Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcesz zamoczyć nogi w jeziorze Gardno? Musisz kupić bilet

Marcin Barnowski [email protected]
Osoby, które zechcą wpłynąć na jezioro Gardno lub zamoczyć w nim nogi, muszą zapłacić za bilet. Nie dotyczy to tylko mieszkańców.
Osoby, które zechcą wpłynąć na jezioro Gardno lub zamoczyć w nim nogi, muszą zapłacić za bilet. Nie dotyczy to tylko mieszkańców. Archiwum
Kto zechce wypłynąć na jezioro Gardno albo choćby zamoczyć w nim stopy, musi wykupić bilet wstępu do SPN za sześć złotych. Nie dotyczy to tylko miejscowych. Słupski PTTK protestuje, podnosząc, że to koniec wodniactwa na jeziorze.

Prezes słupskiego PTTK Janusz Grabowski nie kryje rozgoryczenia. Decyzje dyrekcji SPN uderzają m.in. w petetekowską przystań w Gardnie Wielkiej. Grabowski podkreśla, że powstała w 1960 roku, siedem lat przed utworzeniem Słowińskiego Parku Narodowego. A wodniackie tradycje na Gardnie sięgają jeszcze czasów przedwojennych.

- Jeszcze w latach 70. choć był już park, jako PTTK mieliśmy w Gardnie Wielkiej białą flotę. Stateczek "Bonanza" pływał stąd do Rowów, opływał także Wyspę Kamienną. Była to atrakcja, a zarazem kanalizowaliśmy w ten sposób ruch turystyczny, bo dobro przyrody leży nam na sercu. To my, słupski PTTK, walczyliśmy w latach 60. o stworzenie tego parku, który teraz nas niszczy. To my wytyczamy i znakujemy szlaki w obrębie SPN - mówi prezes Grabowski.

Dodaje, że ograniczenia wprowadzano stopniowo. Najpierw zakazano pływania z Gardny do Rowów, potem kazano zamknąć wypożyczalnię kajaków, a teraz od każdego wypływającego wymagane będzie uprzednie wykupienie biletu wstępu do SPN, takiego samego, jakie wykupują turyści udający się na całodniowe wycieczki po ruchomych wydmach.

- Jeśli na tym ma polegać ożywianie regionu, to jest to chyba nieporozumienie. Na przystani wciąż jeszcze mamy 10 omeg, 12 optymistów i kilka łódek kabinowych. Ale jak tak dalej pójdzie, zlikwidujemy to wszystko, bo ta przystań traci sens. Ktoś, kto w pięć osób zechce wypłynąć na Gardno na omedze, tylko za bilety zapłaci aż 30 zł - zżyma się petetekowiec.

Jak się dowiedzieliśmy, wymóg posiadania biletu wstępu do parku dotyczy także osób uczących się wind- i katesurfingu w szkółce w Retowie koło Gardny Wielkiej. Bilet powinni wykupić nawet plażowicze, o ile zamierzają zanurzyć w jeziorze nogi: za 6 zł normalny, za 3 zł ulgowy. Z tego obowiązku zwolnieni są tylko miejscowi, to znaczy mieszkańcy gmin graniczących z SPN: Wicko, Główczyce, Smołdzino, Ustka oraz miasta Łeba. Siedzibą słupskiego PTTK jest natomiast Słupsk i tu mieszka większość wodniaków korzystających z przystani.

- Obszary parków narodowych, za wstęp do których pobiera się opłaty, określa rozporządzenie ministra środowiska. Jeziora Gardno i Łebsko są wśród nich i jako dyrektor SPN mam obowiązek pobierać opłaty za wstęp - wyjaśnia Katarzyna Woźniak, dyrektor SPN. Dodaje, że aby ułatwić wodniakom życie, skłonna jest ustalić z nimi opłaty ryczałtowe za wstęp do parku. Ale o całkowitym z nich zwolnieniu nie może być mowy. - Nie mogę nie brać opłat od osób, które prawnie nie są zwolnione z obowiązku płacenia za wstęp - podkreśla pani dyrektor.

- A ja uważam, że przystań, która działa w Gardnie od 1960 roku, powinna zostać potraktowana przez park na tych samych zasadach, jak mieszkańcy - upiera się prezes Grabowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza