Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Bardzo źle się czuję. Umieram". Dyspozytorka odmówiła karetki

Andrzej Gurba
Dyspozytorka uznała, że dzwoniąca kobieta jest pijana i nie wysłała pogotowia. Wzywająca pomocy umarła.
Dyspozytorka uznała, że dzwoniąca kobieta jest pijana i nie wysłała pogotowia. Wzywająca pomocy umarła. Archiwum
Sąsiedzi 58-latki widzieli ją po raz ostatni w wigilię. Zaniepokoiło ich, że nie daje ona znaków życia. Teraz prokuratura bada związek zachowania dyspozytorek i nie wysłania karetki ze śmiercią kobiety.

Kobieta mieszkała sama w rotacyjnym bloku przy ulicy Miłej w Bytowie.

Przez całe święta nie pokazywała się. Byliśmy zaniepokojeni. Kilka razy pukałem, ale nikt nie odpowiadał. Kiedy zaczął ujadać pies, pomyślałem, że stało się coś złego - mówi sąsiad zmarłej. Lokatorzy powiadomili policję. Na prośbę funkcjonariuszy strażacy wyważyli drzwi. Na łóżku leżały zwłoki kobiety.

Policjanci od razu zauważyli, że 58-latka ma kilkucentymetrowy uraz głowy. Po kilku dniach wyjaśniło się, że kobieta spadła ze schodów (w dokumentacji szpitalnej jest zapis o urazie).

Biegły dokonał oględzin zwłok (nie było sekcji). Na tej podstawie wykluczono działanie osób trzecich. I pewnie sprawa tak by się zakończyła, gdyby nie syn zmarłej (nie mieszkał z matką), który przejrzał połączenia w jej telefonie komórkowym. Okazało się, że kobieta 25 grudnia dzwoniła po pomoc do bytowskiego pogotowia na numer alarmowy. Rozmowy na ten numer są nagrywane, a więc nie było problemów z jej odtworzeniem.

- Bardzo źle się czuję. Umieram. Przyjeżdżajcie - prosiła mieszkanka. W odpowiedzi usłyszała od dyspozytorki, że jest pijana i najpierw ma wytrzeźwieć i dopiero później może zadzwonić. Do tej rozmowy włączyła się druga dyspozytorka, która powiedziała, że zna tę "pijaczkę". Dyspozytorka odłożyła telefon

Prokurator Krzemianowski mówi, że 58-latka nie była pijana. Stwierdzono to po badaniach krwi.

- Prokuratura wyjaśnia związek zachowania dyspozytorek i faktu nie wysłania karetki ze śmiercią kobiety. Czekamy na jej ustalenia. Dla nas, na tym etapie, bezsporne jest, że obie dyspozytorki złamały podstawowe obowiązujące procedury. I dlatego poniosły konsekwencje służbowe w postaci odsunięcia od pracy w dyspozytorni. Nigdy nie powinny paść takie słowa, które padły i takie oceny, które zostały dokonane - mówi Ewa Wichłacz, rzecznik prasowy Szpitala Powiatu Bytowskiego.

Obie byłe dyspozytorki pracują obecnie w szpitalnej Podstawowej Opiece Zdrowotnej, która świadczy usługi zamiast poradni rodzinnych w godzinach nocnych i w święta. Szpital ujawnia, że zmarła często dzwoniła na pogotowie. Podobno w różnych sprawach, nie zawsze o pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza