Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszalin. Mężczyzna popełnił samobójstwo na strzelnicy

mas - gk24.pl
Fot. strzelnica.szin.pl
We wtorek wieczorem doszło do tragedii na strzelnicy w Koszalinie. Pracownicy strzelnicy nie mogą dojść do siebie po tym, co się stało. Nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z podobną sprawą.

48-letni mieszkaniec miasta, były sportowiec, przyjechał na strzelnicę. Z tego, co nam wiadomo, nie był tu pierwszy raz; pracownicy strzelnicy potwierdzają, że był stałym klientem, który był obyty z bronią.

- Nic nie wskazywało, że coś złego się z nim dzieje, co by pozwoliło wcześniej zareagować - mówił nam dzisiaj Bogdan Cieślak, dyrektor usług i ochrony mienia w spółdzielni Unia. - Był u nas też w piątek w towarzystwie znajomych, ale wtedy nie strzelał.

Z usług strzelnicy może skorzystać każdy, kto wykupi sobie serię strzałów; strzelanie odbywa się pod okiem instruktora. Tak też było we wtorek. 48-latek wykupił najpierw serię strzałów z broni śrutowej, potem sięgnął po pistolet.

- Najpierw oddał sześć strzałów z Glocka 17, kaliber 9. Potem zdecydował się na kolejną serię, po załadowaniu pistoletu doszło do tragedii - mówi Grzegorz Klimowicz, zastępca prokuratora rejonowego w Koszalinie.
Mężczyzna nieoczekiwanie skierował lufę do ust i oddał strzał. Obok niego stał instruktor, który nawet nie zdążył zareagować. - Kolega jest bardzo wstrząśnięty tym, co się stało. Wziął wolne, żeby dojść do siebie. Wciąż zadaje sobie pytanie, czy mógł zapobiec tej śmierci - dodaje Bogdan Cieślak.

- Ale tak naprawdę nic nie dało się zrobić. Instruktor dopełnił wszelkich obowiązków, które służą zachowaniu bezpieczeństwa. Natomiast oddanie strzału to chwila. Nikt nic nie mógł z tym zrobić. Policja, która zajęła się sprawą, uznała, że z naszej strony nie było żadnych zaniedbań.

Na miejscu, w chwili zdarzenia, był akurat lekarz, który od razu sprawdził puls u 48-latka. Tętno nie było wyczuwalne. - Wezwaliśmy też pogotowie. Lekarz, który przyjechał, podjął próbę ratowania, robił masaż serca. Niestety, nic to nie pomogło.

48-latek był ciężko chory. Od jakiegoś czasu zapowiadał rodzinie, że chce skończyć ze swoim życiem. Prokuratura odstąpiła od sekcji zwłok. - Nie doszło do przestępstwa - mówi prokurator Klimowicz. - Zamierzamy umorzyć sprawę przed wszczęciem postępowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza