Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny finał kuligu. Zginęła 5 letnia Vanessa (szczegóły)

Sylwia Lis [email protected]
Tragedia na kuligu. Pięcioletnia Vanessa wypadła z kabiny ciągnika wprost pod koła. Zginęła na miejscu. Mieszkańcy są wstrząśnięci.
Tragedia na kuligu. Pięcioletnia Vanessa wypadła z kabiny ciągnika wprost pod koła. Zginęła na miejscu. Mieszkańcy są wstrząśnięci. Archiwum
W sobotę o godzinie 14.30 na drodze leśnej w okolicach Kartkowa w gminie Czarna Dąbrówka doszło do olbrzymiej tragedii.

- Na drodze leśnej doszło do wypadku - mówi Jarosław Juchniewicz, oficer prasowy bytowskiej policji. - Ze wstępnych informacji wynika, że siedząca w kabinie ciągnika marki lamborghini dziewczynka podczas jazdy wypadła z pojazdu wprost pod koła. Dziecko zginęła na miejscu. Kierujący ciągnikiem - ojciec dziewczynki - był trzeźwy.

Jak podkreśla oficer prasowy pojazd zabezpieczono do badań technicznych. Prokurator polecił zabezpieczyć ciało dziewczynki do badań sekcyjnych. Funkcjonariusze, którzy byli na miejscu zabezpieczyli ślady oraz ustalili świadków zdarzenia.

Tyle, oficjalnie przekazuje policja, dotarliśmy jednak do szczegółów i świadków tragedii. Wiadomo, że ciągnik ciągnął za sobą sanki. To był kulig dla mieszkańców Unichowa. Organizowano go co roku.

- Ja go zorganizowałem właśnie z panem, który jechał ciągnikiem - mówi Kazimierz Szczegielniak, sołtys Unichowa. - Początkowo miał jechać inny człowiek, ale pan J. napisał do mnie w sobotę, że jednak chciałby pomóc.

Rodzice wraz z pięciolatką w Unichowie mieszkają od niedawna. Dziadkowie kupili tu duże gospodarstwo, ojciec Vanessy zarządzał nim, a ciągnik nowoczesny, nowy. Wiadomo, że oboje rodziców jest głuchoniemych. Dziewczynka była zdrowa, uczęszczała do przedszkola w Nożynie.

Jak doszło do tragedii? - Za ciągnikiem była przyczepka, potem doczepione sanki, aby było bezpieczniej - mówi Szczegielniak. - Dziewczynka początkowo jechała na sankach, potem te się rozwaliły i przesadzono ją do przyczepki. Chyba płakała i z tego powodu ojciec wziął ją do kabiny. Niewiele widziałem, bo to był koniec kuligu. Mężczyzna miał znaleźć miejsce do zawrócenia. Część osób była z nim, część jeszcze na ognisku. Potem przybiegli do nas i mówili, że doszło do tragedii. Nikt nie spodziewał się, że aż tak strasznej.

Szczegielniak spekuluje, że dziecko przypadkowo otworzyło drzwi i wypadło. - Wiele razy widziałem, jak ojciec woził je w kabinie, nawet na terenie gospodarstwa, to skrajna nieodpowiedzialność, w samochodzie to byłoby inaczej, bo siedziało by w foteliku. - Pewnie patrzył w inną stronę, nie słyszał i nie widział co robi córka. poza tym to była bardzo żywa dziewczynka, ciężko było ją “przystopować” - mówi Szczegielniak.

Inny świadek wypadku twierdził, że ojciec dopiero po dłuższej chwili zorientował się co się stało. - Pan, który siedział na sankach krzyknął, że dziecko jest pod kołami - mówi kobieta. - Przed przyjazdem karetki próbowaliśmy reanimować Vanessę. Bez skutku.

Więcej przeczytasz w piątkowym “Głosie Bytowa/Miastka”.

Najczęściej czytane na gp24.pl:

 

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza