Sprawa jest poważna i bardziej realna, niż się wydaje. Eksperci już od kilku lat wskazują, że budowa elektrowni jądrowych w Polsce jest konieczna chociażby dla zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Widać to jak na dłoni w skali województwa pomorskiego. Tutaj jedynie 30 procent energii jest produkowanych w naszym regionie. Reszta jest przesyłana z innych części Polski.
- Podstawowe pytanie inwestorów zainteresowanych biznesem u nas zawsze jest takie, czy mamy wystarczająco dużo energii - mówi Jan Kozłowski, marszałek województwa.
W Pomorskiem przyszedł już czas na konkretne decyzje. Zaraz po powrocie z USA, co nastąpi w tym tygodniu, marszałek Kozłowski wystąpi oficjalnie do premiera Tuska o podjęcie konkretnych decyzji lokalizacyjnych.
Najpewniej chodzi o Żarnowiec, a więc miejsce, gdzie w 1990 roku przerwano budowę elektrowni. Jednym z budowniczych tego giganta był pochodzący ze Słupska Jan Ryszard Kurylczyk, późniejszy wojewoda pomorski.
- Klęska Żarnowca była w dużej mierze spowodowana katastrofą czarnobylską w 1986 roku. Ludzie się bali, mimo że obie elektrownie były budowane wedle zupełnie innej technologii - mówi nam Kurylczyk.
Jeden z reaktorów, który miał służyć w Żarnowcu, działa bezproblemowo do dziś w fińskim mieście Loviisa.
- Straciliśmy dwadzieścia lat, a i tak musimy wrócić do tej koncepcji. To jest nieuniknione - stwierdza Kurylczyk.
W bieżącym roku w Polsce już przeprowadzono sondaż na temat elektrowni. Prowadził go SMG/KRC na zlecenie portalu Money.pl. Wynika z niego, że ponad 70 procent Polaków popiera budowę elektrowni jądrowej, ale w odległości 100 km od swoich domów, negatywnie wypowiedziało się jedynie 18 procent, a 47 procent uważało, że Polska nie powinna inwestować w energetykę atomową.
Obecnie w Polsce wyznaczone są dwa miejsca pod budowę elektrowni. Wytypowała je Państwowa Agencja Atomistyki. Są to Żarnowiec i Klempicz (Wielkopolska).
Oprócz tego wyznaczono sześć lokalizacji zastępczych: Kopań, Nowe Miasto, Wyszków, Chotcza, Gościeradów i Małkinia, i pięć na składownie odpadów: Łanięta, Damasławek i Kłodawa, okolice Pogorzeli i Jarocina.
- Chciałbym, żeby rząd podjął korzystną dla nas decyzję - nie ukrywa Jan Kozłowski. - Nie możemy bać się energii atomowej - dodaje marszałek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?