Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym jeżdżą bogaci ludzie w regionie słupskim?

Zbigniew Marecki
Maybach Bronisława Bajcara
Maybach Bronisława Bajcara Fot. Łukasz Capar
Szczególne pojazdy budzą emocje, a te najdroższe, należące do najbogatszych ludzi - budzą emocje największe.
Maybach Bronisława Bajcara
Maybach Bronisława Bajcara Fot. Łukasz Capar

Maybach Bronisława Bajcara
(fot. Fot. Łukasz Capar)

Maybach i ferrari Bronisława Bajcara robią wrażenie. O tych jego cackach dyskutują nawet najbogatsi biznesmeni w regionie. Niektórzy specjalnie zaglądali do fachowych pism, aby sprawdzić, czy rzeczywiście maybach kosztuje 2 miliony złotych.

- Żyjemy w wolnym kraju. Każdy może żyć, jak chce, ale ja bym tyle na samochód nie wydał - nie ukrywa Jan Czechowicz, właściciel firmy Plasmet w Widzinie, która produkuje części do samochodów różnych marek.

- Niemniej, jeśli się prowadzi dobrze prosperującą firmę, to trzeba dbać o swój wygląd, samochód, jakim się jeździ i właściwe zachowanie, bo jest się wizytówką firmy, z którą się stykają potencjalni klienci - tłumaczy swój punkt widzenia.

Sam jeździ hondą legend, kupioną przez firmę w leasingu. Zwykle podróżuje jako pasażer. - Ja szpan mam już za sobą, a jeżdżę z kierowcą, bo gdy się jest w podróży służbowej od piątej rano do 23, trzeba zadbać o trochę wygody.

W biznesie limuzynami

Czym jeżdżą bogaci ludzie w regionie słupskim?

- Jeżdżę dwoma mercedesami. Nowszego trzymam w zakładzie i używam do dalszych podróży, a starszym jeżdżę po okolicy - zdradza Jerzy Malek, właściciel firmy Morpol z Duninowa, który intensywnie wykupuje grunty i nieruchomości w Ustce i Słupsku. - To dlatego, że już kilka samochodów mi ukradziono.

Własnego samochodu nie ma Maciej Fedorowicz, prezes słupskiej spółki Gino Rossi. Jeździ firmowym lexusem.

- Gdy pójdę na emeryturę, to sobie kupię samochód. Teraz nie mam potrzeby posiadania, ale, jak każdy mężczyzna, z chęcią pojeździłbym sobie ferrari albo maybachem - śmieje się menedżer.

Z kolei Kazimierz Meka, współwłaściciel Fabryki Obuwia Nord w Strzelinku, jest wierny bmw - ma teraz dwa nowe wypasione samochody tej marki, bmw serii 6 i 7.
- Zawsze je kupuję w Niemczech - podkreśla.

Jednak nie trzeba być przedsiębiorcą, aby jeździć bardzo dobrym samochodem. Kazimierz Czyż, znany słupski diabetolog, od blisko dwóch lat zadaje szyku amerykańskim dodgem caliber.

- Zaczynałem od dwóch maluchów, potem miałem dużego fiata, mercedesa, skodę i daewoo nexię, ale najlepiej do tej pory wspominam nissana primerę. Za dwa miliony złotych samochodu bym jednak nie kupił, nawet gdyby było mnie stać. Po prostu byłoby mi szkoda wydawać tyle pieniędzy na samochód - przyznaje lekarz.

Smacznie i wygodnie

Calibra jest też popularna w słupskiej adwokaturze, a z zamiłowania do ładnych aut znani są też inni lekarze.

Dyrektor szpitala Ryszard Stus przesiadł się niedawno do pięknej Alfy Romeo 159. Niebrzydkim autem jeździ też jego adwersarz, przywódca niedawnych protestów lekarskich, Zbigniew Galla. Jeździ on niebanalną Hondą Civic Sport.

Ze sportowców związanych z naszym regionem najlepszymi samochodami jeździ Tomasz Iwan, były reprezentant Polski w piłce nożnej, wychowanek Jantara Ustka. Kiedyś wjeżdżał na promenadę nadmorską porsche, potem zadziwiał kibiców jeżdżąc hummerem, który spalał nawet 15 litrów na 100 kilometrów.

Nie miała słupska koszykarska publiczność litości dla nowiutkiego audi rozgrywającego Energi Czarnych, Mantasa Cesnauskisa. Po słabych występach drużyny oblała auto farbą.

Nie grozi to na razie Łukaszowi Ratajczakowi, który wkrótce będzie grał w Czarnych. Choć bardzo interesuje się motoryzacją, nie ma jeszcze samochodu i jeździ rowerem.

Bez taryfy ulgowej

Przyłapaliśmy nieprawidłowo zaparkowanego cadillaca escalade ze stajni Bronisława Bajcara. Auta biznesmena notorycznie łamią przepisy parkowania w tym miejscu (znajduje się tu należąca do biznesmena dyskoteka). Policja twierdzi, że za każdym razem karze właściciela. Jak widać, bez efektu. Rozumiemy, że przedsiębiorcę stać na płacenie licznych mandatów. Ale jest też coś takiego, jak łamanie norm społecznych przez celowe i uporczywe nieprzestrzeganie prawa.
(fot. Fot. Łukasz Capar)

Rozmowa z Markiem Komodołowiczem, szefem słupskiej drogówki

- Podobno właścicieli luksusowych samochodów traktujecie lepiej, niż śmiertelników jeżdżących gorszymi autami?

- A jak pan myśli?

- Powinniście tak samo.

- Oczywiście. Może nawet bywa odwrotnie. Jeśli ktoś ma dobry samochód, można od niego więcej wymagać, bo od razu widać, że sobie radzi w życiu.

- No tak, ale gdy ma się nowy, szybki i luksusowy samochód, to aż się chce przycisnąć pedał gazu.

- Dlatego niektórym z tych kierowców trzeba tłumaczyć, że jeżeli będą pędzić po naszych drogach, to w przypadku nagłego hamowania mogą ich zabić nawet poduszki powietrzne.

- Nie boicie się im wypisywać mandatów?

- Bogaci ludzie są tacy sami jak inni. Jedni, gdy coś przeskrobią, a każdemu zdarza się naruszyć przepisy drogowe, przepraszają i tłumaczą się. Są też tacy, którzy próbują wymusić inne zachowania na policjantach. Ale tak postępują również właściciele maluchów. Wszystko zależy od kultury człowieka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza