Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legalni poławiacze alarmują: ktoś podkrada bursztyn (zdjęcia)

Marcin Barnowski
Legalni poławiacze narzekają, że nielegalni są szybsi, bo na plażach są przed nimi, jeszcze w nocy.
Legalni poławiacze narzekają, że nielegalni są szybsi, bo na plażach są przed nimi, jeszcze w nocy. Łukasz Capar
Około pół kilograma bursztynów udało się we wtorek zebrać usteckim poławiaczom złota Bałtyku. Twierdzą, że połów byłby bardziej obfity, gdyby nie inni zbieracze, którzy podbierają jantary z plaż i z morza nocami. Nielegalnie.
Po sztormie na ustecką plaze wylegli poszukiwacze bursztynu.

Poszukiwanie bursztynu w Ustce

Aby móc zbierać odłamki skamieniałej żywicy z plaż albo wyławiać je z morza, brodząc w wodzie, trzeba mieć pozwolenie właściwego urzędu morskiego. W słupskim wydaje je Inspektorat Ochrony Wybrzeża. Koszt: 82 złote rocznie.

Teoretycznie pozwolenie takie jest wymagane nawet wówczas, gdy chcemy zabrać ze sobą jeden kamyczek.

- Bez pozwolenia jest to wykroczeniem, za co może być nałożony mandat do 500 złotych. Ale wiadomo, za jeden czy dwa bursztyny nikt nie będzie nikogo ścigał - wyjaśnia Mariusz Burdukiewicz, szef inspektoratu wydającego pozwolenia.

Tymczasem poławiacze, którzy we wtorek wyszli na połów, narzekają na nielegalnych zbieraczy. Nie na tych jednak, którzy zabierają pojedyncze kamyczki. Chodzi o zawodowców, którzy w nocy odławiają bursztyn masowo.

- Wchodzą w kombinezonach do morza i przyświecają sobie latarkami - tłumaczy Jerzy Szymeczko, jeden z legalnych usteckich poławiaczy. - Robią to po to, aby mieć jak najwięcej kamieni, dla pieniędzy. Nie chcą się nimi dzielić ani kupować pozwoleń. My natomiast traktujemy nasze połowy jako atrakcję dla turystów.

Zawsze gromadzi się przy nas grupka ludzi i wygrzebuje bursztyny z rumowiska, które wynosimy na plażę. Połowa z tego, co wyławiamy, po prostu jest przez nas rozdawana.

Szymeczko dodaje, że nielegalne nocne zbiory zaraz po sztormach powodują zmniejszenie wyników legalnych poławiaczy, działających później w świetle dnia.

Tych z pozwoleniami, jak nam powiedział, jest w Ustce kilkunastu. Wśród nich są m.in. fryzjerzy, taksówkarze, kilku wojskowych. We wtorek, jak mówi Szymeczko, wszyscy razem wyłowili w sumie około 50 dkg jantarów.
W słupskim Urzędzie Morskim poinformowano nas, że rocznie wydaje się tu około 30 pozwoleń na pozyskiwanie bursztynów z plaż. Ile osób zbiera nielegalnie, nie wiadomo. Nikt ich w szczególny sposób nie tropi, żaden zbieracz dotychczas nie został ukarany za brak pozwolenia.

- Nie mamy nawet takiej możliwości, by ich kontrolować w nocy, bo pracujemy codziennie tylko do godziny 15.30 - informuje Burdukiewicz. Jego zdaniem, sprawą powinna zainteresować się policja i Straż Graniczna. Od razu jednak dodaje, że trudno wymagać od tych służb, aby czaiły się nocami na odludnych plażach w sytuacji, gdy mają ważniejsze zadania w samym mieście.

Jak informuje Szymeczko, jeden poławiacz na dobrym bursztynowym połowie może zarobić kilkaset złotych. Zdarzają się też bryłki takie, jak ta, którą on sam znalazł kilka lat temu, o wadze 1,7 kg.

- Taka może być warta nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych - mówi ustczanin. - Ja jednak nie łowię dla pieniędzy i tę moją oddałem koledze do muzeum. Ale są tacy, którzy koniecznie chcą zarobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza