Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieobyczajny wybryk przy ul. Wolności. Widok półnagiej pary wstrząsnął świadkami

Natalia Kwapisz
Poniedziałkowe zdarzenie  na ul. Wolności w Słupsku zakwalifikowano jako nieobyczajny wybryk.
Poniedziałkowe zdarzenie na ul. Wolności w Słupsku zakwalifikowano jako nieobyczajny wybryk. Fot. czytelniczka
Wczoraj około godziny 22 na ul. Wolności doszło do niecodziennego zdarzenia. Widok półnagiej pary w miejscu publicznym zbulwersował mieszkańców. Myśleli, że na ich oczach rozgrywa się gwałt.

Byłam świadkiem gwałtu - relacja czytelniczki

Dziś rano z naszą redakcją skontaktowała się kobieta, która poinformowała, że wczoraj była świadkiem gwałtu. Do zdarzenia, zdaniem świadka, miało dojść około godziny 22 na ul. Wolności, przy baraku S.O.S.

- Siedziałyśmy w mieszkaniu niedaleko tego baraku, gdy nagle usłyszałyśmy wołanie o pomoc - relacjonuje anonimowy świadek. Gdy wyjrzałyśmy przez okno zobaczyłyśmy szarpiącą się, półnagą parę. Kobieta krzyczała, żeby on przestał, ale mężczyzna szarpał ją, bił i zrywał z niej ubranie. Była goła od pasa w dół. Podobnie ten mężczyzna. Postanowiłyśmy jej pomóc - dodaje świadek.

Kobieta wraz z koleżanką wyszły z mieszkania i próbowały wezwać pomoc. Zatrzymały policyjny patrol, który akurat przejeżdżał ul. Wolności w kierunku 3-go maja. Zdaniem świadków, kobieta przez cały czas wyrywała się napastnikowi i krzyczała, żeby przestał. Ten nie przestawał.

- Tego mężczyzny nie powstrzymała ani obecność kilku przechodniów ani policji. Policjant musiał siłą ściągać tego pana z tej kobiety, a potem przytrzymał go kolanem, bo półnagi napastnik próbował uciec - wspomina świadek.

Na miejsce przyjechała karetka i jeszcze jeden radiowóz.

Wstępnie wykluczono, że doszło do gwałtu. - W tej sprawie przesłuchaliśmy świadka i dwie osoby, które brały udział w tym zdarzeniu - mówi Wojciech Bugiel, rzecznik prasowy słupskiej policji.

Kobieta, która w opinii naszych czytelników (świadków zdarzenia) została zgwałcona, nie oskarżyła mężczyzny o gwałt. - Gwałt to przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego, więc ta pani musiała by to do nas zgłosić, a tego nie zrobiła. Poza tym lekarz, który był na miejscu zdarzenia wstępnie wykluczył, że doszło do gwałtu - dodaje Bugiel.

To był nieobyczajny wybryk

(fot. Fot. czytelniczka)

Kobieta trafiła na izbę wytrzeźwień. Miała 3 promile alkoholu. Mężczyzna, który miał 2 promile, został odwieziony do policyjnej izby zatrzymań, ponieważ na izbie wytrzeźwień zabrakło już wolnych miejsc. Wszystkie 22 łóżka były wczoraj zajęte.

Na tym etapie policja traktuje całe zdarzenie jako nieobyczajny wybryk. Sprawa 34-latków ze Słupska trafi teraz do sądu, który zdecyduje o karze.

- Grozi im areszt, ograniczenie wolności, nagana lub grzywna w wysokości 1500 zł za nieobyczajny wybryk w miejscu publicznym i narażanie innych ludzi na takie widoki - kwituje Bugiel.

- To dziwne, że ta pani nie oskarżyła go o gwałt. W końcu krzyczała i błagała żeby przestał. Wzywała pomocy - relacjonuje świadek. - Dobrze, że to się tak skończyło, bo dla nas, zwykłych ludzi taki widok był naprawdę przerażający. Byłam tak wstrząśnięta, że przez całą noc nie mogłam spać - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza