Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijane święta w Słupsku. Izba wytrzeźwień była pełna (wideo)

Natalia Kwapisz [email protected]
Przed pójściem do łóżka wszystkie rzeczy, w tym ubranie, trzeba oddać do depozytu.
Przed pójściem do łóżka wszystkie rzeczy, w tym ubranie, trzeba oddać do depozytu. Fot. Krzysztof Tomasik
Minione święta po raz kolejny pokazały, że wielu osobom wciąż trudno wyobrazić sobie ten czas bez alkoholu. Izba wytrzeźwień przyjęła aż 45 osób. Najmłodsza, przywieziona wczoraj, miała 14 lat.

Pacjenci słupskiej wytrzeźwiałki to głównie mężczyźni. Wśród 45 osób, które trafiły tu w święta, pięć stanowiły kobiety. Najstarszy zatrzymany miał 77 lat, a najmłodszy tylko 14.

- Tego gimnazjalistę przywiozła policja z soboty na niedzielę, bo stwarzał zagrożenie dla innych i dla siebie. Pod wpływem alkoholu był agresywny i zaczął zaczepiać przechodniów na ulicy - powiedział nam Daniel Złotkowski, kierownik zmiany w słupskiej izbie wytrzeźwień. Zgodnie z prawem, nieletniego pijanego rodzice lub opiekunowie mogą od razu zabrać do domu. Po tego jednak nikt wczoraj się nie zgłosił. 14-latek miał prawie dwa promile alkoholu. Natomiast wigilijny rekordzista wydmuchał 3,5 promila.

Pracownicy słupskiej izby wytrzeźwień mówią, że trafiająca tu młodzież zwykle sięga po alkohol, bo chce się dobrze bawić, a dorośli - bo próbują zapomnieć o problemach albo po prostu muszą, ponieważ są uzależnieni.

- Często powtarzamy, że raz w życiu można do nas trafić. Każdemu może się przecież zdarzyć. Dla takich osób pobyt w izbie jest zwykle bardzo wstydliwym wspomnieniem, a kaca moralnego leczą znacznie dłużej od tego po alkoholu- stwierdza D. Złotkowski.

Zdarzają się jednak osoby, które już wielokrotnie odwiedzały słupską placówkę. To głównie bezdomni albo osoby uzależnione od alkoholu. Jednak kto by sądził, że trafiają tu tylko ludzie z marginesu społecznego, byłby w błędzie.

- Dużo naszych pacjentów to tzw. normalni ludzie, mający domy, rodziny, pracujący albo uczący się. Zdarza się, że wypiją o ten jeden kieliszek za dużo i zaczynają się awanturować w domach albo miejscach publicznych. A wtedy policjanci przywożą ich do nas - opowiada szef zmiany w izbie. Tzw. leżaki, czyli osoby, które spały na ulicach lub klatkach schodowych, odwozi się do domu. Do izby trafiają dopiero wtedy, gdy nie można ustalić ich miejsca zamieszkania.

W czasie naszej wczorajszej wizyty w izbie wypisywano kobietę dotkliwie pobitą przez męża. - Widać po niej, że to porządna kobieta. Na stałe wraz z mężem mieszka i pracuje za granicą. Żaliła się, że mąż znęca się nad nią od dłuższego czasu - mówią pracownicy izby. Ale była pijana. Czy zgłosi się na policję?

- Wątpię. Za bardzo się boi. Najprawdopodobniej dalej będzie piła, żeby zapomnieć o tym, co ją spotyka - przewiduje Daniel Złotkowski.

Pobyt w izbie trwa maksymalnie 24 godziny. Można wyjść wcześniej, ale pod warunkiem, że się wytrzeźwiało. Według danych medycznych dorosły mężczyzna potrzebuje około 10-13 godzin, aby spalić 2 promile alkoholu.

W tym roku słupska izba wytrzeźwień przyjęła prawie 4,5 tys. osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza