Wczoraj napisaliśmy, że jeśli nie znajdzie się nowy opiekun dla psa rasy amstaff, który kilka dni cześniej w stanie skrajnego wyczerpania trafił do schroniska, to prawdopodobnie zostanie zabity.
Mimo że uratowany został od pewnej śmierci głodowej. Było ryzyko, że nikt nie zaopiekuje się psem. Amstaff to agresywna rasa, a po przejściach pies byłby jeszcze trudniejszy do ułożenia.
- Nie będzie uśpiony - zapewnia Jerzy Szyszko, kierownik słupskiego schroniska. - Ma zapewnione leczenie weterynaryjne, otrzymuje leki i witaminy wzmacniające. Dostaje jedzenie kilka razy dziennie w małych ilościach, aby organizm znów przyzwyczaił się do przyjmowania pokarmów.
Dyrektor wierzy, że nowy opiekun dla psa znajdzie się.
- Już wielokrotnie udawało nam się znaleźć chętnych do opieki.
Jednocześnie kierownik schroniska dziękuje wszystkim czytelnikom "Głosu Pomorza", którzy okazali zainteresowanie losem zagłodzonego psa i wsparli schronisko.
Amstaffa zabrali pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami z zagrody w Kończewie pod Słupskiem. Pies był głodzony, właściciel odpowie za to przed sądem.
Piotr Kawałek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?