MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Doba: Kajakiem przez Atlantyk

Piotr Jasina [email protected] 91 481 33 34 Fot. archiwum
Aleksander Doba ma na "liczniku" ponad 62 tys. km, w tym kilkanaście tysięcy po morzach.
Aleksander Doba ma na "liczniku" ponad 62 tys. km, w tym kilkanaście tysięcy po morzach.
Aleksander Doba zamierza pokonać Ocean Atlantycki przemierzając samotnie 5 tys. km. Wyruszy jesienią z afrykańskiego Dakaru by dotrzeć do Fortaleza, portu południowo-wschodniej Brazylii.

 

- To wyprawa życia - przyznaje pan Aleksander, jeden za najwybitniejszych kajakarzy-pasjonatów na świecie, ma już na liczniku ponad 62 tys. km . - Ciągle miałem w głowie ocean, z którym chcę się zmierzyć. Przygotowuję się od dawna. Trasa jest wybrana optymalnie, konsultowana z żeglarzami, pracownikami szczecińskiej Akademii Morskiej itd. Częściowo będą mi sprzyjać prądy, korzystne wiatry. Czas też nie jest przypadkowy, poza sezonem huraganów.

Będzie płynął kajakiem morskim, który został specjalnie zbudowany na wyprawę w Szczecinie. Na razie nie chce zdradzać stoczni. Ale już próbował kajak, wniósł pewne poprawki. Będzie ważył ze sprzętem, prowiantem około pół tony. Ma 7 metrów długości i metr szerokości. Zakłada średnią prędkość około 4 km/h tylko przy sile mięśni. Z korzystnymi prądami i wiatrami będzie płynął szybciej.

Sprzęt i prowiant na kilka miesięcy

- Kajak musi pomieścić sprzęt i zapas jedzenia na -3-4 miesiące - dodaje kajakarz. - Będę miał m.in. radiostację o zasięgu ok. 5 mil, telefon satelitarny, nawigację GPS, odsolarkę.

 Czy nie jest to samobójcza wyprawa?

 - Poza łącznością nie będę miał co prawda asekuracji, ale nie jestem samobójcą - zapewnia Aleksander Doba. - Kajak jest tak skonstruowany, że nie może płynąć do góry dnem a przy przewrotce sam się podnosi. W części rufowej i dziobowej ma zalaminowane komory wypornościowe. Uniemożliwiają zatonięcie. W dziobie kajaka jest miejsce, gdzie będę mógł wypoczywać. W razie sztormu zapnę się w pasy, zamknę szczelnie kajak, łącznie z lukiem.

Przygotowuje się profesjonalnie, także pod względem wytrzymałościowym.

Dużo pływa w warunkach ekstremalnych. Ostatnio w ciągu 19 godzin i 55 minut, płynąc non stop, pokonał 100 km rzeką Radunią.

Ma Anioła Stróża

- Poza tym wierzę w swojego anioła Stróża - dodaje. - Czuwa nade mną, wyciągał mnie z różnych opresji.

Atlantyk to największe wyzwanie, ale - jak wyznaje - każda z wcześniejszych podróży fascynowała go w inny sposób.

Do Narviku najtrudniej 

- Najtrudniejsza była wyprawa za koło podbiegunowe, do Narwiku - przyznaje. - Trwała 101 dni, przepłynąłem 5369 km.

Opłynął też Bjakał. Zaczynał wyprawę około 7 tys. km od Polic, południkowo nawet za Indiami. Różnica w strefie czasowej wynosiła 7 godzin.

Zaczął 5 lipca ub.r., zamknął Jezioro klamrą 15 sierpnia.

Morze Syberii 

- Bajkał jest trudny do pływania - wspomina - Jego linia brzegowa wynosi około 2 tys. km. Opływając je mijałem dziesiątki pomników ludzi, których pochłonął żywioł jeziora. Na wyspach Uszkanie widziałem nerpy, foki słodkowodne, relikty epoki polodowcowej. Jezioro jest groźne zwłaszcza z powodu silnych, gwałtownych wiatrów. Woda chłodna. Góry wyrastają z wody, pionowe.

Dziennie pokonywał około 50 km. Widział też pożary tajgi, które gasi, tylko deszcz. Przepływał stromizny, doliny, śnieg schodzący żlebami do tafli jeziora na północnych stokach, przeróżne kształty skał.

Bałtyk też 

Wcześniej opłynął Bałtyk, w 80 dni pokonując kajakiem 4227 km. Było to przed wyprawą do Narwiku. A zaczynał kajakowanie wodami śródlądowymi - wypływając z Polic przez szczecin, Gryfino, Berlin, Hamburg, wszystkie cieśniny duńskie i z powrotem do Polic.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza