Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczycielka z budowlanki sieje strach, ale nie można jej zwolnić

Monika Zacharzewska
Komisja uznała nauczycielkę winną dwóch z trzech przedstawionych jej zarzutów i nakazała dyrektorowi ukarać ją naganą z ostrzeżeniem. To najniższa możliwa kara.
Komisja uznała nauczycielkę winną dwóch z trzech przedstawionych jej zarzutów i nakazała dyrektorowi ukarać ją naganą z ostrzeżeniem. To najniższa możliwa kara. archiwum
Nauczycielka, ukarana naganą za nękanie uczniów, powróciła do szkoły. Na jej widok uczniowie wpadli w popłoch, a jedna z uczennic zemdlała w szkole.

- Nauczycielka nam ubliża, poniża nas, szydzi, używa wulgaryzmów w czasie lekcji. Niesprawiedliwie ocenia, nie chce pokazywać sprawdzonych klasówek. Uwzięła się na część uczniów ostatniej klasy i zaniżyła im oceny, by nie mogli przystąpić do matury i egzaminów zawodowych. Podeszli do nich dopiero po dodatkowych egzaminach kwalifikacyjnych zarządzonych przez dyrekcję - mówią uczniowie słupskiej budowlanki o nauczycielce przedmiotów zawodowych.

Siedmiu uczniów z jednej klasy nie wytrzymało presji i zrezygnowało ze szkoły. Inni wolą lekcje przesiedzieć w gabinecie pedagoga czy dyrekcji, niż wejść do klasy.

Problem z relacjami z panią nauczycielką pojawił się w szkole kilka lat temu, ale zdecydowanie zaognił w ostatnich dwóch.

- Wielokrotnie dostawaliśmy skargi od uczniów i rodziców na zachowanie tej pani. Prowadziliśmy mediacje, negocjacje z nimi i nauczycielką. Na nic. Ta pani odpiera zarzuty, że są kłamliwe. Nie ma w niej woli porozumienia. W końcu w grudniu ubiegłego roku skierowaliśmy wniosek do rozpatrzenia przez rzecznika dyscyplinarnego przy wojewodzie pomorskim dotyczący uchybienia godności nauczyciela - mówi Magdalena Majchrzak, pełniąca obowiązki dyrektora Zespołu Szkół Budowlanych w Słupsku. - Po rozpatrzeniu sprawa trafiła przed Komisję Dyscyplinarną dla Nauczycieli przy Wojewodzie Pomorskim.

Jeszcze przed poznaniem orzeczenia, po kolejnych skargach od uczniów, zdecydowałam się zawiesić tę panią w pełnieniu obowiązków nauczyciela. Jednak Komisja Dyscyplinarna, do której odwołała się nauczycielka, uchyliła moją decyzję i nakazała przywrócenie jej do pracy. Muszę zastosować się do orzeczenia komisji, mam związane ręce. Nie mogę jej zwolnić i nie kryję obawy o uczniów.

Komisja uznała nauczycielkę winną dwóch z trzech przedstawionych jej zarzutów i nakazała dyrektorowi ukarać ją naganą z ostrzeżeniem. To najniższa możliwa kara.

Na widok nauczycielki, która wróciła o szkoły, uczniowie wpadli w popłoch, a jedna z uczennic zemdlała w szkole.

W budowlance nawet dyrekcja boi się o uczniów

Dyrekcja Zespołu Szkół Budowlanych nie ukrywa, że konflikt z jedną z nauczycielek przedmiotów zawodowych odbija się na całym życiu szkoły. Na atmosferze pracy, opinii o szkole, relacjach, wynikach rekrutacji, zdrowiu i nerwach uczniów i nauczycieli.

- Jestem w sytuacji, gdy nie mogę być rzecznikiem moich uczniów, bo wyczerpałem możliwości prawne - mówi Dariusz Duda, dyrektor budowlanki, z którym rozmawialiśmy, choć jest on na zwolnieniu lekarskim. - Mogę jedynie znów złożyć skargę do rzecznika dyscyplinarnego i czekać. Nie mogę rozwiązać z tą panią umowy. Jest nauczycielem dyplomowanym, z długim stażem, umową na czas nieokreślony. I, co trzeba jej oddać, jest świetnym specjalistą w swojej dziedzinie. Niestety, skargi na relacje z nią zasypują mi biurko. Mam też nagrania z lekcji z tą panią, które przekazałem komisji.

Od początku konfliktu było o nim informowane kuratorium, które przeprowadzało kontrole, i władze miasta.

- U pani wiceprezydent byli i uczniowie, i rodzice, i sama nauczycielka - dodaje Magdalena Majchrzak, p.o. dyrektora.

Padła nawet propozycja mediacji z nauczycielką, do których ona podobno nie zdecydowała się przystąpić.

- Owszem, znam sprawę. Ostatnio dostałam nawet list w tej sprawie od nauczycieli - przyznaje Krystyna Danilecka-Wojewódzka, wiceprezydent Słupska. - Mogę te skargi tylko przyjąć do wiadomości i nic więcej. Załatwienie sprawy leży w kompetencjach pracodawcy, czyli dyrektora szkoły. Ja mogłam tylko porozmawiać z nauczycielką i to zrobiłam.

Dyrekcja budowlanki nie ukrywa zdesperowania. - Czuję się bezradna, kiedy przychodzi do mnie młodzież ze łzami w oczach - mówi pani dyrektor. - Sytuacja jest dla nas patowa. Ktoś może zarzucić, że nic w tej sprawie nie robimy, ale już nie mamy możliwości. Sytuacje konfliktowe budzą ogromne emocje, z którymi trudno sobie poradzić dorosłym, a co dopiero młodzieży w okresie dojrzewania. Stąd mój strach o uczniów.

Nauczycielkę zastaliśmy po lekcjach w szkole, nie chciała rozmawiać o sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza