Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjentka: mam zakrzepicę, ale karetki nie wysłano

Sylwia Lis [email protected]
Szpitalny Oddział Ratunkowy w Lęborku. Oddział zatrudnia 21 pielęgniarek, 15 ratowników, 5 salowych, 25 kierowców.
Szpitalny Oddział Ratunkowy w Lęborku. Oddział zatrudnia 21 pielęgniarek, 15 ratowników, 5 salowych, 25 kierowców. Krzysztof Falcman
U młodej lęborczanki zdiagnozowano zakrzepicę. W nocy źle się poczuła. Jej brat zadzwonił po pomoc. Jak twierdzi, dyspozytorka była niemiła i odmówiła wysłania karetki.

31-letnia pani Sylwia z Lęborka (nazwisko do wiadomości redakcji) ma żal do pracowników Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.

- Zdiagnozowano u mnie zakrzepowe zapalenie żył głębokich, inaczej nazwane zakrzepicą, lekarz zalecił leżenie w domu z nogą uniesioną do góry - relacjonuje 31-latka. - A w przypadku gdyby coś się działo, miałam natychmiast jechać do szpitala. W nocy obudziłam się ze zdrętwiałą lewą ręką i lewą częścią twarzy, miałam problemy z oddychaniem. Czułam, jakbym za chwilę miała zemdleć. Strasznie się przestraszyłam. Mój brat natychmiast zadzwonił do szpitala i poprosił o karetkę. Pani dyspozytora poinformowała go, że nie będzie wysyłać karetki do 31-letniej osoby. Na tłumaczenia mojego brata, że mógł oderwać się jakiś zakrzep, pani odpowiedziała, że to bardzo dobrze, że siostra ma zakrzepicę i zakończyła rozmowę. Brat i mama zawieźli mnie do szpitala. Zemdlałam przed samym wejściem, ale zdaje się, że na nikim nie zrobiło to żadnego wrażenia Pani, która miała dyżur w szpitalnym Oddziale Ratunkowym, poinformowała mnie, że mam się iść leczyć na nerwicę, bo ona ma tu dużo chorych pacjentów i odesłała do domu.

Rodzina postanowiła szukać pomocy gdzie indziej. - Pojechałam więc do Medi-Caru, tam w końcu zbadał mnie lekarz i wypisał skierowanie do szpitala do Wejherowa - mówi pani Sylwia.
- Tam w końcu zostałam przyjęta na oddział.

- Jestem zdumiony zachowaniem dyspozytorki - mówi pan Michał, brat pacjentki.

- Nie dość że do siostry nie wysłano karetki, to jeszcze przeraża mnie sposób traktowania i rozmowy dyspozytorki. Kobieta była ironiczna, no bo jak można powiedzieć, że "to dobrze, że siostra ma zakrzepicę.

Pani Sylwia dodaje: - Byłam przerażona, bo zakrzepica to bardzo podstępna choroba. Wiem, że samo powstanie zakrzepu nie jest niebezpieczne dla życia. Ale oderwanie się go od ściany żyły, zwłaszcza gdy jest duży, może spowodować zator tętnicy płucnej i śmierć w ciągu kilku sekund. Bałam się, że właśnie oderwał mi się zator.

O wyjaśnienie tej sytuacji zwróciliśmy się do Przemysława Kreffta, naczelnego lekarza Samodzielnego Publicznego Specjalistycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Lęborku.

- Analiza zapisu nagrania zgłoszenia nie jest spójna z przedstawionym przez panią cytatem wypowiedzi czytelniczki. Niemniej z analizy dwóch dób nagrań ustaliłem prawdopodobnego rozmówcę i czas zgłoszenia - napisał w piśmie do nas naczelny lekarz.

- Dyspozytorka przedstawiła rozmówcy, iż w tym czasie możliwa jest wizyta zespołu "P" - zespół ratownictwa medycznego bez lekarza. Rozmówca sam stwierdził, że z pacjentką zgłosi się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego celem oceny lekarskiej, nie był zainteresowany wizytą zespołu "P".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza