Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bukowski odchodzi z Gryfa Słupsk do Kotwicy Kołobrzeg

Fot. Łukasz Capar
Tomasz Bukowski (pierwszy z lewej) na czele całego zespołu w trakcie przedsezonowej prezentacji.
Tomasz Bukowski (pierwszy z lewej) na czele całego zespołu w trakcie przedsezonowej prezentacji. Fot. Łukasz Capar
Rozmowa z Tomaszem Bukowskim, byłym piłkarzem grającego w Bałtyckiej III lidze Gryfa 95 Słupsk, który od wiosny reprezentować będzie Kotwicę Kołobrzeg.

- Zdecydowałeś się odejść z Gryfa 95 Słupsk. To trudna decyzja?

- Tak. Mogę powiedzieć, że niestety odchodzę. Stało się to, co musiało w mojej sytuacji. Taka jest brutalna prawda, że poszedłem tam, gdzie dają mi pieniądze. Mam 28 lat, muszę myśleć o rodzinie, a moja dziewczyna jest w ciąży i trzeba zapewnić jej ochronę i stabilizację. A w Gryfie 95, pod koniec rundy nie było różowo i nikt tego nie ukrywał. Graliśmy jednak do końca. Bardzo mi smutno, bo mocno zżyłem się ze Słupskiem i z klubem.

- Naprawdę?

- To nie był dla mnie jakiś tam klubik, w mojej karierze, gdzie indziej grałem przez sezon czy pół. W Słupsku występowałem przez dwa i pół roku. Była tu wspaniała atmosfera, zresztą mam nadzieję, że będzie nadal. To, co robili kibice, było fantastyczne.

- Odchodzisz w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku?

- Nie mi to oceniać. W poprzednim sezonie było rewelacyjnie, byliśmy o krok od awansu, zdobyłem 11 goli. Jesienią także nie było źle.

- Twój najlepszy mecz?

- To zawsze jest bardzo subiektywne. Ale wielką frajdę sprawiała mi druga połowa spotkania z Cartusią Kartuzy w poprzednim sezonie na Zielonej. Do przerwy było 0:1, a po niej zdobyliśmy dwa gole. Ja tego drugiego z wolnego na 2:1 w 88. minucie. Nie zawsze byłem wyznaczony do strzałów z wolnych, wtedy jednak tak. Podszedłem, uderzyłem i wpadło w samo okno. To był taki mecz bardzo emocjonujący i dla nas piłkarzy, i dla kibiców. Odrabialiśmy straty, fani nas dopingowali i tuż przed końcem udało się wygrać. To była duża radość. Tak piłkarsko i mentalnie podobał mi się też mecz w Kartuzach wiosną 2009. Przegrywaliśmy 0:3 i potrafiliśmy wyciągnąć na 4:4, by przegrać w końcówce 4:5. To była walka. Dużo satysfakcji miałem także po meczu z Bałtykiem Gdynia. Pełny stadion, przeszło dwa tysiące ludzi i zwycięstwo 1:0, co było ukoronowaniem tego, że możemy wygrywać mecze na szczycie i dawać radość kibicom.

- Rozmawialiśmy w grudniu. Mówiłeś, że gdy odejdziesz, podziękujesz fanom.

- Tak. Mam dla naszych fanów głęboki szacunek za doping w każdym meczu. W Słupsku i na wyjazdach. A pamiętam te spotkania, gdy kibice mieli zakaz wyjazdów, ale w grupkach pojawiali się na obcych stadionach i potrafili nas wspierać. Dużo im zawdzięczamy, jako piłkarze, i ja jako kapitan. Zawsze nas wspierali, nie było z ich strony dorzutów, jakie zdarzały się nieraz z innych trybun. Dziękuję im za wsparcie.

- Przyjedziesz wiosną na stadion przy ul. Zielonej z Kotwicą Kołobrzeg?

- Tak, i już dzisiaj mogę powiedzieć, że nawet jakbym zdobył gola, to nie będę się cieszył. Właśnie z tego szacunku i wdzięczności dla słupszczan.

- Będziesz tatą, to każe inaczej spojrzeć na życie.

- Pod koniec czerwca urodzi mi się potomek, nie wiem, czy to będzie syn, czy córka. Jeśli to chłopak, będę chciał, by został piłkarzem. Oczywiście bez ciśnienia, ale skoro będę mu mógł w tym pomóc, to czemu nie. Mam doświadczenie. To jest trudny i ciężki zawód, trzeba mu się poświęcić do końca. Trzeba umieć się w nim poruszać, także wśród agentów. Ja przez ostrożność nie podpisałem kiedyś umowy z menedżerem Radosławem Osuchem (opiekun m.in. Pawła Brożka i Łukasza Garguły - dop. "Głosu"). Po pół roku on miał najlepszych zawodników w swojej stajni. Może moje losy potoczyłyby się zupełnie inaczej.

- A jak będzie córka, to pozwolisz jej zostać w przyszłości dziewczyną piłkarza?

- W ramach rozsądku niech robi, co chce, nie będę do niczego jej zmuszał.

- Michał Szałek będzie twoim następcą?

- To facet z wyciętym układem nerwowym - potrafi wykorzystywać karne. Z Arturem Sarną powinni stworzyć dobrą parę na środku obrony.

Rozmawiał Rafał Szymański
Tomasz Bukowski, podpora Gryfa 95 Słupsk i kapitan zespołu,
przechodzi do Kotwicy Kołobrzeg. Kluby się dogadały.

- Kotwica przysłała swoją ofertę i już się dogadaliśmy. Można powiedzieć, że transfer został już zaklepany - mówi Paweł Kryszałowicz, dyrektor sportowy Gryfa 95 Słupsk.

Oba kluby, rywale w Bałtyckiej III lidze, porozumiały się. Gryfici zaakceptowali cenę, co prawda nie podpisano jeszcze umowy, a właściwie zostało tylko złożenie podpisów. - My musimy rozliczyć się z Tomkiem, on ze sprzętu, ale to już jest formalność - dodaje Kryszałowicz.

Pieniądze, jakie słupszczanie otrzymają, oczywiście nie rzucają na kolana. Ale nie można było i tak zbyt wiele żądać, skoro Bukowskiemu i tak kończył się w czerwcu kontrakt z gryfitami.

- Tomek dostał dobrą ofertę, bliżej domu. Ma taką sytuację życiową, jaką ma, jego dziewczyna jest w ciąży i musi szukać stabilizacji. Nie chcieliśmy mu robić przeszkód, bo już bardzo dużo dla nas zrobił - komentuje Kryszałowicz. Bukowski grał w Gryfie 95 od jesieni 2007 roku. Przyszedł po trzech meczach rundy jesiennej, po powrocie gryfitów do IV ligi. Zadebiutował na lewej obronie z rezerwami Lechii w Gdańsku.

Potem, po zmianie ustawienia z 3-5-2 na 4-4-2, grał już na środku obrony. Już wtedy w meczu na sztucznej płycie w Trójmieście pokazał, że będzie liderem drużyny, głośno ustawiał słupską defensywę i deprymował rywali. Z czasem stał się piłkarzem budującym atmosferę w szatni.

Szybko wybrano go kapitanem zespołu. Oprócz umiejętności wystarczających spokojnie na IV i III ligę w defensywie, strzelał także bramki. Przede wszystkim po stałych fragmentach gry: karnych i wolnych. Teraz przenosi się do Kotwicy, w której grał w sezonie 2003/2004. Pochodzi z Koszalina, ale futbolowe szlify zdobywał w Szkole Piłkarskiej w Szamotułach i w II lidze w MKS Mława.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza