci". Wyposażyć TW w mininadajnik.
Muller: - Nic nie podejrzewałem. Dopiero później zaświeciło mi coś w głowie. To było podczas konkretnej sytuacji, z której wynikało, że tylko on mógł sypnąć. Zerwałem kontakty.

Udostępnia wrogą literaturę

Grządzielski niechętnie mówi o swoim koledze z lat 80.
- Mnie aż trzęsie, jak sobie przypomnę te wszystkie wpadki. On sypał ludzi!
Raport SB z 6 lutego 1986 r. "(...) działaczka oświaty niezależnej, którą TW odwiedziła w jej mieszkaniu zwróciła się z prośbą by TW skontaktowała ją z ks. (...) z parafii św. Jacka prowadzącym duszpasterstwo akademickie, ponieważ chce ona zorganizować spotkanie pomiędzy nim, a ks. (...) z Gdańska w celu nawiązania bliskich kontaktów pomiędzy wymienionymi, mających w konsekwencji doprowadzić do uatrakcyjnienia pracy duszpasterstwa akademickiego w Gdańsku. Ponadto zamierza zorganizować serię odczytów i spotkań z młodzieżą na terenie Słupska oraz nawiązać bliskie kontakty organizacyjne. Jak wynikało z jej wypowiedzi - utrzymuje ona ścisłe kontakty ze studentem WSP o imieniu Tomek, aktywnym działączem NZS, któremu udostępnia wrogą literaturę a on ją rozpowszechnia wśród studentów WSP."
Pismo szefa WUSW w Słupsku płk Zenona Marcinkiewicza z 2 maja 1986 roku do Andrzeja Czarnika, rektora Wyższej Szkoły Pedagogicznej: "Służba Bezpieczeństwa WUSW w Słupsku od dłuższego czasu notowała przejawy nielegalnej działalności na terenie Słupska struktur Niezleżnego Zrzeszenia Studentów, które zajmowało się drukiem i kolportażem wydawnictw takich jak "Akademik", "Solidarność Słupska". Zajmowali się tym m.in. Tomasz Burek, Robert Włodkowski, Tomasz Kościelny, Jacek Ozimek, Janusz Rajchel, Krzysztof Królak..."
Za głównego organizatora uznano Burka. Dostał prokuratorski zarzut wywołania niepokoju puiblicznego, trafił do aresztu. Reichel, Ozimek, Kościelny mieli rozmowę z prorektorem Bernardem Czerwińskim. Groził im wyrzuceniem z uczelni. Burka objęła amnestia. Nie został skazany. Razem z Ozimkiem i Kościelnym zostali zawieszeni w ZHP, jako czynnie działający harcerze. Ostatecznie 5 marca 1987 roku Tomasz Kościelny został wykluczony z ZHP za działalność, która godziła "w jedność ideową związku" (skład komisji: Józefa Sakowicz, Zofia Pewińska, Andrzej Obecny - ten ostatni jako wiceprezydent Słupska zaprzeczył, że uczestniczył w całej sprawie).
Z P., który obecnie prowadzi w Słupsku swój biznes i pracuje w oświacie, wielokrotnie usiłowaliśmy się umówić na rozmowę. Raz obiecał, że się spotkamy. Nie przyszedł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza