Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochodem ojca swojej dziewczyny uderzył w słup sygnalizacji świetlnej

Marcin Prusak
Policja szybko zatrzymała kierowcę.
Policja szybko zatrzymała kierowcę.
Wyjątkowego pecha miał młody słupszczanin. Uderzył samochodem w latarnię, okazało się, że nie ma prawa jazdy, a na koniec wyszło na jaw, że uszkodzony samochód należy do ojca jego dziewczyny.

Wczoraj po godz. 21 na ulicy Grodzkiej seat toledo uderzył w słup sygnalizacji świetlnej.

Według internauty, który widział to zdarzenie auto zbyt gwałtownie zahamowało i ściągnęło je na prawą stronę. Po kolizji kierowca uciekł i zatrzymał samochód na parkingu koło parku przylegającego do biblioteki przy ul. Grodzkiej.

Po krótkim czasie zjawiła się patrol policji, który szukał rozbitego auta. Mundurowi znaleźli je, bo całe zdarzenie widzieli dzięki monitoringowi.

- Udało się nam znaleźć kierującego samochodem mężczyznę - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji. - Powiedział policjantom, że uciekł, bo bał się aresztowania za uszkodzenie słupa.

Okazało się, że słupszczanin był trzeźwy ale nie ma prawa jazdy. Kierowca dostał dwa mandaty po 500 złotych każdy za prowadzenie samochodu bez uprawnień oraz za spowodowanie stłuczki.

Na nieszczęście dla kierowcy okazało się także , że samochód, którym uderzył w słup nie należy do niego, ale do ojca jego dziewczyny. Dlatego policjanci sprawdzają teraz, czy właściciel pojazdu pożyczył mu go, czy chłopak wziął go sobie sam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza