Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapaść finansowa Słupska. Cięcia wydatków gdzie się da

Zbigniew Marecki
Słupski magistrat nakazał ograniczenie wydatków przedszkolom, szkołom, placówkom kultury i Zarządowi Infrastruktury Miejskiej. Mają płacić jedynie pensje oraz rachunki za media.

Pismo w tej sprawie wiceprezydenta Andrzeja Kaczmarczyka kilka dni temu trafiło do jednostek podległych ratuszowi szkół, przedszkoli i placówek kultury, a także do Zarządu Infrastruktury Miejskiej.

Dyrektorzy nie są zaskoczeni, bo podobne pisma otrzymywali także w minionych latach. Zwykle jednak jesienią, a nie na początku czerwca.

- Choć to dla nas nie nowość, to tak szybki termin akcji oszczędnościowych jest sygnałem, że z płynnością budżetową musi być gorzej niż zwykle - ocenia jeden z dyrektorów.

Co to pismo oznacza w praktyce?

- Że trzeba konsultować wszelkie wydatki z wydziałem finansowym - wyjaśnia Kazimierz Skiba, dyr. SP nr 2 w Słupsku. - Ja działałem przewidująco i małe remonty planowane na ten rok wykonałem już w ferie zimowe. Mam też zapas środków czystości, ale nie wyobrażam sobie braku zgody gdybym musiał je pilnie kupić.

Jak nam wyjaśnił wiceprezydent Kaczmarczyk wyjaśnia, że pismo jest bezpośrednio skutkiem decyzji radnych, którzy nie zgodzili się na powiększenie debetu, z którego może korzystać prezydent Słupska w sytuacjach awaryjnych. Teraz ratusz korzysta z 15 milionowego debetu. Chciano go powiększyć do 20 mln zł.

- W takiej sytuacji musimy wspólnie tworzyć tamę, aby nie rozlała się fala wydatków - tłumaczy Kaczmarczyk.

Według niego apel ten dotyczy nie tylko dyrektorów jednostek podległych magistratowi, ale również szefów wydziału finansowego, którzy muszą czuwać nad realizacją budżetu.

- Na ostatniej sesji próbowaliśmy tłumaczyć radnym, że z powodu nierytmiczności wpływów do kasy miejskiej w czerwcu mogą się zdarzyć dni, kiedy wydatki będą wyższe niż dopuszczalny debet. Dlatego wnioskowaliśmy o zgodę na jego powiększenie, ale nie znaleźliśmy zrozumienia - mówi wiceprezydent.

Radni nie musieli mieć jednak zrozumienia dla sytuacji w której dopuszczalny debet jest stale niemal maksymalnie wykorzystany a nie służy jako środek awaryjny.

- W piśmie rzeczywiście jest sugestia, że trzeba ograniczyć wydatki bo radni nie powiększyli debetu - mówi pracująca w miejskiej budżetówce radna Beata Chrzanowska, szefowa klubu PO, który głosował przeciw zwiększeniu kredytu. - To niepokojące, że w ratuszu brakuje pieniędzy. Trzeba się temu przyglądać bo od skarbniczki dowiedziałam się, że w ciągu kilku dni może zabraknąć pieniędzy na opłacanie rachunków.

- Miałam świadomość, że w tym roku zabraknie pieniędzy w kasie miejskiej, bo budżet był optymistyczny po stronie dochodów - ocenia radna Krystyna Danilecka-Wojewódzka. - Spodziewałam się, że problem wyniknie we wrześniu. Jak to było w ubiegłym roku. Tymczasem stało się to już już w czerwcu. Nie można było zgodzić się na powiększenie debetu, bo trzeba by go było spłacać, a już wiadomo, że miasto w tym roku dostanie o trzy miliony zł mniej z podatku PIT i nie wiadomo, czy odzyska planowany VAT w związku z budową parku wodnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza