Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rekordowe ilości dorsza w Bałtyku to... kłopot dla rybaków

Marcin Barnowski
Urodzaj dorsza to szybsze wykorzystanie limitów połowowych.
Urodzaj dorsza to szybsze wykorzystanie limitów połowowych. Marcin Kamiński
Rybacy odnotowują rekordowe połowy dorszy. Problem w tym, że bogate zasoby tych ryb mogą spowodować bardzo szybkie wyczerpanie limitów połowowych i wcześniejsze bezrobocie polskiej floty.

Jak dowiedzieliśmy się od rybaków z Ustki, znakomite wyniki mają zwłaszcza kutry poławiające dorsze metodą trałową. Z połowów wracają z pełnymi ładowniami, przywożąc po dziesięć ton ryb, a największe jednostki - nawet po 30 ton. Urodzaj budzi jednak zarazem duży niepokój.

- Jeżeli taki rufowiec ma limit rzędu 60 ton dorszy na cały rok, to w tej sytuacji wyłowi go w dwóch albo trzech trzydniowych rejsach. W trochę lepszej sytuacji są mniejsze jednostki, na przykład kutry 17-metrowe. Ale one też w tych warunkach są w stanie wyłowić cały swój roczny limit, wychodząc w morze tylko sześć razy - mówi Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich.

Obserwacje rybaków potwierdził ostatnio także Morski Instytut Rybacki. Według MIR, tak zwane stado wschodnie, czyli to, które poławia nasza flota, to około 300 tysięcy ton ryb. Tymczasem, jak twierdzą naukowcy z instytutu, jeszcze 8 lat temu szacowane było ono zaledwie na 70 tys. ton. Według MIR, to efekt polityki Komisji Europejskiej, która wzmogła kontrole.

Przypomnijmy: w ich efekcie w 2007 roku wprowadzono nawet wobec polskich rybaków zakaz połowów tych ryb, argumentując, że przeławiali limity. Niektórzy rybacy w związku z tym wkroczyli na drogę sądową.

- Dorszy było dużo także wówczas, tylko że wtedy inne było zapotrzebowanie polityczne. Teraz i ono zmieniło się. Na przykład Międzynarodowa Rada Badań Morza uważa, że limity można by było zwiększyć nawet o 150 procent. A zwiększono tylko o 15 proc. Te nowe dane to pewnie wstęp do dyskusji o zwiększeniu limitów po tym, jak wielu armatorów zapowiedziało, że będzie odwoływać się od tych decyzji - uważa Hałubek.

Chodzi o odwołania od urzędowych decyzji, rozdzielających limity na poszczególne jednostki. Armatorzy podnoszą, że przez minione trzy lata rząd PO realizował tak zwany program uzdrawiania sytuacji w rybołówstwie, potocznie zwany trójpolówką. Łowiła tylko jedna trzecia floty, wykorzystując cały polski limit, pozostałe dwie trzecie otrzymywało rekompensaty, w przeważającej części finansowane przez UE.

Teraz limity rozdzielone na całą flotę są w przeliczeniu na jednostkę prawie trzykrotnie niższe niż w ubiegłym roku. Co ciekawsze, MIR dostrzega nawet pewne niebezpieczeństwo we wzroście liczebności stada dorszy, wynikającym z restrykcyjnych działań ochronnych. Dorsze żywią się bowiem w Bałtyku śledziami i szprotami, w efekcie czego spada z kolei liczebność tych ryb.

Zygmunt Radzikowski, armator kutra Ust-64 także potwierdza, że w morzu wprost kotłuje się od dorszy i że przy obecnie obowiązujących limitach większość kutrów wy łowi swoje kwoty w okresie 3-4 miesięcy, uwzględniając w tym postoje w portach w wyniku sztormów i utrzymującego się mrozu.

- Jak wcześniej wyłowię limit, wcześniej unieruchomię kuter i zwolnię załogę. Im większy limit, tym więcej pracy i pieniędzy na lepszy sprzęt - wyjaśnia, jednoznacznie opowiadając się za podniesieniem kwot połowowych.

Niestety, nawet podniesienie limitu nie wpłynie najprawdopodobniej na spadek cen tych ryb.

- Na kutrze kosztują około 6 zł za kilogram, ale Polska jest jedynym w Europie krajem, w którym zwykły człowiek nie może nic kupić od rybaków. Od niedawna wszystkie dorsze muszą bowiem być zbywane po zarejestrowaniu w tak zwanym centrum pierwszej sprzedaży. Takich centrów w całej Polsce jest tylko pięć. W efekcie w sklepach dorsze są znacznie droższe - mówi G. Hałubek.

Jak się dowiedzieliśmy, centra pierwszej sprzedaży pobierają od rybaków za "zarejestrowanie" każdego kilograma dorszy opłaty w wysokości 20 gr. Ryby te są także obowiązkowo rejestrowane w dziennikach połowowych, zgłaszane radiowo do inspektoratów rybołówstwa, a także rejestrowane w momencie wyładunku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza