Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szycht: Zły nacjonalizm zaraża Ukraińców

Jarosław Stencel
Fred Mast
Rozmowa „Głosu” z Aleksandrem Szychtem, publicystą piszącym o sprawach polsko-ukraińskich.

Z incydentami związanymi z nacjonalizmem ukraińskim mamy do czynienia coraz częściej, co jest tego powodem?

Powodem tego jest - po pierwsze - stopniowe i wieloletnie zwiększanie wpływu nacjonalistycznych środowisk ukraińskich na Ukrainie, opierających się na tradycji krwawych ludobójców dziesiątek tysięcy kobiet i dzieci. Po drugie, ignorowanie przez kolejne polskie rządy głosu środowisk kresowo-patriotycznych, jakie ten proces społecznie monitorowały. Po trzecie wreszcie, winą można by obarczyć ludzką psychikę, której w takie historie, niczym z filmu sensacyjnego czy katastroficznego, trudno jest uwierzyć. Wolimy wierzyć w rozsądek ludzi wokół, myślimy, że wszyscy żyją podobnie do nas i chcą mieć święty spokój. Łatwo było robić z ostrzegających przed neobanderyzmem wariatów, ciemnogród, oszołomów. Nikt nie chciał wierzyć w historie o wypruwanych wnętrznościach kobiet i dzieci.

A tym bardziej dać wiarę, iż ktoś mógłby się teraz wzorować na takich mordercach. Alarmowały o zatrważających wieściach z Ukrainy różne ośrodki i stowarzyszenia, jak choćby Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, ze szczególnym uwzględnieniem Okręgu Wołyńskiego i środowiska 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów z Wrocławia, Towarzystwo Miłośników Wołynia i Polesia i dosłownie dziesiątki innych. Natężenie zwiększyło się od około 2008 roku (nie licząc lat wcześniejszych), staruszkowie, weterani AK czy ekspatrianci widzieli, że mają coraz mniej sił i wymierają. Niemal zero pomocy ze strony państwa, nikt nie chciał się tym zająć.

Była tylko gra pozorów. Wzrost tendencji nacjonalistycznych dało się obserwować szczególnie przy okazji masowych protestów podczas Pomarańczowej Rewolucji w 2005 roku czy Majdanowych Przemian na przełomie 2013 i 2014 r. Czciciele Bandery zawsze takie społeczne ruchy wykorzystywali i usiłowali nad nimi przejmować kontrolę, niestety, skutecznie. I byli na nieszczęście traktowani jako partnerzy, których da się wykorzystać, a później ich zmienić czy prowadzić z nimi dialog. W chwili obecnej nacjonaliści ukraińscy, opierający się o neobanderyzm, radykalną odmianę nazizmu, praktycznie przejęli władzę i zarażają nim Bogu ducha winnych Ukraińców.

A co jest tego potwierdzeniem?

Uczczenie Romana Szuchewycza głównodowodzącego morderców ponad 130 tys. cywilów przez ukraiński parlament, tak samo jak Petra Diaczenkę, zbrodniarza i dowódcę po stronie niemieckiej w Powstaniu Warszawskim, tolerowanie kultu Oskara Dirlewangera w oddziałach frontowych, kult 14 Dywizji Grenadierów SS, na których ponowny pogrzeb przyjeżdża Światosław Szeremeta człowiek w randze ministra. Wystąpienie tam ludzi w mundurach z SS z trupimi czaszkami, którzy oddają salwę w powietrze (takie pogrzeby odbywają się bardzo często po śmierci każdego z ukraińskich weteranów SS), prezydent Petro Poroszenko publicznie cytujący głównego ideologa zbrodniarzy Dmytro Doncowa, spotykający się również z weteranami zbrodniczej organizacji, setki upamiętnień tych siepaczy i cały czas powstawanie następnych, wdrażanie ich kultu w szkole nawet dla najmłodszych, podporządkowanie ich kultowi również cerkwi greckokatolickiej. Mam wymieniać dalej? Bo jest tego więcej.

Ostatnio zniszczono pomnik 1000 pomordowanych Polaków w Hucie Pieniackiej. Ukraińcy tłumaczą to działaniami służb rosyjskich. Dlaczego?

Nie wiem na ile to Ukraińcy, czy ukraińscy nacjonaliści się tłumaczą, ale niezależnie od tego jak było i kto jest sprawcą oni zawsze obwiniają rosyjskie służby. Tak jest najwygodniej. Niewykluczone, iż akurat w tym wypadku mogło tak być, z tym że na takie twierdzenia ze strony ludzi, którzy „spokojnie” chcą wprowadzać kult UPA należy zawsze bardzo uważać. Oni mają konkretny cel, swoje interesy i nie stanowi ich bynajmniej mówienie prawdy.

W czwartek na Facebooku pojawił się profil "Ukraiński Przemyśl" i film z dwoma zamaskowanymi osobnikami, którzy przyznawali się do zniszczenia pomnika w Hucie, oraz grozili Polakom na "Zakerzoniu". Profil istniał kilka godzin, ale jeden z filologów przesłuchał film i twierdzi, że to akcent Ukraińca albo Łemka mieszkającego od urodzenia w Polsce... Zaczyna się robić groźnie?

Dawno przekroczyliśmy granicę tego momentu kiedy zaczyna być groźnie. Polski akcent w języku ukraińskim specjalnie mnie nie dziwi, Polacy z Ukrainy mają akcent kresowy, bądź ukraiński, zaś u Ukraińców w Polsce jest odwrotnie. Związek Ukraińców w Polsce wraz ze swoim otoczeniem jest jednym z największych ognisk ukraińskiego nacjonalizmu i kultu zbrodniczej UPA. Jeszcze przed ponad dekadą, gdy jeździło się do Lwowa prędzej tam moim zdaniem można było spotkać bardziej propolskich Ukraińców, niż w ZUwP. A przypominam, że Lwów stał się główną bazą ukraińskiego nacjonalizmu i ochrzczono go jako Banderstadt. Niemiecka terminologia nie jest tu przypadkowa i pokazuje pewną fascynację przeszłością, niestety nie od tej strony i nie w takim wymiarze jak trzeba.

Kolejnym incydentem było niewpuszczenie do Lwowa prezydenta Przemyśla Roberta Chomy

To jeden z bardzo wielu incydentów. Wcześniej wbijano zakazy wjazdu różnym ludziom i nie można by mieć pretensji gdyby to byli wyłącznie np. członkowie jawnie prorosyjskiej partii „Zmiana”. Jednak wbijano je pod innym kontem – tego kto przeszkadzał w rozwoju nacjonalizmu ukraińskiego i kto w jakiś sposób powodował rozprzestrzenianie się o nim prawdy, która z kolei mogła przeszkodzić w serwowaniu omawianej trutki Ukraińcom. Jednym z takich incydentów, o ile w ogóle można tak to nazywać było uchwalenie ustawy, umożliwiającej karanie Ukraińców oraz obywateli innych państw za krytykę OUN-UPA, czyli ludobójców. Zarówno słynna sprawa niewpuszczenia prezydenta Przemyśla, uchwalenia tej ustawy, jak i wiele innych podobnych ma skłaniać ludzi do autocenzury. To typowe praktyki państwa totalitarnego. Obok Moskwy i Berlina, których się boimy pozwoliliśmy, by na naszych oczach wyrósł nam inny ośrodek, znacznie bardziej nieprzewidywalny i szalony. Nie wspomnę, że mający plany by wpływać na ponad milion Ukraińców zarabiających w Polsce oraz zarażać ich antypolskim nacjonalizmem i roszczeniami. W podobnym stylu jak imigrantów islamskich. Ta liczba systematycznie się zwiększa, a urzędnicy na razie nie robią nic, by wśród ukraińskich imigrantów zrobić choćby kampanię informacyjną w tych tematach. A z terroryzmem OUN mieliśmy do czynienia już przed wojną. Chrapkę ma na tych przyjezdnych Ukraińców ZUwP, dotowany sowicie z naszych podatków.

Czy państwo polskie nie powinno bardziej naciskać i domagać się stanowczo od Ukrainy odejścia od nawiązywania do "dziedzictwa" Doncowa i Bandery?

To za mało powiedziane. Naciskać mogliśmy może jeszcze podczas Majdanu. Teraz trzeba podjąć cały szereg działań, które będą przeciwnymi wobec państwa ukraińskiego, którego stery przejęli neobanderowcy. Te działania powinny być podejmowane także na arenie międzynarodowej. Powinniśmy m. in. informować kompletnie niebędącą w temacie zachodnią opinię publiczną, iż na Ukrainie nie mamy do czynienia z patriotyzmem, czy nacjonalizmem w wydaniu zachodnioeuropejskim, lecz radykalną odmianą neonazizmu akceptującego krwawą przeszłość konkretnych ludobójców i stawiających ich za wzór dla młodzieży. Powinniśmy informować, że rodzi się państwo totalitarne, co też stanie się doskonałym pretekstem dla Rosji, kiedy może przyjść czas konfliktu. Ona jak zawsze chętnie przyjdą wyzwalać od „faszyzmu”. Dlatego i my nie możemy sobie pozwolić, by radykalna ideologia rozwinęła się wśród imigrantów ukraińskich.

Symbolika neonazistowska pojawia się w różnych miejscach na Ukrainie, przez grupy kibiców, a także oddziałów wojskowych. Skąd się to bierze?

