Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławno > Śledztwo po śmierci dziecka

Redakcja

Prokuratura Rejonowa w Sławnie wyjaśnia, czy lekarze ze sławieńskiego szpitala są winni śmierci noworodka.

- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci - mówi Jarosław Płachta, prokurator rejonowy. - Doniesienie złożyła rodzina kobiety spod Sławna, która trafiła do szpitala w Sławnie w 37. tygodniu ciąży. Pierwszego dnia kobieta przyjechała z opuchlizną twarzy i bólami. Po badaniach KTG, które nie wykazały niczego niepokojącego, została wypuszczona do domu. Na drugi dzień została przywieziona ponownie, gdyż bóle nie ustępowały. Przyjęto ją na oddział położniczy. Lekarze przeprowadzili kolejne badanie. Zapadła decyzja o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia. Niestety, noworodek był martwy. W doniesieniu pojawia się zastrzeżenie, że anestezjolog pojawił się przed cesarskim cięciem dopiero po 20 minutach od decyzji o zabiegu. Czy i jaki to miało wpływ na życie dziecka? To m. in. będziemy ustalać. Czekamy na wyniki sekcji zwłok. Wtedy będziemy wiedzieli, czy do śmierci dziecka przyczynili się lekarze.

Dyrektor szpitala Andrzej Dąbrowski zapewnia, że pacjentka miała opiekę doświadczonych lekarzy. - Nie było żadnych zaniedbań, ani żadnych sygnałów, że z płodem dzieje się coś niedobrego - mówi dyrektor. - Na to, co się stało, nie miało wpływu po ilu minutach pojawił się anestezjolog. Trudno mówić o przyczynach bez wyników sekcji. W organizmie kobiety doszło do zatrucia, niewykluczone, że wpłynęło na to, co się stało. Tak się zdarza, raz na tysiąc przypadków. Decyzja o cesarskim cięciu zapadła, gdy zauważyliśmy, że spada aktywność płodu. Akcja była szybka, trwała półtorej godziny. Niestety, dziecko urodziło się martwe.

(mas)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza