Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć to taka sąsiadka

Bogumiła Rzeczkowska bogumila. [email protected]
Aresztowany Dariusz Z. milczy.
Aresztowany Dariusz Z. milczy. Fot. Krzysztof Tomasik
Nie słyszeli jak Beata K. umierała. Nie zadzwonili na policję. Chcieli spać i śnić o świętym spokoju. Nawet jeśli czuli zapach krwi.

Sąsiad na wagę życia

Sąsiad na wagę życia

- Warto mieć dobrych sąsiadów. To Bogusław Ch. słyszał wołające o pomoc dzieci i uratował życie pokrzywdzonej - uzasadnił sędzia Jacek Żółć wyrok dziewięciu lat więzienia, wydany na Roberta Z. za usiłowanie zabójstwa byłej żony oraz psychiczne znęcanie się nad nią i 9-letnim synem. Grażynie Z. były mąż przyłożył nóż do gardła, później - uciekającą - uderzył młotkiem w głowę, a śrubokrętem kłuł w głowę i klatkę piersiową. To było w 1999 roku. Przewodniczący wydziału karnego Sądu Okręgowego w Słupsku innych takich spraw nie pamięta. - Bardzo rzadko zdarza się, by psychiczne i fizyczne znęcanie się nad bliskimi spotkało się z interwencją sąsiadów, a awantury za ścianą często kończą się zabójstwem - mówi sędzia Żółć. - W Lęborku ofiara przemocy domowej była spychana ze schodów, zrzucana z drugiego piętra, wyganiana z domu spała na działkach, w końcu została zmasakrowana, Miała połamane wszystkie żebra. Wtedy sąsiedzi zadzwonili, że leży trup. To najczęściej takie reakcje.

Słupsk, ulica Narutowicza. Mała, spokojna dzielnica niskich domków, przytulonych do ruchliwej części miasta. Okna po lewej stronie domu numer 3 zabite deskami. Wokół pełno odłamków szyb.

Przed domem lodówka. Wytargana w furii. Gotowa do przeprowadzki. Pod płotem porozrzucane kobiece ubrania, satynowa koszulka nocna, oderwane od stanika czarne ramiączko, papierowy pasek od podpaski.

Wewnątrz mieszkania powbijane w podłogi szkło. Rozbite lampy, połamane meble, powywracane sprzęty. W strażackich reflektorach odbija się krew, rozpryskana na ścianach, podłodze i suficie.

W ogrodzie za domem roztrzaskane stołki, potłuczone kieliszki, pogniecione puszki. Stary zardzewiały grill - motyw zbrodni i niemy jej świadek.

Okrutna noc

42-letnia Beata K. zginęła w czasie awantury po spotkaniu przy grillu. Strudzony masakrowaniem kobiety Dariusz Z. poszedł się zrelaksować. Włamał się do stojącego w pobliżu auta. Tyle razy przecież już to robił. Teraz chciał sobie po prostu posiedzieć w aucie...

Wtedy ktoś zadzwonił do dyżurnego komendy policji i powiadomił o włamaniu do samochodu.
- To było tuż po godzinie drugiej w nocy - mówi Jolanta Jurczak, rzeczniczka słupskiej policji. - Policjanci pojechali na parking i zatrzymali pijanego włamywacza. Mężczyzna był bardzo zdenerwowany. Na ubraniu i twarzy miał ślady krwi. Był w szoku. Mówił o leżącej w mieszkaniu kobiecie, powtarzał jakiś adres. Policjanci tam pojechali i znaleźli zwłoki.

Półnaga Beata K. ze zmasakrowaną twarzą leżała w kałuży krwi. Ciało miała obite. Nie żyła od paru godzin. Ślady wskazywały na gigantyczną awanturę, podczas której ofiara była bita, czym popadło. 42-letni złodziej samochodowy - Dariusz Z., konkubent Beaty K., został zatrzymany.

OPINIA

OPINIA

Sebastian Zduńczyk, socjolog zachowań ludzkich:
- Proszę postawić siebie w roli osoby bitej za ścianą. Na pewno każdy z nas oczekiwałby pomocy. A dlaczego ona nie nadchodzi? Po pierwsze: żyjemy w przekonaniu, że nie powinno wtrącać się w cudze sprawy rodzinne i na brak ingerencji mamy społeczne przyzwolenie. Po drugie: nasz system prawny jest tak skonstruowany, że w tych sprawach musimy zeznawać w sądzie. Wiadomo, że sprawca ma więcej praw niż pokrzywdzony, na przykład dostęp do akt, a tym samym naszych danych. Nie reagujemy więc z obawy o siebie. Łatwiej nam powiadomić policję o włamaniu do samochodu, bo widzimy złodzieja. A za ścianą? Nie wiadomo, co tam się dzieje. Myślimy, że oni się pogodzą, a my będziemy wrogiem. Jestem orędownikiem ostrych reakcji, Jeśli słyszymy krzyki i płacz, dzwońmy na policję. Lepiej niech pięćdziesiąt razy przyjeżdża do żywych niż raz, gdy już dojdzie do tragedii.

Później sekcja zwłok wykazała, że kobieta miała liczne obrażenia narządów wewnętrznych i głowy - krwiaki mózgu, złamane dwanaście żeber, pękniętą wątrobę i serce.

- Dlatego zarzuciliśmy podejrzanemu zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem - mówi prokurator Dariusz Kloc ze słupskiej Prokuratury Rejonowej. - Obrażenia musiały sprawiać jej ogromny ból.

Oprawca milczy

Na sądowym korytarzu stoi mężczyzna. Wyraźnie zainteresowany aresztowaniem podejrzanego. - Z ciekawości tu przyszedłem, bo Darek pracował u mnie jakieś dziesięć miesięcy - przyznaje właściciel stolarni, ale nie chce się przedstawić. - Bo zaraz wszyscy powiedzą, że kryminalistów zatrudniam. On siedział za kradzieże samochodów. W pracy alkoholu nie tknął. Skacowanego też go nigdy nie widziałem. Był bardzo obowiązkowy, miły i koleżeński. Bardzo go lubiłem, ale zabił i musi za to odpowiedzieć - kwituje właściciel stolarni.

Dariusz Z. został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu kara 25 lat więzienia lub dożywocia.

Na razie nikt nie wie, jaki był przebieg tragedii. - Ustaliliśmy, że jeden ze świadków przyniósł na grilla butelkę, ale wyszedł około północy, bo przeczuwał rozróbę. Ofiara nie żyje, sprawca milczy, bo ma takie prawo - mówi prokurator Kloc. - Tylko jedna osoba może coś powiedzieć, ale ona się ukrywa.

To znajomy Dariusza Z. Prokuratura podejrzewa, że był z nim do końca awantury. Nie wiadomo, co robił, gdy oprawca zabijał. Poszukiwanemu grozi co najmniej zarzut nieudzielenia pomocy.

Głusi na rzeź

Sąsiadki z osiedla nadziwić się nie mogą, jak do tego doszło. - O niej tylko same dobre rzeczy mogę powiedzieć. To dobra kobieta była - mówi pani Karolina, mieszkająca w bloku kilka ulic dalej. - Chodziła po osiedlu ze swoimi jamnikami. Zawsze miła, pogodna, każdemu dzień dobry powiedziała, pogadała, uśmiechnęła się. Czysta, zadbana, elegancko uczesana. Żadna lumpiara! W życiu pijanej jej nie widziałam. To się w głowie nie mieści, że w najbliższym sąsiedztwie ludzie nie zareagowali i nie zadzwonili na policję. Przecież taką rzeź można odróżnić od zwykłej burdy pijackiej. Na pewno było słychać. U nas w blokach wystarczy, że ktoś głośniej muzykę puści, a radiowóz już jedzie.

Drzwi do mieszkania w bliźniaczej części budynku, w którym mieszkała Beata K., otwiera kuzynka ofiary. - Ja tu nie mieszkam, tylko moja mama. A ona ma 77 lat. Wszystko już powiedziała policji - oświadcza.

- Ja się nigdy nie wtrącałam, a tej nocy spałam, obudziły mnie policyjne samochody - mówi sąsiadka z domu obok.

- Jak on wypił, to był głupi - twierdzi sąsiad, mieszkający parę przecznic dalej. - Chyba kilka miesięcy żyli ze sobą. Policji do awantur nikt nigdy nie wzywał.

Robert Kaczmarski łapie się za serce i tchu złapać nie może. Trochę chwieje się na nogach. - Tak mi tej sąsiadki żal. Ona w porządku była, ale kryminalistę poznała. Źle żyli ze sobą - ubolewa. W nocy słyszał odgłosy awantury, ale...

- Szyby wybijali. Okna leciały. I co? Miałem się wtrącać? I ja po tym wszystkim też się napiłem - usprawiedliwia swój stan.

Tylko sprawiedliwości

Danucie N., matce zabitej, załamuje się głos: - Pragnę tylko sprawiedliwości. Żeby on więcej na świat nie spojrzał, jak moja córka już nie spojrzy. O trzeciej osiemnaście dostałam wiadomość. Wyleciałam w samej koszuli. Wiatr mnie owiał. Boże, co ja robię? Zatrzymałam się... Sąsiedzi widzieli, słyszeli, a dzisiaj głowy opuszczają, sumienie ich dręczy. I moja kuzynka, co mieszka za ścianą, słyszała odgłosy...

Beata K. żyła z Dariuszem Z. od pół roku.

- Zakochała się? Czy ja wiem? Sama była i tak wyszło - opowiada matka ofiary. - On trochę mieszkał u siebie w Siemianicach, trochę u córki. Do tej pory cwany był. Wiedział, że nie może pić, bo białej gorączki dostaje i wystrzegał się alkoholu.

- Beatka dobra była dla ludzi, ale szczęścia w życiu nie miała. Pierwszy mąż zostawił ją, jak Wiola miała osiem miesięcy. Poszedł do wojska i było po małżeństwie. Teraz starsza jej córka ma już 25 lat, a Dominika piętnaście. Z ojcem mieszka - Andrzejem Z. On rozstał się z Beatką. Chociaż im nie wyszło, żyli w przyjaźni. Nigdy nie wzięli ślubu, ale obrączki nosili. Tylko Andrzej kochał Beatkę. Przyszedł na pogrzeb z białą różą. Założył na kwiat obrączkę i rzucił tę różę do grobu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza