Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa przetargu na budowę parku wodnego w Redzikowie. Śledztwo do poprawki

Bogumiła Rzeczkowska
Fot. Archiwum
Gdańska Prokuratura Apelacyjna zbadała akta śledztwa w sprawie przetargu na budowę akwaparku w Redzikowie. - Umorzenie było przedwczesne - stwierdziła.

Kontrolę akt spowodowały nasze artykuły na temat przetargu na budowę akwaparku w Redzikowie oraz okoliczności umorzenia śledztwa.

Referencje na niby

Chodzi o wystawienie nieprawdziwych referencji firmie Polmil z Kielc, która nie miała wymaganego doświadczenia w budowaniu pływalni, a - w konsorcjum ze słupskim Sumabudem - wygrała przetarg ogłoszony przez gminę Słupsk.

Polmilowi referencje wystawiła spółka Interfinn. Tymczasem w obu spółkach prezesem jest Bronisław Milcarz z Kielc. Jako prezes Interfinn - oskarżony w kilku procesach w Polsce dotyczących nieprawidłowości przy budowach akwaparków. Głównie tych, które nie powstały.

Wójt gminy Mariusz Chmiel wiedział o fałszywych referencjach, ale nie unieważnił przetargu i nie powiadomił organów ścigania. O sprawie policja dowiedziała się sama.

Śledztwo prowadził Marcin Natkaniec z Prokuratury Rejonowej w Słupsku. W listopadzie ubiegłego roku planował zakończyć je zarzutami. Uzgodnił je z policją, której powierzono śledztwo, i poinformował o tym przełożonych.

Jednak w rozmowie z nami stwierdził, że prokurator rejonowy Maria Pawłyna sugerowała mu "inne zakończenie sprawy". Odmówił i został wysłany przez prokuratora okręgowego Marcina Włodarczyka na miesięczną delegację do Lęborka. W końcu grudnia śledztwo umorzono.

Do sprawy trzeba wrócić

Po naszej publikacji Marcin Natkaniec został zawieszony w czynnościach służbowych, a jego sprawa skierowana do rzecznika dyscyplinarnego. Według prokuratora okręgowego, Natkaniec przekazał nieprawdziwe informacje prasie.

Przypisano mu także straszenie "zniszczeniem" prokurator Pauliny Kędzierskiej, która przejęła po nim sprawy. Wtedy też Prokuratura Okręgowa stwierdziła, że umorzenie śledztwa było słuszne. Do wczoraj.

- Śledztwo należy podjąć na nowo - mówi Krzysztof Trynka, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej, która badała sprawę. - Niezależnie od przyszłej decyzji, postanowienie o umorzeniu wydano przedwcześnie. Nie wyjaśniono wszystkich okoliczności sprawy.

Prokurator w zawieszeniu

Ta decyzja nie wyjaśniła jednak sytuacji Marcina Natkańca. Teraz obarcza się go nowymi zarzutami: miał niewłaściwie nadzorować śledztwo, przewlekać je i nie dawać policji wskazówek, więc ta nie umiała "wyczerpująco" przesłuchiwać świadków, którzy złożyli "lakoniczne" zeznania.

W tym Prokuraturze Apelacyjnej wtóruje okręgowa, choć wcześniej nie miała do Natkańca takich zastrzeżeń. Co więcej, odbija piłeczkę w stronę policji.

Beata Szafrańska, rzecznik Prokuratury Okręgowej, twierdzi, że... - Projekt postanowienia o umorzeniu wyszedł z policji. Zatwierdziła je na koniec roku Renata Śniegocka-Krzaczek, zastępca słupskiego prokuratora rejonowego. Prokurator Kędzierska nie miała z tym nic wspólnego. Nie było jej wtedy w pracy - mówi Szafrańska.

Rzecznik pomija jednak fakt, że prokurator Kędzierska na pewno była w pracy 17 grudnia. Napisała wtedy do policji tzw. pismo przewodnie, w którym poleciła "umorzyć postępowanie wobec braku znamion popełnienia przestępstwa i odstąpić od przesłuchania świadków, albowiem jest to zbędne dla dalszego toku postępowania".

Cygana powiesili

Teraz śledztwo wróciło znowu do Prokuratury Rejonowej. - Nie będę komentował decyzji przełożonych - mówi Natkaniec. - Przychodzi mi na myśl tylko stare porzekadło: Kowal zawinił, Cygana powiesili.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza