Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma wyroku w sprawie lekarza

Andrzej Gurba
Miastko. Nie ma wyroku w sprawie lekarza Bogdana K. oskarżonego o nieumyślne narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo.

W sądzie w Miastku odbyła się kolejna rozprawa. Do przesłuchania było tylko dwóch biegłych z zakresu kardiologii. Jeden z nich się nie pojawił. Obronie nie zależało na przesłuchaniu tego biegłego (w aktach sprawy jest jego pisemna opinia). Wnioskował jednak o to prokurator.

Dlatego sąd odroczył sprawę po przesłuchaniu biegłej, która się stawiła. Opinie biegłych są kluczowe w tym procesie, ponieważ to one mogą przesądzić o winie bądź niewinności lekarza. Biegła, opierając się na dokumentacji, zeznała, że mogło być tak, że lekarz nie rozpoznał niedokrwienności, co w konsekwencji później doprowadziło do zawału, ale mogło być też tak, że objawy pojawiły się dopiero po jego wizycie. W pisemnej opinii stwierdziła, że Bogdan K. powinien brać pod uwagę zawał mięśnia sercowego. Oskarżony lekarz zwracał uwagę, że zawał nastąpił, według wyników sekcji zwłok, od 4 do 12 godzin przed zgonem, a on był u pacjenta 15 godzin przed jego śmiercią.

Witold Ługowski zmarł w styczniu 2009 roku, kilkanaście godzin po wizycie Bogdana K. Karetkę do źle czującego się męża wezwała żona. Jej wersja domowej wizyty i wersja lekarza różnią się. Bogdan K. stwierdził, że pacjent skarżył się na ból w okolicy pępka.

- Pacjent nie zgłaszał osłabienia, duszności. Przystąpiłem do ogólnego badania. Zmierzyłem ciśnienie, osłuchałem serce i klatkę piersiową. Zleciłem ratownikowi wykonanie zastrzyku domięśniowego - zeznał wcześniej Bogdan K. Inną wersję wydarzeń przedstawia Barbara Ługowska, żona zmarłego. - Badania były powierzchowne. Lekarz nie wykonał EKG, choć były do niego wskazania - twierdzi Ługowska. Bogdanowi K. grozi do roku pozbawienia wolności.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza