Miała być impreza na wielką skalę: wspaniałe widowisko, piękne dziewczyny, występy gwiazd i coś, na czym miastu zależało najbardziej: transmisja na żywo w TV 4, która miała wypromować Słupsk w całym kraju. Czegoś jednak zabrakło.
Na pewno publiczności, bo na finałowej gali widownia świeciła pustkami. - Sprzedaliśmy 15 biletów. Osiem przed samą imprezą i siedem przez cztery tygodnie przed galą. Resztę rozdaliśmy za darmo, a i tak skorzystała z nich tylko część osób - mówi Leszek Tomaszewski, organizator imprezy. Na pytanie o przyczynę porażki unika odpowiedzi.
- Nie wiem, dlaczego tak się stało. My zrobiliśmy swoje. Może nie trafiliśmy w gusta słupskiej publiczności - dodaje.
Problemy organizacyjne zaczęły już wtedy, gdy organizatorzy dowiedzieli się, że o 20 w niedzielę TVP wyemituje krajowe eliminacje do konkursu Eurowizji. - Wtedy zapadła decyzja, aby zamiast transmisji na żywo przygotować jednak retransmisję. Dla widzów te kilka dni nie powinno mieć większego znaczenia, a dla nas już tak, bo teraz mamy szansę na większą oglądalność - mówi Leszek Tomaszewski.
Natomiast według Mariusza Smolińskiego, rzecznika UM, część słupszczan zamiast wyborów najpiękniejszej wolała oglądać transmisję z olimpiady.
Organizatorzy nie przewidzieli również, że walentynkowy wieczór słupszczanie wolą spędzić inaczej. - Ludzie wolą spędzić walentynki w kinie albo w jakimś lokalu, a nie na takiej imprezie. Przyszłam tu tylko dlatego, że dostałam bilet za darmo - mówi Kasia, którą spotkaliśmy na imprezie w hali Gryfia.
Ci, którzy bilety chcieli kupić, musieli przygotować się na niemały wydatek. Za bilet na galę finałową trzeba było zapłacić od 20 do nawet 40 zł.
- Organizatorzy chyba nie za bardzo wiedzieli, do kogo skierowana jest ta impreza. W końcu to studencka miss, więc powinno przyjść dużo młodych ludzi. Tyle tylko, że jak dla studentów bilety były za drogie - mówi Ewa ze Słupska.
Publiczności nie przyciągnęły również zaproszone gwiazdy. Być może dlatego, że o Łukaszu Dziedzicu, soliście operowym, słyszało niewiele osób, a Halinka Mlynkova już dawno przestała świecić jako gwiazda estrady. - Po pierwszym operowym wykonaniu wyszło kilka osób. Może powinniśmy zaprosić innych wykonawców - zastanawia się Tomaszewski.
Wszystko to sprawiło, że na kilka minut przed rozpoczęciem imprezy organizatorzy prosili gości o zajęcie VIP-owskich miejsc, aby w telewizji nikogo nie raziły puste rzędy foteli, a rzęsiste brawa nagrano w przerwie.
Retransmisja w najbliższą niedzielę w TV4 o godz. 21.05.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?