Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanin czuje się oszukany przez miasto

Fot. Kamil Nagórek
Pan Paweł dwa lata walczył o wykup swojego mieszkania. Zachowania ratusza kompletnie nie rozumie.
Pan Paweł dwa lata walczył o wykup swojego mieszkania. Zachowania ratusza kompletnie nie rozumie. Fot. Kamil Nagórek
180 tysięcy złotych wydał na adaptację strychu Paweł Skwarek ze Słupska. Gdy lokal chciał wykupić, gmina powiedziała, że nie jest jego właścicielem.

A najciekawsze jest to, że niedługo potem wymówiła mu umowę najmu.

Sytuacja, w jakiej znalazł się słupszczanin, jest kuriozalna. Paweł Skwarek we wrześniu 2006 roku podpisał z gminą Słupsk umowę najmu na strych, który wykonał własnymi siłami i zainwestował w niego własne pieniądze.

- Z gminą podpisałem umowę i płaciłem jej czynsz jako właścicielowi. Gdy jednak złożyłem wniosek o wykup mieszkania, gmina doszła do wniosku, że nie jest właścicielem tego lokalu. Przecież to kompletny absurd - mówi nam mieszkaniec Słupska.

Z olbrzymiej teczki dokumentacji sprawy wynika, że słupski Urząd Miasta uznał, że nie może sprzedać lokalu Skwarkowi, gdyż jako strych należy on do wspólnoty, gdzie większą część udziałów posiadają właściciele prywatni. Według interpretacji urzędników Skwarek powinien zgłosić się o wykup właśnie do niej.

Słupszczanin uważa, że strych jest samodzielnym lokalem mieszkalnym. - Sąd Najwyższy w 2002 roku stwierdził, że taki lokal nie należy do wspólnoty mieszkaniowej. Tak więc powinna mi go sprzedać gmina - stwierdza.

Po dwóch latach wymiany dokumentów z urzędem, w lutym 2008 Maciej Kobyliński, prezydent Słupska przychylił się do jego wniosku i podjął decyzję o sprzedaży.
W międzyczasie pan Paweł zdecydował się kupić mieszkanie na kredyt na rynku wtórnym. - Moja żona była w ciąży. Nie chciałem jej narażać na ciągły stres - stwierdza.

Nie może się jeszcze do niego wprowadzić, bo umowa przewiduje, że będzie mógł to zrobić we wrześniu.
Tymczasem w kwietniu rada miejska zdecydowała, że osoby posiadające mieszkanie nie mogą wykupywać lokalu komunalnego. Skwarek dostał więc... wymówienie umowy najmu. Podpisał je Andrzej Kaczmarczyk, zastępca prezydenta miasta.

- Gmina uznała więc, że jednak jest właścicielem, bo zerwała ze mną umowę. To jakaś kołomyja - podsumowuje słupszczanin.

Urząd miejski uznaje, że wszystko jest w porządku:

- Miarodajną dla tej sprawy była komisja rewizyjna i odrzucenie protestu przez radę miejską. Przyglądali się temu nasi prawnicy i doszli do określonych wniosków, przedstawili je rajcom, a ci uznali je za słuszne - mówi nam Marek Sosnowski ze słupskiego magistratu.

Pan Paweł strychu nie zamierza opuścić, bo do nowego lokalu, kupionego na kredyt, nie może się jeszcze wprowadzić. - To wymówienie jest bezprawne. Byłoby skuteczne, gdybym mógł zamieszkać w nowym domu - kwituje krótko Skwarek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza