Dwa inne pojazdy już nie - bo jak stwierdza straż miejska, przyjechali nimi goście starostwa.
Tomasz Grucza zaparkował swój samochód przed słupskim starostwem w poniedziałek około godziny 11.30. Gdy wrócił do niego, na mężczyznę czekało dwóch strażników miejskich.
- Wlepili mi mandat w wysokości 100 złotych. Zbytnio nie protestowałem, przyjąłem go i podpisałem, bo zdawałem sobie sprawę, że zostawiłem samochód nie w tym miejscu, co trzeba - opowiada słupszczanin.
Chwilę po tym - jak nam opowiada - już żałował swojej decyzji. Przed jego autem były bowiem zaparkowane jeszcze dwa inne, którym strażnicy także włożyli mandatów za wycieraczkę.
- Jednak dostali od kogoś telefon i zabrali dokumenty z powrotem. Zapytałem dlaczego i usłyszałem, że to goście starostwa - stwierdza słupszczanin. - Gdybym zobaczył to wcześniej, to odmówiłbym przyjęcia mandatu.
Pan Tomasz poszedł na skargę do Straży Miejskiej. Jednak tam podtrzymano wcześniejsze decyzje.
Okazało się, że dwa inne auta, o których mówił słupszczanin, przywiozły do starostwa
Kazimierza Plocke, sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
- To był ważny gość starostwa - mówi Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Słupsku. - Kierowcy dwóch samochodów otrzymali upomnienie z nakazem ich przestawienia. Natomiast ten pan sam powiedział, że postawił samochód przed starostwem po to, by pójść po coś do pobliskiego sklepu rowerowego. Nawet nic nie załatwiał w starostwie.
Słupszczanin jest oburzony. - Nie wiedziałem, że w Polsce są równi i równiejsi, ale teraz dzięki temu, co mnie spotkało w Słupsku, już wiem. Ta cała sytuacja jest po prostu oburzająca - stwierdza Grucza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?