Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sepsa sieje postrach (VIDEO)

Magdalena Olechnowicz [email protected]
Testy na obecność bakterii meningokoków.
Testy na obecność bakterii meningokoków.
Lekarze uspokajają, że ujawniane coraz częściej przypadki sepsy nie powinny powodować paniki.

Sepsa w liczbach

Sepsa w liczbach

Z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że w zeszłym roku na posocznicę (sepsę) w całym kraju zmarły 503 osoby, w tym 17 w województwie pomorskim. Z tego w kraju 26 przypadków to posocznica meningokokowa, a 477 - to inne rodzaje posocznicy. W województwie pomorskim w zeszłym roku zmarły trzy osoby z powodu posocznicy meningokowej, a 14 z powodu innej posocznicy.

Kiedy jednak na tą groźną odmianę zakażenie krwi umierają kilkuletnie dzieci, trudno się sprawą nie przejąć.

Wczoraj w szpitalu w Koszalinie zmarł z powodu sepsy sześcioletni chłopiec.

W listopadzie zeszłego roku zmarł 11-letni chłopiec spod Pruszcza Gdańskiego. Tuż po nim dwuletni chłopczyk ze Zgierza. W styczniu dwuletnia dziewczynka w Nowym Sączu. Teraz cała plaga zachorowań na Opolszczyźnie. W tym regionie Główny Inspektor Sanitarny zdecydował o obowiązkowych szczepieniach wszystkich dzieci w wieku 11-19 lat. - Na innych terenach, póki co, nie jest to konieczne - zapewnia Anna Malinowska, rzecznik GIS w Warszawie.

Tymczasem, nawet, gdyby ktoś chciał się zaszczepić odpłatnie, to nie ma takiej możliwości, bo szczepionek nie ma - ani w aptekach, ani w hurtowniach. - Bardzo dużo ludzi pyta o szczepionkę przeciw sepsie. Chciałam ją nawet zamówić, ale ani w hurtowni w Koszalinie, ani w Gdańsku wczoraj jej nie było - usłyszeliśmy w słupskiej aptece "Pod Emką".

Niektórzy przywożą te szczepionki z Czech, Słowacji, czy Austrii, jednak specjaliści ostrzegają, ze najczęściej są one przewożone w złych warunkach i nie nadają się do użycia. Mogą nawet zaszkodzić. Tymczasem lekarze apelują, aby nie wpadać w panikę.

- Przez 25 lat mojego szefowania oddziałem zakaźnym, na sepsę zmarły jedynie dwie osoby. Dlatego moim zdaniem szczepienia nie mają sensu. Sepsa to nie choroba, a zespół objawów chorobowych, które mogą być wywołane różnymi czynnikami zakaźnymi - bakteriami, wirusami, pasożytami czy grzybami - w przebiegu wielu schorzeń. Im organizm ma słabszy system odpornościowy, tym szybciej dochodzi do niewydolności narządów i śmierci nawet w ciągu kilkunastu minut. Jeśli organizm jest silny i broni się, łatwiej jest rozpoznać sepsę i pomóc choremu - mówi Jerzy Barłóg, były ordynator oddziału zakaźnego w Słupsku.

Sepsa postępuje szybko i w bardzo krótkim czasie może przerodzić się w postać ciężką, prowadzącą do niewydolności wielu narządów wewnętrznych, zaburzeń krzepnięcia krwi i do śmierci. Może wystąpić u osób w każdym wieku.

- Przebieg najgroźniejszej sepsy meningokokowej jest burzliwy i wstrząsowy. Pojawia się bardzo wysoka gorączka, bóle głowy, wymioty i wybroczyny na skórze - mówi Barłóg.

Wtedy natychmiast należy się udać do lekarza pierwszego kontaktu, który skieruje do szpitala. Jeśli dziecko majaczy, ma drgawki i stan jest bardzo zły, powinno zostać przyjęte w szpitalu nawet bez skierowania.

Przed sepsą praktycznie nie można się ustrzec. - Szczepionki chronią przed najbardziej złośliwymi meningokokami typu C, ale są też inne, przed którymi nie ochronią - mówi Janusz Zaręba ze słupskiego sanepidu.

Z danych Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Słupsku wynika, że w 2006 roku zanotowano 10 przypadków sepsy, ale nie było tej najgroźniejszej i nikt nie zmarł. Sepsę meningokową zanotowano w Słupsku ostatnio w 2004 roku, ale została szybko zdiagnozowana i w obu przypadkach zakończyła się szczęśliwie.

Sepsa zabija za miedzą

Siedmioletni Damian ze Świdwina zmarł wczoraj z powodu sepsy. Lekarzom ze szpitala w Koszalinie nie udało się uratować malca.

Chłopca do Koszalina przewieziono w poniedziałek przed północą. Trafił tam w bardzo ciężkim stanie, który pogarszał się z minuty na minutę. Wcześniej, od tygodnia lekarz w Świdwinie leczył małego Damiana z ospy wietrznej. Jej epidemia panuje w miasteczku.

- Z oddziału zakaźnego chłopiec został przeniesiony na dziecięcy oddział intensywnej opieki medycznej. O godzinie 1.40 dziecko, mimo działań lekarzy przywracających objawy życia, zmarło - poinformowała Monika Zaremba, rzeczniczka prasowa koszalińskiego szpitala.

Szpital do czasu zakończenia badań bakteriologicznych nie chce wypowiadać się na temat przyczyn zgonu siedmiolatka. Jednak wczoraj rano wysłał do sanepidu faks z informacją o podejrzeniu u dziecka sepsy.

Pełne wyniki badań poznamy dzisiaj. Również dzisiaj będzie wiadomo, czy chorych jest siedem najbliższych chłopcu osób. Pod stałą opieką lekarzy przebywa teraz rodzina Damiana i 23 dzieci, które chodziły z nim do jednej grupy w przedszkolu.

Wczoraj, mimo że przedszkole pracuje normalnie, ze 166 jego wychowanków, rodzice przyprowadzili tylko dziesięcioro. - Nie dziwię się ostrożności rodziców - przyznaje Jolanta Helwig, dyrektorka przedszkola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza