Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKP nie informują o spóźnieniach pociągów. Pasażerowie są oburzeni

Krzysztof Piotrkowski
Hanna Kozłowska ze Słupska przyznaje, że nikt na dworcu nie informuje pasażerów o innych godzinach przyjazdów.
Hanna Kozłowska ze Słupska przyznaje, że nikt na dworcu nie informuje pasażerów o innych godzinach przyjazdów. Fot. Krzysztof Tomasik
Kolejną niespodziankę przygotowała kolej swoim pasażerom. Po piątkowej wpadce z SKM, teraz okazuje się, że wszystkie pociągi kursujące do Warszawy mają opóźnienia. Wiedzą o tym tylko kolejarze, bo pasażera nikt nie informuje.

W sobotnio-niedzielnym wydaniu "Głosu" interweniowaliśmy w sprawie bałaganu na dworcu PKP. Pociąg SKM odjechał nie z tego peronu i na lodzie zostało kilkudziesięciu podróżnych.

Tym razem przestrzegamy naszych czytelników przed zbytnim zaufaniem do rozkładu jazdy PKP, bo mogą się niemile zdziwić i na przykład nie zdążyć na wigilijną kolację lub inne ważne spotkanie.

Od kilku tygodni pociągi jadące z Warszawy i do Warszawy spóźniają się od 20 do nawet 50 minut. O spóźnieniach pasażerowie dowiadują się dopiero w pociągu. Są to tak zwane "planowe opóźnienia" spowodowane remontem torów na szlaku Gdańsk-Warszawa.

Niestety, poza kolejarzami wiedzą o nich tylko nieliczni. W rozkładzie jazdy na dworcu i w internecie nie ma o nich słowa.

Bogdan Dworniak ze Słupska na własnej skórze przeżył niefrasobliwość PKP. Jego pociąg Intercity z Gdyni do Warszawy odjeżdżający z Gdyni o godzinie 16.58, miał dojechać do stolicy o godz. 22.17.

- Spóźnił się prawie godzinę, uciekły mi wszystkie autobusy i do hotelu, który znajduje się na przedmieściach jechałem taksówką - skarży się czytelnik. - Wydałem prawie tyle samo pieniędzy, ile kosztował bilet na pociąg.

Zapewnia, że gdyby wiedział o "planowanych spóźnieniach", pojechałby wcześniej, niestety, żadnej takiej informacji nigdzie nie znalazł. Podobną przygodę przeżył pan Piotr Słodynowski ze Słupska.

Wracał z Gdyni ekspresem Słupia, odjazd godz 21.17 - Kupiłem bilet i poszedłem na peron - mówi pan Piotr. - Pociąg, który miał być za trzy minuty, nie przyjeżdżał przez ponad kwadrans, zmarzłem. Nie wiedziałem, co robić. Bałem się, że jak wrócę na dworzec spytać się, dlaczego nie ma pociągu, ten przyjedzie i ucieknie. Wrócił jednak i dopiero gdy zapytał w kasie, dowiedział się o spóźnieniu.

- Powiedziano mi, żebym nie myślał, że przyjedzie na peron wskazany w rozkładzie jazdy, bo to "różnie bywa" - mówi pasażer. - Przyjechał na inny peron i musiałem biec przez tory.
Spytaliśmy przewoźnika - PKP IC dlaczego nie informuje o opóźnieniach i zaproponowaliśmy nawet proste rozwiązanie tego problemu. Skoro pociągi
na tej trasie spóźniają się codziennie o około 40-50 minut, to sposobem byłoby obowiązkowe informowanie pasażerów w chwili zakupu biletu.

Niestety, PKP raczej z tego nie skorzysta, bo nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze sugestie. Za to przeprasza pasażerów i obiecuje wyjaśnić sprawę. - Na ten temat wszczęte zostało postępowanie wyjaśniające - mówi Beata Czemerajda z PKP IC.

- Na pracownikach naszej spółki zarówno konduktorach, jak i pracownikach informacji, spoczywa obowiązek informowania podróżnych. Każdy pasażer niezadowolony z jakości wykonanej usługi ma prawo do złożenia reklamacji. Zasady składania reklamacji znajdują się na stronie internetowej www.intercity.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza