Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnik z ratusza był właścicielem firmy detektywistycznej

Zbigniew Marecki [email protected]
Archiwum
Leszek Pińkowski, urzędnik w Biurze Kontroli Zarządczej słupskiego ratusza, jeszcze przed kilku dniami był właścicielem firmy detektywistycznej. Wyrejestrował ją, kiedy zaczęliśmy o nią wypytywać.

Leszek Pińkowski jest w słupskiem ratuszu audytorem, czyli kontrolerem sprawdzającym m.in. placówki podległe magistratowi lub przez nie dotowane. Np. prywatne szkoły i przedszkola. Jako audytor ma więc dostęp do praktycznie wszystkich dokumentów tych firm, np. finansowych.

Szokujące jest więc, że Leszek Pińkowski jeszcze w ubiegłym tygodniu miał firmę Vindex-Pol zajmującą się usługami detektywistycznymi. Firmy takie w głównej mierze zajmują się bowiem sprawami wywiadu gospodarczego, pracując np. na rzecz wierzycieli, komorników, podmiotów gospodarczych.

Leszek Pińkowski był swego czasu bohaterem publikacji "Głosu" w serii dotyczącej działań słupskiej bezpieki. Był pracownikiem Służby Bezpieczeństwa od 1976 roku. Po ukończeniu Wyższej Szkoły Oficerskiej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie pracował w Wydziale III A słupskiej bezpieki, zajmującym się rozpracowaniem Solidarności.

Po 1989 roku Pińkowski został negatywnie zweryfikowany i mimo odwołań nie przyjęto go do pracy w policji. Stąd w 1994 roku, jak wielu byłych esbeków, założył agencję detektywistyczną. W 2003 roku podjął stałą pracę w słupskim ratuszu. Jak podkreślał prezydent Maciej Kobyliński, przeszłość jego urzędnika nie miała dla niego znaczenia przy zatrudnianiu, bo kierował się kompetencjami.

Po podjęciu pracy w urzędzie Pińkowski agencji nie wyrejestrował. - To dziwna sytuacja - twierdzi jeden z pracowników ratusza. - Bo prezydent Słupska raczej zabrania swoim podwładnym prowadzenia firm zewnętrznych.

Nie zdziwieni, a oburzeni są za to przedstawiciele kontrolowanych firm. Uważają tę sytuację za nienormalną. Wiedza audytora ma dużą wartość, dotyczy bowiem także wielu poufnych danych.
Leszka Pińkowskiego zapytaliśmy o działalność jego firmy.

- Prowadziłem ją aktywnie do 2001 roku, kiedy to wszedł wymóg posiadania licencji detektywistycznej, której nie mam (podobnie jak słynny Krzysztof Rutkowski - dop. red) - tłumaczy Pińkowski i twierdzi, że potem firma, choć zarejestrowana, nie działała.

Kiedy na początku maja zwróciliśmy się do ratusza o oficjalne stanowisko w tej sprawie, nagle zmienił się status kontrowersyjnej firmy.

Z dostępnych w internecie informacji wynika, że 3 maja tego roku firma Pińkowskiego zakończyła działalność, a 11 maja została wykreślona z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej.

Wtedy rzecznik prezydenta Dawid Zielkowski nagle poinformował nas, że "pan Pińkowski nie jest właścicielem wskazanej przez nas firmy detektywistycznej Vindex-Pol" i zignorował dodatkowe pytanie o łączenie latami roli kontrolera i właściciela agencji detektywistycznej.

Według profesora Mariana Filara, prawnika z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, nie ma przepisów, które zabraniałyby byłym detektywom pracy w charakterze kontrolerów w jednostkach samorządowych. Pozostaje jednak kwestia dobrego obyczaju i wyboru systemu wartości, a to już zależy od decyzji konkretnych osób, które dobierają sobie współpracowników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza