Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojsko może wysadzić historyczne bunkry w Ustce

Fot. Marcin Barnowski
Ukryte w lesie na zachód od miasta obiekty wojskowe mogłyby przyciągnąć rzesze turystów. Już teraz zainteresowanie organizowanymi w Ustce wyprawami na bunkry jest całkiem spore.
Ukryte w lesie na zachód od miasta obiekty wojskowe mogłyby przyciągnąć rzesze turystów. Już teraz zainteresowanie organizowanymi w Ustce wyprawami na bunkry jest całkiem spore. Fot. Marcin Barnowski
Historyczne bunkry na zachód od Ustki, którymi miasto zamierza zdobyć względy turystów, mogą zostać bezpowrotnie zniszczone. W armii nazywa się to rekultywacją terenu.

Zrekultywowane mają być tereny na zachód od Ustki, na których na początku lat 50. XX wieku zbudowano 9. Baterię Artylerii Stałej. To najokazalsze usteckie bunkry. Stały na nich niegdyś cztery armaty artylerii nadbrzeżnej typu "Staliniec".

W ich podziemiach były windy dostarczające pociski do dział oraz schrony, w których żołnierze mieli przetrwać nawet pobliski wybuch bomby atomowej. Działa te miały strzec podejść do usteckiego portu, który zaraz po wojnie przewidziany był na bazę marynarki wojennej oraz uniemożliwiać "imperialistom" z NATO ewentualne wysadzenie desantu na usteckie plaże. Były elementem wojskowych przygotowań do III wojny światowej. Bateria przestała istnieć prawie czterdzieści lat temu, ale żelbetowe fortyfikacje w nadmorskim lesie pozostały.

Grupa mieszkańców Ustki zainteresowanych militariami i historią wojskowości chciałaby stworzyć na terenie po baterii skansen militarny. Zdążyli już wszystko posprzątać, bo obiekty były bardzo zaniedbane. Wspiera ich miasto, które wystąpiło już do wojskowego Rejonowego Zarządu Inwestycji o udostępnienie obiektów dla ruchu turystycznego.

Tymczasem pasjonaci dowiedzieli się nieoficjalnie, że wojsko, owszem, przekaże teren - i to już wkrótce, ale najpierw zniszczy fortyfikacje. Podobno mają być wysadzone w powietrze. Co więcej, może to kosztować nawet kilka milionów złotych.

Wczoraj taką możliwość dalszego rozwoju sytuacji potwierdził w rozmowie z nami podpułkownik Tomasz Hopcia, szef Wydziału Organizacyjnego RZI w Gdyni.

- Do rekultywacji terenu przed jego oddaniem Lasom Państwowym, a to im najpierw musimy go wydać, zmuszają nas przepisy, ale nie znam dokładnie tej konkretnej sprawy -powiedział i poprosił o przesłanie pytań e-mailem.

W e-mailu poprosiliśmy m.in. o odpowiedź, co należy zrobić, aby zapobiec realizacji tego planu z uwagi na historyczną i krajoznawczo-turystyczną wartość tych obiektów. Na odpowiedź czekamy.

- Zniszczenie baterii byłoby dla Ustki wielką stratą. Po II wojnie światowej tylko na wybrzeżu rozbudowywano takie pozycje artyleryjskie. To naprawdę cenna rzecz z historycznego punktu widzenia - mówi Radosław Pytlak ze stowarzyszenia miłośników usteckich fortyfikacji.

Martwi się też Piotr Wszółkowski, naczelnik wydziału promocji z usteckiego ratusza, który widzi w obiektach po baterii jeden z przyszłych turystycznych hitów.

- Już teraz rozmawiamy ze wszystkimi, żeby ten czarny scenariusz nie został zrealizowany - zapowiada Wszółkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza