Rudkowski uważa, że ewentualne wydobywanie gazu łupkowego na Pomorzu zaszkodzi pokładom wody pitnej i bezpowrotnie zniszczy krajobraz.
Z jego inicjatywy w Niezabyszewie odbył się pokaz filmu: "Kraj gazem płynący". To amerykański dokument sprzed kilku lat, który opowiada o wydobyciu gazu łupkowego.
Na kadrach widać wodę z kranu przesyconą gazem (jest scena jej podpalenia) i zniszczony krajobraz.
- Byli u mnie przedstawiciele Geofizyki. Wyraźnie powiedziałem im, że nie zgadzam się, aby wchodzili na mój teren. Jednak nie uszanowali tego - mówi Rudkowski.
Twierdzi, że to nie jest jedyne niezgodne z prawem działanie toruńskiej firmy. - Sołtysowi wsi podsuwa się do podpisania umowy o odszkodowania za zniszczone grunty dotyczące różnych osób. Tak robić nie można - oznajmia Rudkowski.
Mieszkaniec Niezabyszewa złożył doniesienie do prokuratury.
- Przyjęliśmy je. Policji zlecone zostały czynności sprawdzające. W zależności od ustaleń wszczęte zostanie postępowanie albo wydana decyzja o odmowie wszczęcia - mówi Ryszard Krzemianowski,
prokurator rejonowy w Bytowie.
Sprawa sprawdzana jest pod kątem artykułu 193. Kodeksu karnego, który mówi o naruszeniu miru domowego. Prokurator Krzemianowski dodaje, że zawiadamiający wskazuje też nieprawidłowości przy
sporządzaniu dokumentów.
- Ma chodzić o poświadczenie nieprawdy - informuje prokurator.
Tadeusz Solecki, rzecznik prasowy Geofizyki, na pytanie, czy doszło do naruszenia
własności gruntów, odpowiada, że doszło do błędu.
- Nie zostały oznaczone na mapach produkcyjnych zakazy na działkach jednego z właścicieli. Podkreślam, że nie było to działanie zamierzone, a podobne przypadki w pracy w terenie zdarzają się, jakkolwiek są incydentalne - twierdzi Solecki.
Dodaje, że w każdym przypadku, jeśli dochodzi do jakiejkolwiek szkody, wypłacane jest stosowane odszkodowanie.
- Zawsze dążymy do polubownego rozwiązywania sporów. Jeśli dochodzi do błędu, Geofizyka Toruń kieruje do pokrzywdzonego oficjalne przeprosiny za zaistniałą sytuację oraz propozycję wypłaty odszkodowania. Tak też postąpimy w tym przypadku - zapewnia Solecki.
Co do sytuacji z sołtysem, rzecznik twierdzi, że to nieporozumienie.
- Pieczęć organu samorządowego na protokole szkody (pieczątka sołectwa) oznacza tylko, że nieruchomości opisane na porozumieniu znajdują się na terenie danego sołectwa. Protokół szkody podpisywany jest z właścicielem, który swoim podpisem akceptuje wysokość odszkodowania.
Panu sołtysowi przekazaliśmy stosowne wyjaśnienie, które zostało przyjęte - oznajmia Solecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?