Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanin otworzył portal dla osób, które zachorowały w czasie pracy przy produkcji plastików

Zbigniew Marecki
Słupszczanin otworzył portal dla osób, które zachorowały w czasie pracy przy produkcji plastików
Słupszczanin otworzył portal dla osób, które zachorowały w czasie pracy przy produkcji plastików Fot: sxc.hu
Słupszczanin Zbigniew Steć założył portal internetowy, wokół którego chce skupić osoby zabiegające o uznanie za choroby zawodowe powstałe podczas produkcji wyrobów plastikowych zawierających związku kadmu.

Portal nosi nazwę www.paranomia.pl

- Postanowiłem, że moja strona będzie się nazywała paranomia, bo tak określam działania senepidu w mojej sprawie. Paranomia jest zwrotem łacińskim określającym bezprawie i ten zwrot najlepiej oddaje to co do tej pory zdziałał sanepid - mówi Steć.

Już siódmy rok walczy o uznanie, że zachorował na raka jasnokomórkowego nerki, pracując w słupskim Dom-Plaście.

W tej firmie pracował od początku lat 90. przy produkcji wyrobów z plastiku. Jest przekonany, że wtedy zaczął chorować wskutek ciągłego kontaktu z barwnikami pylistymi. Lekarze wykryli u niego bowiem pęknięcie przegrody nosa i usunęli prawą nerkę, w której nastąpiły zmiany rakowe. Steć twierdzi, że przyczyną choroby mogły być związki metali ciężkich, w tym kadmu, znajdujące się w barwnikach pylistych.

W 2003 roku złożył do sanepidu i Państwowej Inspekcji Pracy dokumenty, które rozpoczynały proces starań o uznanie jego choroby za chorobę zawodową.

Lekarze badający go na zlecenie Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy w Gdańsku, nieoficjalnie przyznawali mu rację, ale ostatecznie uznali za chorobę zawodową tylko zmiany na nosie. Steć odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku, który uchylił niekorzystną dla niego decyzję i nakazał rozpoczęcie procedury od nowa.

Jednak w czwartek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku odrzucił ostatecznie jego roszczenia, uznając, że najnowsze przepisy nie traktują jego choroby jako choroby zawodowej. Steć uważa, że to efekt niezrozumiałych dla niego działań sanepidu.

- Przyzwolono na cwaniactwo i dano jasny sygnał dla urzędników, że warto przeciągać postępowania w nieskończoność, bo może przepisy się zmienią i sprawa sama się rozwiąże - pisze na swojej stronie internetowej.

Nie zamierza się jednak poddawać. Chce się jeszcze odwoływać do NSA, ale jednocześnie zamierza skupić wokół siebie osoby w takiej samej sytuacji, bo doszedł do wniosku, że o sprawiedliwe rozwiązania prawne można walczyć skutecznie w grupie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza