Postać o barwnym życiorysie. Jedyny mulat w Polsce, który uczestniczył aktywnie w ruchu "Solidarności" w latach 80. Znany z radykalnych poglądów antykomunistycznych. Gdy po latach pytamy go o sprawę, w dwóch mailach napisał tyle przekleństw, że nie sposób ich cytować. Szkoda, bo jego współpraca nie była oczywista, a raczej pokazuje, jak ludzie uwiązani w kontakty SB przy pomocy szantażu usiłowali bronić się przed zdradzaniem przyjaciół.
Nie chcę donosić
Służba Bezpieczeństwa zainteresowała się Majewskim w 1981 roku. Był czołowym działaczem RMP, który w tamtych czasach skupiał najbardziej radykalnych działaczy krytycznych wobec PRL-u.
Ale SB miała na niego haka. W latach 70. Majewski został skaptowany do współpracy przez Wojskową Służbę Wewnętrzną. Służył wówczas w 9. Dywizjonie Artylerii Nadbrzeżnej w Ustce. Przybrał pseudonim Biały. Z WSW pozostawał w kontaktach do 1977 roku. Został zwolniony, jak czytamy w aktach, za "słabe wyniki pracy i zastrzeżenia moralno-etyczne".
W 1981 roku podpułkownik Jerzy Dyszyński ze słupskiego SB przypomniał sobie o przeszłości Majewskiego. Między dwiema służbami rozpoczęła się długa korespondencja, która zmierzała do przekazania akt związanych z działaczem RMP z archiwów wojskowych do cywilnych.
W końcu bezpieka postawiła na swoim. Zaczął się etap pozyskania Majewskiego. Zgodził się na spotkania. Odbywały się one w samochodzie, który podjeżdżał pod ustecki dworzec. Stamtąd oficerowie SB razem z działaczem RMP jeździli w teren m.in. do Orzechowa.
W trakcie toczyli rozmowy.
Sierpień 1981. Mówi Majewski: "Panowie, to, co zrobiłem kilka lat temu, wyrażając zgodę na współpracę już się nie powtórzy, żadnymi szykanami mnie do tego nie zmusicie".
Zgodził się jednak na wymianę informacji, na podpisanie zobowiązania - nie.
Wrzesień 1981 r. "Nie chcę być szpiclem" - mówi Majewski. "Nam o zwyczajnych szpicli nie chodzi, chcemy mieć nadzwyczajnych".
Ale działacz RMP wartościowych informacji nie przekazywał.
Jednak podpisał
SB jednak nie odpuściło. W styczniu 1982 roku bezpieka pojawiła się w Strzebielinku, gdzie osadzono Majewskiego w związku ze stanem wojennym. Złamał się, podpisał zobowiązanie do współpracy. Przyjął pseudonim Wojtek.
Dalej jednak nie wywiązywał się ze współpracy tak, jak chciała tego służba specjalna PRL.
W kwietniu 1982 roku prowadzący go kapitan Zdzisław Hancewicz stracił cierpliwość. Majewski powiedział: "Nie chcę nikomu szkodzić". Oficer SB stwierdził: "Wspomniałem mu w tym momencie, że gdy współpracował z organami WSW, nie miał takich oporów i przekazywał informacje nawet na najlepszych kolegów".
Działacz RMP przekazał więc SB wiedzę m.in. o tym, że "Wśród byłych działaczy ZR NSZZ "S" w Słupsku jest umowa o przekazywaniu informacji o zatrzymaniach przez MO, rewizjach itp."
W maju 1982 roku opowiadał o składaniu wieńców w kościele Najświętszej Marii Panny w intencji internowanych. "Była tam: Skowrońska, Sadka, byłych trzech działaczy RMP, Famarol, Słupskie Fabryki Mebli."
Kolejny raport: "Kościół to dobra rzecz, bo tam można spokojnie porozmawiać" - takie przekonanie panowało u działaczy opozycyjnych. Następna informacja: "W dużych miastach manifestacje będą organizowane w dzielnicach po to, by osłabić działania ZOMO."
SB wciąż jednak oceniała te doniesienia jako "mało wartościowe".
Odznaczony po latach
Tymczasem 8 maja 1982 komandor Osakiewicz z usteckiego WSW przekazał SB, że Majewski wręczył jego informatorowi trzy różne wydawnictwa, które ukazały się 13 grudnia 1981 roku. W świetle ówczesnego prawa były więc nielegalne.
14 maja 1982 roku Majewski został aresztowany razem z Edwardem Bąciaszkiem pod zarzutem rozpowszechniania biuletynów "Solidarności". 20 lipca 1982 roku został skazany na rok i trzy miesiące więzienia. Sąd Najwyższy utrzymał wyrok w mocy. Edward Bąciaszek został uniewinniony.
Wkrótce po odsiedzeniu wyroku Majewski wyjechał z kraju.
Igor Hałgida, historyk Instytutu Pamięci Narodowej, który widział teczkę działacza RMP, stwierdza wprost: - To była dziwna współpraca, on wyraźnie lawirował.
Gdy próbowaliśmy skontaktować się z Majewskim przy gromadzeniu materiałów do niniejszego tekstu, ten w korespondencji z nami używał słów wulgarnych. Nie chciał w żaden sposób rozmawiać o swojej przeszłości.
Po 1989 roku wielokrotnie bywał w Polsce i uczestniczył w spotkaniach "Solidarności".
Został odznaczony lokalnym medalem tej organizacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?