To bardzo obszerny temat. Nie wiem od czego zacząć. Może od faktu, że po wojnie na zachodzie Europy, w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych pozostały nietknięte ekspozytury Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów? Bardzo często rekrutowały jej nazistowskich członków zachodnie wywiady, jako ekspertów antysowieckich. Z tego samego powodu werbowali ich sowieci, jako podwójnych agentów. Wasyl Kuk ostatni dowódca UPA, złapany przez sowietów namawiał do wyjścia z lasu swoich ludzi, a Mykoła Łybed ze Służby Bezpeky OUN stał się ekspertem CIA. Przykładów jest więcej. To trochę tak jak z niemieckimi naukowcami. Ci ludzie mieli więc pieniądze, władzę, plan, żelazną rękę i fanatyzm, odpowiednie znajomości, a o ich zbrodniczości po dziesiątkach lat wiedziało niewielu. Ukształtowali swoich wychowanków, a po 1990 roku zaczęli działać. Wykorzystywali swoje wpływy na bezwiedną Polskę, przyjaźnili się także ze środowiskiem „Paryskiej Kultury”. To dopiero początek historii... A wspomnę, że popierają ich ci sami ludzie, którzy chcieliby w jak największej ilości pompować islamskich imigrantów do różnych krajów Europy. Sojusz czarnych charakterów, niczym w jakimś filmie akcji...

Światosław Szeremeta deputowany lwowskiej rady obwodowej, zastępca szefa komisji ds. eurointegracji, współpracy transgranicznej i ds. kontaktów z Ukraińcami za granicą, sekretarz komisji ds. uwiecznienia pamięci o uczestnikach operacji antyterrorystycznej, ofiar wojen i politycznych represji przy Gabinecie Ministrów Ukrainy, brał udział w marszu w Przemyślu podczas którego jeden z jego uczestników krzyczał "Jeszcze Polska nie zginęła, ale zginąć musi", brał także udział w pogrzebie członków 14 Dywizja SS-Galizien, tej samej, która dokonała masakry w Hucie Pieniackiej. Jak to możliwe, że tacy ludzie są w administracji ukraińskiej, a także w ogóle mają wstęp do naszego kraju?

Przecież on nie jest wyjątkiem od reguły. Marszałkiem Werchownej Rady został Andrij Parubij, były członek partii neonazistowskiej, Iwanna Kłympusz-Cygnadze, wnuczka przybocznego głównodowodzącego morderców Romana Szuchewycza ma stanowisko w randze ministra, sam syn Szuchewycza natomiast to jeden z najbardziej wpływowych parlamentarzystów. Przykładów jest więcej. Nacjonaliści bardzo wygodnie usadowili się we władzach, dzieląc je z oligarchią i jej narybkiem. Wstęp do naszego kraju mają z powodu niewiedzy naszych polityków, a dezinformacje pomagają też rozszerzać konkretne środowiska w Polsce, które działają na ich korzyść. Dziś odrobinę łatwiej jest w to Polakom uwierzyć, niż kiedyś, ale i teraz brzmi to trochę w ten sposób, iż jest pokusa, by dla własnego spokoju takie wiadomości niczym szalone teorie spiskowe odrzucić.

Jaka jest droga do porozumienia polsko-ukraińskiego. Działacze typu Włodzimierza Wiatrowicza widzieliby je na swój sposób, a raczej jest to zły kierunek...

Wiatrowicz to kolejna ciemna postać, która banderowski nazizm ma sprzedawać na zachód jako demokratyczny ruch na rzecz wyzwolenia Ukraińców, na marginesie także z ich własnej woli. Piastuje o zgrozo stanowisko szefa ukraińskiego IPN. To wyjątkowy fałszerz historyczny, który manipuluje historią do tego stopnia, iż stracił chyba już resztki szacunku wśród kadr naukowych na prestiżowych zachodnich uniwersytetach. Nawet tam szyta przez niego grubymi nićmi historia, pomimo działania na jego korzyść rozmaitych ukraińskich ośrodków, które powstawały bardzo szybko na najważniejszych uczelniach na zachodzie - została zauważona. A przy okazji przypomnę, iż ośrodki te powstały po to by forsować nawet nie ukraiński, lecz nacjonalistyczny ukraiński punkt widzenia na świecie, już na pewno nie polski. To m. in. dlatego wielu naszych ludzi publicznych było przez lata zaczadzonych tą propagandą, mającą jak już wspomniałem także wpływ na Jerzego Giedroycia. Wielu Polaków bezwiednie podchodziło do ukraińskich nacjonalistów, niczym do normalnych ludzi, którzy mają jakiś kodeks moralny postępowań i twierdzeń. A to był błąd, który kosztował Polskę i Polaków stratę wielu lat i powstanie niebezpieczeństwa, z jakim będziemy musieli się wkrótce zmierzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza