Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ustka. Sprawa picia alkoholu na plaży ma swój dalszy ciąg

(map)
Zofia Bartuś zaprotestowała przeciwko miejscu usytuowania planowanego letniego lokalu.
Zofia Bartuś zaprotestowała przeciwko miejscu usytuowania planowanego letniego lokalu. Łukasz Capar
Sprawa sprzedaży alkoholu na plaży i postawienia lokalu Baya Beach znów wraca. Przeciwko miejscu usytuowania planowanego letniego lokalu zaprotestowała Zofia Bartuś. Właścicielka Dworu Różanego twierdzi, że lokal plażowy blisko jej posesji będzie zakłócał ciszę nocną.

- Wzywamy radę miasta do uchylenia uchwały, gdyż narusza ona nasz interes prawny i mir domowy - mówi ustczanka Zofia Bartuś.

- Przypominamy, że naszą nieruchomość kupiliśmy od miasta w 1994 roku ze względu na jej położenie przy promenadzie nadmorskiej i w strefie uzdrowiskowej A, czyli o najniższym poziomie hałasu. Tymczasem teraz naprzeciwko naszego pensjonatu powstanie w wakacje lokal gastronomiczny organizujący koncerty i serwujący alkohol. Przez to nie będziemy mieli spokoju, a nawet możliwości wyjść w ciszy na werandę i spokojnie wypić kawę. Niech miasto przeniesie ten lokal w inną cześć plaży. Dalej od nas.

Protest rodziny Bartusiów dotyczy uchwały przyjętej przez usteckich radnych w czasie sesji pod koniec lutego. Wówczas, po bardzo burzliwej dyskusji, większość poszła na kompromis z burmistrzem i dopuściła sprzedaż alkoholu na terenie plaży o długości 200 metrów licząc od mola na wschód. Wcześniej ci sami radni przyjęli uchwałę zakazująca sprzedaży alkoholu na kąpielisku. Zastrzeżenia do tych przepisów zgłosił wojewoda pomorski, więc trzeba było zmienić antyalkoholowe zapisy i dopuścić sprzedaż alkoholu w wyznaczonym miejscu. Utrzymanie zakazu groziłoby miastu procesem z dzierżawcami sezonowego namiotu Baya Beach. Mają oni umowę jeszcze na dwa lata, a sprzedaż alkoholu to ich podstawowa działalność. Problem w tym, że nowe miejsce wyznaczone jest bardzo blisko promenady i znajdującego się przy niej pensjonatu państwa Bartuś.
Władze kurortu twierdzą, że obawy o hałas dobiegający z lokalu na plaży są na wyrost.

- Dopóki lokal nie działa nie można zakładać, że na pewno będzie on hałasował - podkreśla Marek Kurowski, wiceburmistrz Ustki. - Firmę, która będzie prowadzić ten lokal pouczymy, żeby po godzinie 22 nie było w nim zbyt głośno. Z utrzymaniem wymogów nie powinno być problemów, bo to będzie obiekt zamknięty, z drewnianymi ścianami. Zastrzeżemy także, że firma musi mieć nagłośnieniowca, który dostosuje głośność muzyki do wymogów.

Skargą państwa Bartus usteccy radni miejscy będą rozpatrywali w tym tygodniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza