Takiego tłumu widzów nie było jeszcze w Dolinie Charlotty od czterech lat, czyli od czasu pierwszego Festiwalu Legend Rocka. Powód? Zespół Marillion, na koncert którego zjechali fani nawet z Rzeszowa.
- Słucham tej kapeli od pierwszej płyty, czyli prawie 30 lat. Musiałem tu przyjechać - powiedział nam Adam Rakowski z Rzeszowa.
Zespół zagrał perfekcyjnie, a wokalista Steve Hogarth szybko nawiązał kontakt z publicznością. Pod sceną trudno było znaleźć wolne miejsce.
Jednak dla wielu widzów prawdziwą gwiazdą wczorajszego wieczoru była Maggie Bell, która wystąpiła z towarzyszeniem gitarzysty Dave'a Kelly'ego i zespołu British Blues Quartet. Nieprawdopodobna skala głosu wokalistki i jej pełne temperamentu zachowanie publiczność nagradzała burzą oklasków.
W piątek, podczas pierwszego dnia imprezy, wystapił dobrze już znany festiwalowym fanom Arthur Brown (był jedną z gwiazd w zeszłym roku) oraz Eric Burdon, onegdaj lider i wokalista zespołu Animals. Zawodu nie było - obaj artyści pokazali, że pomimo upływu lat i słusznego wieku (obaj są tuż przed 70.) nadal są w świetnej formie.
Dziś ostatnia odsłona tegorocznej edycji Festiwali Legend Rocka. Zagrają: Passion Fruit z Włocławka, Quidam z Inowrocławia, Nick Simper (współzałożyciel Deep Purple) z grupą Nasty Habits oraz Procol Harum. Początek o godz. 19.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?