Do tragedii doszło na pokładzie kutra wędkarskiego "Halny". W sobotę po godzinie czternastej zasłabł jeden z uczestników rejsu. Jednostka wracała już do Łeby, szyper przez radio powiadomił o zdarzeniu ratownictwo morskie.
- Wszyscy słyszeli jego rozmowę z ratownikami. Prosił o pomoc, monitował. Ale w końcu ratownicy odpowiedzieli, że ich baza w Gdyni nie zezwoliła im na wyjście w morze. Pływam od ponad czterdziestu lat. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że ratownictwo w takich okolicznościach odmówiło pomocy. W porcie aż się gotuje, wszyscy są oburzeni - powiedział nam półtorej godziny po zdarzeniu jeden z rybaków, który też słyszał rozmowy radiowe.
Od niego dowiedzieliśmy się także, iż mężczyzna, desperacko reanimowany przez załogę kutra na morzu, zmarł zanim dotarł do portu.
Tymczasem ratownicy tłumaczą, że centrum koordynacyjne Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni uznało, iż czas potrzebny na dopłynięcie do "Halnego" będzie taki sam, jakiego "Halny" potrzebuje na samodzielne dotarcie do portu.
Ograniczono się więc do wezwania karetki pogotowia na nabrzeże portowe. W Gdyni wyjaśniono nam natomiast, że z "Halnego" nie proszono o przysłanie statku ratowniczego, a jedynie o pomoc w jak najszybszym dostarczeniu nieprzytomnego już wędkarza do szpitala.
Po południu zgłoszono nam z Łeby, że "Halny" wciąż jest obstawiony przez policję i Straż Graniczną, a na pokładzie prawdopodobnie jest prokurator, który przesłuchuje załogę i uczestników rejsu. Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Lęborku potwierdził, że policjanci wykonują tam tak zwaną asystę.
Zmarły mężczyzna miał 59 lat i był mieszkańcem miejscowości Oborniki Wielkopolskie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?