Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk > NIK zawiesiła kontrolę w Urzędzie Morskim

Redakcja
Najwyższa Izba Kontroli zawiesza kontrolę Urzędu Morskiego w Słupsku do grudnia. NIK kontrolowała słupski UM do ubiegłego tygodnia.

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Najwyższa Izba Kontroli niespodziewanie zawiesiła sprawdzanie Urzędu Morskiego w Słupsku. To niedobrze, chociażby dlatego, że z list LPR startuje jego były dyrektor - Bogusław Piechota. NIK mógłby oczyścić jego rządy, gdyby niczego się w urzędzie nie dopatrzył. W sytuacji odwrotnej wyborca miałby wiedzę, czy powinien oddać na niego swój głos. Sprawa ma też inny wymiar, bo przecież NIK jest po to, by w sytuacji, gdy istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś działał niezgodnie z prawem, doprowadzić i wyjaśnić wszelkie zarzuty do końca. A w Słupsku mamy taką sytuację, że kontrolerzy zamknęli w sejfie całą dokumentację, na przykład dotyczącą rury refulacyjnej, i zniknęli na dwa miesiące. Co to za kontrola? Lepiej w ogóle było jej nie zaczynać. Rządząca partia mówi wciąż o sprawnej władzy i administracji, o dobrze działającym państwie. No cóż, Słupsk widocznie leży zbyt daleko od kamer telewizyjnych, by te zapowiedzi wprowadzać w życie.

Sprawdzano umowy cywilno - prawne z nowymi pracownikami, zamówienia publiczne i wykorzystywanie pojazdów służbowych. Nagle kontrola została zawieszona.

- Zaangażowani przy niej pracownicy nie zakończą innych ważnych zleceń - stwierdza Małgorzata Pomianowska, rzecznik prasowy NIK. - Do sprawdzania słupskiego UM wrócimy w grudniu.

Józef Gawłowicz, nowy dyrektor UM twierdzi, że poprzednia polityka kadrowa szefostwa urzędu mogła doprowadzić do dziury budżetowej.

Dlatego zwolnił radcę prawnego ze Szczecina Edytę Kossowską (znajomą Rafała Wiechckiego, byłego ministra gospodarki morskiej), która za dwa dni pracy w tygodniu otrzymywała 7800 zł brutto miesięcznie.

W tym czasie w urzędzie pracowało dwóch innych prawników. Dyrektor nie chce jednak oceniać poprzedniej ekipy. Ma to zrobić NIK, m.in. ma też wyjaśnić sprawę rury refulacyjnej, która niegdyś była zamontowana na stałe na plaży w Ustce.

Pytanie brzmi: czy część elementów tego urządzania nie zostało sprzedanych.

- Część jest w Łebie, a druga część, nie powiem, bo nie mam takiej informacji. Wszystko jest w dokumentach, które NIK zamknął w sejfie - mówi Jerzy Sulżycki, dyrektor ds. techniczych UM.

- Nic nie zniknęło - zapewnia Bogusław Piechota, były dyrektor UM.

Michał Kowalski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza