MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Politycy buszują w powiatach

Michał Kowalski [email protected] tel. 059 848 81 20
Jedna trzecia powiatów do likwidacji? A może z kilku słabych, biedujących regionów, jak np. bytowski, lęborski i słupski, stworzą jeden duży?

Twórca reformy jest przeciw

Twórca reformy jest przeciw

Michał Kulesza - prawnik, współtwórca reformy administracyjnej.
- Z czego wynika kolejne już podejście do likwidacji powiatów?
- Przesłanki mogą być różne. Po pierwsze - centralizacja. Powiat realizuje wiele starych zadań administracji rządowej. Likwidacja części powiatów oznacza, że te zadania będą wracać do Warszawy. Po drugie - politycy szczebla centralnego nie rozumieją, o co chodzi w tych powiatach. Dla mnie najbardziej żenującym i głupim kryterium jest to, że będziemy likwidować słabe powiaty. Powinno być odwrotnie. Słabe powiaty są najważniejsze, bo to właśnie dzięki nim dociera do społeczności lokalnych cała grupa usług publicznych, których by tam nigdy nie było np. komenda policji, biuro pracy czy centrum pomocy rodzinie. Czy takie instytucje mają zniknąć? To przecież oznacza, że przeciętny obywatel powiatu nie będzie miał do nich dostępu.
- Czyli Pana zdaniem nie można likwidować powiatów?
- Mówię od dawna, że liczba powiatów w Polsce jest taka, jaka być powinna. Miejsca, w których się one znajdują, są historyczne ważne dla danej społeczności. Podnoszą ich rangę. Niesamowite jest to, że pomysł likwidacji powiatów pojawia się po wyborach. To po cholerę były te wybory. Jak teraz namówić np. starostwo w Człuchowie, by ono dzielnie pracowało na rzecz swojego powiatu, nie mając pojęcia, czy zostaną zlikwidowani za dwa tygodnie, czy nie. Nie widzę żadnego pozytywnego rezultatu likwidacji powiatów. Nie będzie taniego państwa, bo zadania powiatów przejmie bardzo droga w utrzymaniu administracja rządowa, a w zamian za to nastąpi pogorszenie dostępności do usług publicznych i osłabienie zdolności społeczności lokalnych do zarządzania swoimi sprawami.

Od lat na początku każdego roku odżywają w głowach polityków plany nowego
podziału administracyjnego. Nie inaczej jest teraz.
Przeciętnemu mieszkańcowi powiat kojarzy się z bliżej nieokreśloną instytucją. - Wiem tylko, że coś takiego jest w Słupsku - mówi Maciej Szymilski. - Kojarzę, że mój znajomy musiał korzystać z usług starostwa, kiedy budował dom w pobliżu Ustki.
Gdy zapytać ludzi na ulicach, do czego służy powiat, mało kto jest w stanie odpowiedzieć konkretnie. - Nie wiem - mówi wprost Danuta Pokorzyńska ze Słupska - Na pewno są tam urzędnicy, którzy żyją z naszych pieniędzy.
Według ustawy o samorządzie powiatowym z 1998 roku powiat zajmuje się "zadaniami publicznymi o charakterze międzygminnym", czyli np. wydawaniem różnego rodzaju pozwoleń wodno-prawnych czy budowlanych.
W praktyce to instytucje, które ledwo wiążą koniec z końcem.
- Na 800 kilometrów dróg powiatowych mamy rocznie 4 mln zł, a marszałek województwa pomorskiego na 1100 kilometrów pod jego jurysdykcją ma aż 134 miliony - podaje przykład Sławomir Ziemianowicz, starosta powiatu słupskiego.
Zdaniem rządzącej koalicji część powiatów w Polsce nie ma racji bytu. Porządki ma przeprowadzić Sejmowa Komisja Samorządu Terytorialnego na podstawie raportów MSWiA i Ministerstwa Finansów. Według szefa komisji Dawida Jackiewicza z PiS w połowie roku komisja przygotuje projekt likwidacji albo raczej łączenia powiatów mniejszych i tych, które nie radzą sobie finansowo, z większymi.
- Wiele powiatów generuje tak mało pieniędzy, że nie są one w stanie wykonywać swoich zadań - tłumaczy Jolanta Szczypińska, wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego PiS.
Słupska posłanka mówi, że rząd zmierza do tworzenia większych regionów, bo mają one większe możliwości finansowe, szczególnie w pozyskiwaniu środków europejskich.
Według naszych informacji być może porządki dotkną także region słupski. Komisja rozpatrzy bowiem projekt połączenia powiatów: bytowskiego, człuchowskiego i lęborskiego w jeden organizm. Być może wróci także pomysł likwidacji powiatu grodzkiego w Słupsku.
Danuta Mikołajczysz, sekretarz powiatu lęborskiego nie przejmuje się zapowiedziami polityków. - Ta dyskusja trwa od samego początku, kiedy powstały powiaty. Były już nawet konkretne projekty zmian, ale to przecież umarło śmiercią naturalną - przypomina.
Ziemanowicz uważa, że jeżeli reforma ma polegać tylko na łączeniu powiatów, to nic się nie zmieni. - Powiaty nie mają własnych dochodów, a powinny mieć większy udział w dochodach wytwarzanych na ich obszarach. Jeżeli nie będą miały lepszej struktury finansowania, to dalej będą biedować. - stwierdza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza