Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Słupski Chłopczyk" wyrusza w świat

Rozmawiał Zbigniew Marecki
Stanisław Kazubski.
Stanisław Kazubski. Fot. Sławomir Żabicki
Rozmowa ze Stanisławem Kazubskim, współwłaścicielem firmy Ser-milk, która produkuje serek pleśniowy "Słupski Chłopczyk".

- Czy nowy serek pleśniowy "Słupski chłopczyk" zdobywa rynek?

- Produkcję zaczęliśmy w połowie lipca. Teraz jesteśmy w stanie produkować trzy tysiące sztuk dziennie, a gdyby była taka potrzeba, to moglibyśmy nawet podwoić produkcję. Wiele będzie zależało od tego, jak ostatecznie nasz produkt przyjmie rynek, bo na razie przechodzimy z etapu promocji do ciągłej sprzedaży.

- Sami sprzedajecie swój produkt?

- Też, bo bardzo wiele prywatnych osób przyjeżdża do nas kupować "Słupskiego chłopczyka", gdy wyjeżdżają do Niemiec. Kupuje go także mieszkaniec Bonn, który sprzedał prawa do serka władzom Słupska. Generalnie jednak dystrybucją zajmuje się firma Serkol, największa hurtownia spożywcza w Słupsku. Nawiązujemy też kontakty ze sklepami i zakładami gastronomicznymi. Ponadto wójt Trzebielina zamierza nas skontaktować z potomkiem rodziny Puttkamerów. Być może więc będziemy mieli jeszcze więcej zagranicznych odbiorców. Z myślą o nich chcemy przygotować opakowanie z logo w języku niemieckim.

- Jednym słowem myślicie o rozszerzeniu rynku zbytu?

- Chcielibyśmy wyjść poza region słupski. Stąd na przykład moja żona uczestniczyła w targach w Warszawie. Mam nadzieję, że uda się nam pozyskać większą liczbę odbiorców.
- Czy koncentrujecie się tylko na produkcji "Słupskiego Chłopczyka"?

- Na razie na ten cel przeznaczyliśmy całą halę produkcyjną, bo ten produkt wymaga bardzo dobrych warunków. Przygotowujemy jednak kolejną halę pod produkcję żółtych serów, bo ona od 1995 roku, kiedy jesteśmy właścicielami naszej firmy, jest podstawą działalności Ser-milku.

- Jak doszło do jego powstania?

- Razem z żoną od 30 lat jesteśmy technologami mleczarstwa. Ponad 25 lat pracowaliśmy w oddziale Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Słupsku, który funkcjonował w Zieliniu. Gdy w 1995 roku doszło do jego prywatyzacji, zdecydowaliśmy się na jego kupno. Już wtedy ta firma słynęła z produkcji żółtych serów. Postanowiliśmy więc kontynuować tę tradycję. Umocniliśmy się na rynku. Dzięki temu teraz zatrudniamy 15 osób.

- Ostatnio na rynkach międzynarodowych jest duży popyt na mleko. Czy w związku z tym nie macie problemów z surowcem?

- Rzeczywiście mleko cieszy się dużym zainteresowaniem, ale my mamy swoich stałych dostawców z regionu słupskiego i z Kaszubów. W sytuacji zwiększonego zapotrzebowania zawsze możemy skorzystać z surowca z zagłębia mlecznego, czyli Podlasia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza