Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rok czeka na ojca

Justyna Wawak
Agnieszka Jopek z synem Bartoszem.
Agnieszka Jopek z synem Bartoszem. Justyna Wawak
Na własnej skórze pani Agnieszka Jopek ze Skarszowa Górnego przekonuje się o opieszałości wymiaru sprawiedliwości.

Ze sprawą ustalenia ojcostwa jej syna Bartosza słupski sąd nie może sobie poradzić już ponad rok.

O sądowych perypetiach Agnieszki Jopek pisaliśmy na początku stycznia. Wówczas, mimo że odbyło się osiem rozpraw, sąd nie potrafił nawet ustalić miejsca pobytu domniemanego ojca, co ponoć uniemożliwiało skuteczne rozstrzygnięcie sprawy.

Na nic zdały się wyjaśnienia matki Bartosza, która wskazywała miejsce jego zamieszkania i pracy. I choć sprawy tego typu rozstrzygane są w kilka miesięcy, w tej nadal nie widać przełomu. Najbardziej traci na tym dziecko. Pieniądze z alimentów przydałyby się na podstawowe potrzeby.

- Dziecko rośnie i trzeba kupować ubrania - mówi Agnieszka Jopek. - Jest też dużo wydatków związanych z zakupem jedzenia i lekarstw.

Ciągnącą się sprawę sąd tłumaczył na kilka sposobów. Sprawa przedłużyła się, ponieważ pani Jopek, składając pozew, podała zbyt mało danych domniemanego ojca dziecka. Ponadto pozwany konsekwentnie nie odbierał korespondencji z sądu. Do tego doszły problemy kadrowe w sądzie. W trakcie sprawy zmienił się sędzia prowadzący.

Jednak w styczniu władze słupskiego Sądu Rejonowego zapewniały, że sprawę zakończą na kolejnej rozprawie, którą zaplanowano pod koniec lutego.

- Ta rozprawa się odbyła - mówi Agnieszka Jopek. - Jednak sędzia nie zakończyła sprawy, a wyznaczyła kolejny termin na 1 kwietnia.

W lutym sprawy nie można było zakończyć, ponieważ nadal nie ustalono miejsca pracy pozwanego. Ponadto - według sądu - poczta źle doręczyła wezwanie pozwanemu. Zabrakło wymaganego drugiego awizo.

Niestety, dla Agnieszki Jopek w prima aprilis czekała na nią niemiła niespodzianka. Zaplanowana rozprawa - dziesiąta już - tym razem się nie odbyła. Sędzia prowadząca sprawę zachorowała. O tym, że kolejnej rozprawy nie będzie, nikt nie powiadomił pani Jopek, która stawiła się we wtorek w sądzie. - Brak słów, by opisać to, co się dzieje - dodaje Agnieszka Jopek. - Ponad rok czekam na zakończenie błahej przecież sprawy.

To powinno trwać kilka miesięcy, a dziś końca nie widać. Gdy trzy miesiące temu pytaliśmy władze sądu o sprawę, zapewniono nas, że w lutym się ona zakończy. Dziś prezes sądu zapowiada radykalne kroki.

- Objąłem osobisty nadzór nad tą sprawą i będę ją pilotował - mówi Krzysztof Ciemnoczołowski, prezes słupskiego Sądu Rejonowego. - Zobowiązałem sędziego do ustalenia terminu rozprawy nie później niż do końca kwietnia. Termin ma być ustalony do piątku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza