MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rybie odpady popłynęły do Pogorzelicy

Paweł Piwka [email protected]
– W rzece jest pełno gnijących ryb – mówi Marcin Kostuch, społeczny strażnik rybacki. – Wpuszczanie takich ścieków grozi katastrofą ekologiczną. Na dnie znalazłem kilka śniętych minogów, które są prawnie chronione.
– W rzece jest pełno gnijących ryb – mówi Marcin Kostuch, społeczny strażnik rybacki. – Wpuszczanie takich ścieków grozi katastrofą ekologiczną. Na dnie znalazłem kilka śniętych minogów, które są prawnie chronione.
Śmierdzące odpady i śnięte pstrągi popłynęły do rzeki Pogorzelicy z hodowli ryb w miejscowości Nowina.

ODPOWIEDŹ HODOWCY

ODPOWIEDŹ HODOWCY

Właściciel hodowali zapewnił nas wczoraj, że piątkowy wypływ rybich odpadów do rzeki był przypadkowy i więcej się nie powtórzy.
- To jest przerażająca sytuacja - mówi Ryszard Balcerzyk. - To stało się bez mojej wiedzy i nic mi na ten temat nie wiadomo. Najprawdopodobniej pracownik poszedł na skróty i wylał odpady do rzeki. Wyciągnę wobec niego konsekwencje. Odpady z hodowli przekazujemy do utylizacji i zadbam o to, żeby incydent nigdy się nie powtórzył.
Balcerzyk potwierdził zamknięcie tak zwanej przepławki betonowym klocem. Według niego ilość wody, która przedostaje się przez tamę, spełnia wymogi pozwolenia wodno-prawnego, a niski stan rzeki spowodowany jest przez brak opadów.

Właściciel hodowli tłumaczy, że to niedopatrzenie jego pracowników.

W kwietniu na naszych łamach poruszyliśmy temat wysychających rzek na terenie powiatu lęborskiego. Rzeka, poniżej hodowli należących do Ryszarda Balcerzyka pomiędzy Runowem a Pogorzelicami wyschła, bo hodowca prąd wody skierował do swoich stawów.

Sytuacja polepszyła się między innym po wizycie naszych dziennikarzy. W piątek razem z Marcinem Kostuchem, społecznym strażnikiem rybackim, postanowiliśmy sprawdzić stan na rzece Pogorzelicy. Odkryliśmy inną bulwersującą sprawę związaną z hodowlą. Do rzeki w piątek popołudniu popłynęły śmierdzące rybie odpady i śnięte ryby.

- W ciągu kilku chwil woda w rzece zrobiła się całkowicie mętna - mówi Marcin Kostuch, społeczny strażnik rybacki i członek Towarzystwa Przyjaciół Rzeki Łeby.
- Smród w okolicach rzeki był nie do wytrzymania. W wodzie pływały śnięte, rozkładające się pstrągi i kawałki zgniłych ryb.

W okolicy wpływu nieczystości zauważyliśmy także kilka śniętych minogów strumieniowych, które są gatunkiem ściśle chronionym w Polsce. Zginęły najprawdopodobniej z powodu zanieczyszczeń wypływających z hodowli. Po tym jak zauważył nas jeden z pracowników, śmierdzące ścieki przestały płynąc Pogorzelicą.

Na brzegach jednak pozostało mnóstwo gnijących pstrągów. Hodowca zablokował również betonowym klocem tak zwaną przepławkę i przez to ryby straciły jakąkolwiek możliwość migrowania w rzece.

- Nie dość, że ją zamknął, to jeszcze do rzeki wlewa cuchnące resztki - dodaje Kostuch. - Hodowca za nic ma sobie przepisy i degraduje cenną pod względem ekologicznym rzekę. Według mnie powinien utracić prawo do korzystania z jej wód.
W sobotę Marcin Kostuch złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w lęborskiej komendzie. W najbliższym czasie w Słupsku odbędzie się rozprawa dotycząca pozwolenia wodno-prawnego, na podstawie którego działa hodowla.

- Będziemy domagali się cofnięcia pozwolenia - mówi Teodor Rudnik, prezes zarządu okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Słupsku. - Nie spotkałem się wcześniej z taką sytuacją, żeby śnięte ryby z hodowli wpuszczano do rzeki. Takie odpady powinny być utylizowane. Według mnie osoba, która robi coś takiego, nie ma prawa korzystać z wód rzeki. Wpuszczanie brudów z hodowli do rzeki grozi poważną katastrofą ekologiczną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza