Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica usteckiego wraku z filmowej Uczty Baltazara

Fot: Zbiory Jarosława Malinowskiego/"Okręty Wojenn
Kadr z filmu "Uczta Baltazara”. Ukazuje wrak torpedowca zagrabionego przez Niemców Duńczykom, a potem odbitego przez Rosjan i pociętego na złom przez Polaków.
Kadr z filmu "Uczta Baltazara”. Ukazuje wrak torpedowca zagrabionego przez Niemców Duńczykom, a potem odbitego przez Rosjan i pociętego na złom przez Polaków. Fot: Zbiory Jarosława Malinowskiego/[/quot/]Okręty Wojenn
Nikt już nie wie, skąd i dokąd płynął ani w jakich okolicznościach uległ katastrofie. Przez lata tkwił nieopodal plaży w Ustce. Tu został uwieczniony przez filmowców. W 1954 roku, 9 lat po wojnie, jego wrak zagrał w filmie.

"Uczta Baltazara" to typowy socrealistyczny film. Młody polski inżynier wraca z zagranicy do kraju z zadaniem, by przemycić na Zachód wartościowy obraz Veronese'a, przedstawiający biblijną ucztę, wyprawioną przez króla Baltazara tuż przed upadkiem Babilonu. Inżynier ma konszachty z kręgami reakcyjnymi i przestępczymi. Dlatego podejmuje się wykonać to bandyckie zadanie. Wystarcza jednak krótki czas, by przeszedł metamorfozę. Pod wpływem obserwacji kraju odbudowującego się ze zniszczeń wojennych pod kierunkiem partii inżynier postanawia czynnie włączyć się w tworzenie zrębów ustroju socjalistycznego. Pomaga w oczyszczaniu usteckiego portu i wydaje milicjantom wspólnika. Mroczna, kluczowa scena filmu, nakręcona została na wraku. Rozbity pohitlerowski okręt idealnie nadawał się na kryjówkę filmowych przestępców.

Powojenna atrakcja

Wspólnie z Jarosławem Malinowskim, wydawcą czasopisma "Okręty Wojenne" i specem od spraw wojennomorskich, postanowiliśmy rozwikłać zagadkę, co to za okręt tkwił w plaży pod Ustką.
Udało się nam dotrzeć do kilku świadków, którzy go pamiętają. Antoni Olszlegier, mieszkaniec Słupska, już pod koniec lat czterdziestych często jeździł do Ustki na plażę wschodnią. Dobrze pamięta: wrak był wielką atrakcją. - Pływaliśmy na niego z innymi chłopakami - wspomina.

- Znajdował się w odległości około 100 metrów od plaży, tkwił na mieliźnie. Było to nasze ulubione miejsce do opalania. Na plażach ludzie tłoczyli się i piekli na gorącym piasku, a na tym wraku zawsze wiał przyjemny wiaterek.

Konwój roztrzaskany pod Ustką

Według Olszlegiera, jednostka miała około 100 metrów długości. Wchodziło się na nią po zwisającej linie lub jakimś łańcuchu. Okręt nie miał uzbrojenia ani charakterystycznych cech, które pan Antoni by zapamiętał.

- Jedno jest pewne: znajdował się koło dzisiejszej restauracji Dajana i był skierowany dziobem w kierunku portu - twierdzi.

Ustczanin Marian Rozwiatowski, który także kręcił się przy wraku, gdy miał kilkanaście lat, potwierdza lokalizację. Dodaje też ważny szczegół: patrząc od Ustki w kierunku Orzechowa, przed okrętem znajdował się jeszcze drugi wrak, holownika lub pogłębiarki. - Wyglądało to tak, jakby na wschód od Ustki rozbił się jakiś konwój - mówi pan Marian. - Ten pierwszy statek holował pewnie drugi i sztorm wyrzucił oba na mieliznę. Na te wraki chodzili także wędkarze, bo brały tam okazałe węgorze.

Tadeusz Jusiewicz, inżynier budowy okrętów z Ustki, był świadkiem końca wraku. Miał osiem lat, gdy widział na zachodnim nabrzeżu portu w Ustce stalowe fragmenty przerdzewiałego okrętu, który był demontowany na plaży na wschód od Ustki. Kawałki transportowano do portu, skąd koleją wywożono te resztki chyba do huty. - To musiał być rok 1960 - twierdzi T. Jusiewicz.

Torpedowiec duńskiej królewskiej mości

Wrak sfilmowany w "Uczcie Baltazara" tkwił więc pod Ustką ponad 10 lat.

Jarosław Malinowski z "Okrętów Wojennych" jest przekonany, że to jeden z duńskich torpedowców klasy "Dragen" lub "Glenten", z których 6 Niemcy przejęli w 1941 roku i które przerobili na poławiacze torped. - Wyławiały torpedy ćwiczebne wystrzeliwane z U-Bootów - mówi Malinowski.

- Działały w Zatoce Gdańskiej. Źródła radzieckie zawierają informacje, że te okręty były 3 lutego 1945 roku atakowane przez sowieckie lotnictwo w zajętym jeszcze przez Niemców porcie w Piławie. To dziś Bałtijsk koło Kaliningradu.

Były to jednostki o długości około 60 m, uzbrojone w armaty kaliber 75 lub 81 mm, kaemy i wyrzutnie torped. Miały po około 40 osób załogi.

Jak to się stało, że okręt identyfikowany przez J. Malinowskiego jako "TFA 4" znalazł się pod Ustką? Badacz twierdzi, że prawdopodobnie po nalocie na Piławę Niemcy postanowili odholować uszkodzonego poławiacza do którejś ze stoczni w zachodniej części Bałtyku. Koło Ustki zaskoczył ich jednak sztorm. - Pewnie nie zdążyli już go ściągnąć z mielizny i tak został - domniemywa wydawca "Okrętów Wojennych", który torpedowce opisał w tegorocznym 4. numerze swojego pisma.

Możliwe też, że już po wojnie Rosjanie transportowali okręt z Piławy na zachód w celu remontu albo złomowania. I wtedy pod Ustką doszło do katastrofy, o której już nikt nie pamięta.

Inne wojenne wraki w Ustce

Trzy okręty podwodne o wyporności ok. 300 t, w latach 50. pocięte na złom, pogłębiarka "Stolpe" - wyłowiona i przekazana do użytkowania w 1946 r., dźwig pływający, statek wycieczkowy, barka desantowa "BDB-265" o wyporności 350 t, poławiacz torped zatopiony w pobliżu elewatora i podniesiony w roku 1947, następnie odholowany i ponownie zatopiony z ośmioma bombami głębinowymi, mały stawiacz min, dwie lub trzy drewniane barki - odholowane i zatopione przy wschodniej plazy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza