Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Decyzja o grze w Gryfie to było mądre rozwiązanie

Rafał Szymański
Robert Zbrzyzny otrzymał żółtą kartkę, ale pierwszy mecz , mimo porażki, może uznać za udany.
Robert Zbrzyzny otrzymał żółtą kartkę, ale pierwszy mecz , mimo porażki, może uznać za udany. Krzysztof Głowinkowski
Rozmowa z Robertem Zbrzyznym, nowym stoperem trzecioligowego Gryfa Słupsk.

- Jakie masz wrażenia po pierwszym oficjalnym spotkaniu w Gryfie?

- Na początku spotkania miałem pozytywne, koniec był taki, że czujemy się załami porażką z Cartusią. Graliśmy w dziesięciu przez tyle minut. Może na oko kibica nie wyglądało to za ciekawie. A straciliśmy gole po sytuacjach, w których sami sobie strzeliliśmy gole.

- Nowy mecz w nowym klubie, jak to odbierasz?

- Chciałem się pokazać z dobrej strony przed trenerem, kibicami i drużyną. Chciałem od początku zdobyć zaufanie. Przyszło bardzo dużo fanów (około 1100 - dop. "Głosu Pomorza"). Nic tylko grać w piłkę i to jak najlepiej. Szkoda, że nie mogliśmy się cieszyć na Zielonej z trzech punktów. Na razie jestem bardzo zadowolony z tego, jak jest w klubie, jestem pozytywnie zaskoczony. Atmosfera w drużynie jest super, zespół bardzo dobrze mnie przyjął - nic tylko trenować i grać dla Gryfa.

- Dlaczego zamieniłeś ligę niemiecką na Polskę?

- Wyjechałem w złym momencie. Nie wiem, czy była to do końca przemyślana decyzja. Rozważałem ją długo, pojechałem i było inaczej, niż miało być. Na początku miałem problemy z licencją, wszedłem do drużyny już w trakcie sezonu. Nie układało mi się psychicznie, źle się czułem w Bremie. Postanowiłem, że powrót do Polski będzie lepszym rozwiązaniem, że będę mógł się bardziej skupić na grze w piłkę. Po okresie przygotowawczym w Gryfie, po tym pierwszym meczu z Cartusią uważam, że to jest rozsądniejsza decyzja niż gra w Niemczech w piątej lidze. Chociaż drużyna była przygotowana na awans, ja tam jeśli już występowałem, to niewiele robiłem, byliśmy tak silni, że odbierałem piłkę, wybijałem i nudziłem się. Były aspiracje na awans. Ale ta liga nie była wyrównana, przewodziliśmy w niej i wszystko zmierzało do awansu. Na razie wolę grać z Gryfem.

- Jak ci się grało w parze z Marcinem Dworackim?

- Jest coś takiego w stoperach, że już w pierwszych meczach widać, czy do siebie pasują, czy nie. Nie wiem jak Marcinowi gra się ze mną, ale ja jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Dużo staramy się rozmawiać, dużo komunikować. Marcin jest solidny, odpowiedzialnie wprowadza piłkę. Nie dostanę od niego jakiejś piłki niespodziewanej, tylko odpowiedzialne, przemyślane podanie. Myślę, że z każdym meczem będzie lepiej. Na naszych barkach spoczywa to, abyśmy tracili jak najmniej bramek.

- W Gryfie jesteś na wypożyczeniu?

- Nie, jestem zawodnikiem Gryfa, ale do czerwca. Potem zobaczymy, jak to będzie, na jakim poziomie jestem. W Niemczech miałem moment, że myślałem o tym, że zapomniałem, jak się gra w piłkę. Na szczęście rodzina i bliscy pomogli mi uwierzyć w siebie.

- Co się stało w Niemczech?

- Wyjeżdżałem z wielkimi aspiracjami, z chęcia pójścia od przodu, rozwijania się i nagle dostałem dzwona. Nie żebym miał przekonanie, że jestem wielkim piłkarzem, pojechałem nastawiony na ciężką pracę. Nie wiem, może nie dorosłem do takiego wyjazdu? Wolę na razie spełniać się w Polsce. W Gryfie bardzo dobrze się czuję, aż jestem zaskoczony, to mój trzeci klub w Polsce i jest tu atmosfera do treningu.

- To co było nie tak w Niemczech?

- Wyjeżdżałem za namową trenera, który przez rok pracował w Gdańsku w Młodej Ekstraklasie, on pochodził ze Śląska. Namówił mnie na wyjazd do Niemiec, miał tam być pierwszym trenerem. Na miejscu okazało się, że jest drugim. Ciężko trenowałem, i w końcu usłyszałem od pierwszego szkoleniowca, że następnego dnia gram mecz. Patrzę na tablicę ze składem i rzeczywiście jestem. Rano przychodzę do klubu i okazuje się, że jednak mnie nie ma. Wtedy po raz pierwszy zwątpiłem. Po raz kolejny ten drugi trener Polak mówi mi, że mam grać w pierwszym składzie w jednym z kolejnych meczów. Znowu się ucieszyłem, ale znów przychodzę od klubu i znów jestem na rezerwie. Razem zagrałem w czterech spotkaniach. Postanowiłem wrócić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza