Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duchowny chciał, żeby Dawid się powiesił

Bogumiła Rzeczkowska
Księdzu pedofilowi Piotrowi T. grożą kolejne zarzuty.
Księdzu pedofilowi Piotrowi T. grożą kolejne zarzuty.
Ksiądz pedofil Piotr T. po raz kolejny zasiądzie na ławie oskarżonych. Tym razem za to, że kazał powiesić się ministrantowi.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku stwierdził, że tej sprawy nie wolno było umorzyć.

Jeszcze przed wakacjami na wokandzie słupskiego Sądu Okręgowego może pojawić się druga sprawa 39-letniego Piotra T., księdza prawomocnie skazanego za pedofilię.

Sąd Apelacyjny w Gdańsku nie zgodził się z umorzeniem jednego z przestępstw, zarzucanych proboszczowi. Piotr T. najpierw był wikarym w Starogardzie Gdańskim. Gdy w 2005 roku został proboszczem w Dębnicy w gminie Człuchów, nie zrezygnował z licznych kontaktów z niespełna 15-letnimi ministrantami z poprzedniej parafii. Wkrótce okazało się, że nie chodzi tylko o służenie do mszy, lecz także o seks i narkotyki.

W marcu Piotr T. został prawomocnie skazany na cztery lata więzienia za molestowanie Dawida, jednego z ministrantów oraz rozpijanie i częstowanie narkotykami innych chłopców.

Od zarzutu zgwałceń i przywłaszczenia parafialnych pieniędzy duchowny został uniewinniony. Jednak w szafie Sądu Okręgowego w Słupsku wciąż czekała na rozstrzygnięcie inna sprawa. Chodziło o wyjazd księdza w maju 2006 roku z Dawidem do pensjonatu w Mielnie.

Według prokuratury w czasie pobytu ksiądz namawiał chłopaka do samobójstwa. Kazał mu powiesić się na pasku, a chłopiec wykonał jego polecenie.
Kapłan uwolnił go z pętli, gdy przekonał się, że nastolatek jest gotów zrobić dla niego wszystko. W trakcie tych dramatycznych zdarzeń trwały poszukiwania Dawida, a księdza poszukiwano listem gończym. Dopiero po jedenastu dniach Piotr T. zostawił Dawida w Kościerzynie w pociągu do Starogardu. Pedofila zatrzymano w Bruskowie pod Kościerzyną.
Po wyroku za molestowanie całą sprawę Sąd Okręgowy w Słupsku umorzył. Uznał, że Piotr T. już został skazany na karę czterech lat więzienia, a za nakłanianie do samobójstwa grozi do pięciu lat. W tej sytuacji wyrok łączny byłby bardzo podobny do tego, jaki już zapadł w pierwszej sprawie, więc sądzenie byłoby bezcelowe.

- My twierdzimy co innego. Proces powinien się odbyć, ponieważ czyn jest bardzo poważny - mówi prokurator Tomasz Klukowski, szef człuchowskiej Prokuratury Rejonowej, która w kwietniu zażaliła się na umorzenie. Ukarania księdza za nakłanianie do samobójstwa żądali także rodzice pokrzywdzonego, który nie skończył jeszcze 18 lat. Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał skargę prokuratury i uchylił postanowienie o umorzeniu.

- To oznacza, ze słupski Sąd Okręgowy musi prowadzić proces - mówi sędzia Lech Magnuszewski, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

- Umorzyliśmy sprawę przede wszystkim ze względu na dobro pokrzywdzonego. Ten młody człowiek będzie po raz kolejny przesłuchiwany przed sądem i od nowa to wszystko przeżywał. Moim zdaniem, nie należy go na to narażać twierdzi sędzia Jacek Żółć, przewodniczący wydziału karnego Sądu Okręgowego w Słupsku.
- Najprawdopodobniej proces rozpocznie się jeszcze przed wakacjami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza