Ich wartość oszacowano na ponad 1,5 miliona złotych. Policja szuka złodzieja.
Wycinką na taką skalę wstrząśnięci są przedstawiciele Towarzystwa Przyjaciół Rzeki Łeby.
- Były to stare, czterdziesto, pięćdziesięcioletnie olchy - mówi Zygmunt Lisiecki z TPRŁ.
- Obwód niektórych wynosił 220 centymetrów. Myślę, że już pora na zatrzymanie nielegalnej wycinki drzew. Z pewnością będzie próba naliczenia kary po stawkach opałowych drewna. Prawo jednak mówi inaczej. Jeśli wycinka jest nielegalna, to karę mnoży się razy trzy, czyli płaci się tak zwaną wartość środowiskową. Nie możemy bezczynnie patrzeć jak niszczy się przyrodę.
Teren, na którym wycięto drzewa należy do prywatnego właściciela. W tym przypadku, gdyby chciał on wyciąć drzewa, o pozwolenie musi zwrócić się do wójta gminy Nowa Wieś Lęborska.
- Niczego takiego nie podpisywałem - mówi Ryszard Wittke, wójt gminy Nowa Wieś Lęborska. - Ludzie są nieobliczalni, to są przecież niesamowite koszty. Myślę, że drzewa wycięto dla zysku.
To niestety, nie jedyne tego typu zdarzenie, w przeciągu ostatnich kilku tygodni. W rejonie rzeki Pogorzelicy wycięto także 29 innych olch i jedną brzozę. Straty oszacowano na 155 tysięcy złotych.
Sto drzew trafiło pod topór też przy rzece Łebie, poniżej Niebędzina, na odcinku do Gęsi. Sprawę prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Lęborku.
- Jesteśmy w trakcie postępowania - mówi sierżant Magdalena Cieszyńska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Lęborku. - Sprawa dotyczy ponad trzystu drzew. Jeszcze nie oszacowaliśmy strat. Jednak będziemy brać pod uwagę faktyczną wartość drzewa, a nie środowiskową.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?