- Obiecano nam umowę o pracę. Miałyśmy zarabiać osiem zł na godzinę. W zeszły piątek dostałam pierwszą od półtora miesiąca wypłatę. Za 250 przepracowanych godzin zarobiłam nieco ponad 600 zł, o jakieś 1000 zł za mało - twierdzi Agnieszka, jedna z salowych.
Po otrzymaniu swojego odcinka z listy płac zadzwoniła do centrali firmy. - Powiedziano mi, że przepracowałam 104 godziny - mówi salowa. - Szok, nie potrafiono mi wytłumaczyć, gdzie podziała się reszta godzin.
Większość salowych pracowała wcześniej dla słupskiego Jantara, ale ten przegrał przetarg na obsługę szpitala w lipcu tego roku.
- W naszej firmie wszystkie panie miały umowy o pracę, która wygasała w momencie przenosin ich oddziałów do nowej siedziby - mówi Ryszard Kaproń z firmy Jantar.
- W momencie rozpoczęcia pracy na Hubalczyków stawały się automatycznie pracownicami firmy Naprzód - podkreśla.
Umowy o pracę miały zostać podpisane po przenosinach oddziałów. I podpisały, ale cywilno-prawne datowane na 3 grudnia. Parafowały je w połowie tego miesiąca. Jak mówią, bały się, że jeśli tego nie zrobią, nie zobaczą pieniędzy. - Obiecano nam też, że będziemy zarabiać 8 zł na godzinę, ale na umowach obowiązujących do końca tego roku jest 7,60 zł - mówi jedna z salowych z oddziału dializ słupskiego szpitala.
- Sprawę już badamy - mówi Roman Giedrojć, kierownik Państwowej Inspekcji Pracy w Słupsku i dodaje, że sprawa zostanie przekazana do Inspekcji Pracy w Krakowie, bo tam swoją główną siedzibę ma Spółdzielnia Inwalidów Naprzód.
O komentarz poprosiliśmy dyrekcję firmy z jej oddziału w Łodzi, której salowe podlegają. Otrzymaliśmy jedynie lakoniczny komunikat od Andrzeja Różańskiego, pełnomocnika firmy, mówiący, że umowy są respektowane przez Naprzód w całym zakresie. Zaznaczył też, że salowe realizują stosunek pracy w oparciu o różnego rodzaju umowy.
O kłopotach z wypłatą nie słyszał dyrektor ds. personalnych w Naprzód. - Żadna oficjalna skarga nie wpłynęła, ani do oddziału w Łodzi, ani do centrali w Krakowie - mówi Małgorzata Płoucha, dyrektor personalny. - Pracownicy całkowicie pominęli drogę służbową, więc niewiele mogę powiedzieć - informuje, by po krótkiej konsultacji przez telefon z kierownikiem salowych oznajmić, że te panie, które zgłosiły się do swojego bezpośredniego przełożonego, otrzymają wyrównanie jeszcze w tym miesiącu. Pani dyrektor nie była jednak w stanie wytłumaczyć powodów, dla których salowe otrzymały za niską wypłatę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?