Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ordynator z Ustki oskarżony o narażenie zdrowia

Bogumiła Rzeczkowska
Słupska prokuratura rejonowa oskarżyła Adama C., ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego, o błąd w sztuce lekarskiej. Lekarz nie przyznaje się do zarzutów.
Słupska prokuratura rejonowa oskarżyła Adama C., ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego, o błąd w sztuce lekarskiej. Lekarz nie przyznaje się do zarzutów. archiwum
Słupska prokuratura rejonowa oskarżyła Adama C., ordynatora oddziału położniczo-ginekologicznego, o błąd w sztuce lekarskiej. Lekarz nie przyznaje się do zarzutów.

Sprawa dotyczy kobiety, która w usteckim oddziale ginekologiczno-położniczym przeszła zabieg usunięcia ciąży pozamacicznej. Po tym nastąpiły komplikacje - wytworzył się krwiak. Został usu­nięty, ale narastał. Pacjentka więc dwukrotnie przeszła taki zabieg. Ostatni raz 1 września 2010 roku. Dwa tygodnie później poczuła się źle. Swój stan skojarzyła z przebytymi zabiegami.

Wieczorem pojechała do szpitala w Ustce. Miała ze sobą badania krwi, z których wynikało, że stężenie białka CRP jest podwyższone, co mogło świadczyć o stanie zapalnym. Pacjentkę przyjął ordynator Adam C. Po zrobieniu USG stwierdził płyn w jamie otrzewnej. Jednak nie przyjął kobiety do szpitala ani nie wezwał chirurga na konsultację. Poradził wizytę u lekarza rodzinnego.

Bóle jednak nasiliły się. O czwar­tej nad ranem rodzina kobiety wezwała pogotowie. Pacjentka od razu trafiła na stół operacyjny na oddziale chirurgii słupskiego szpitala, gdzie przeszła ciężką operację. Rozpoznano u niej zapalenie otrzewnej i odczynowe zapalenie wyrostka robaczkowego.
Sprawa trafiła do prokuratury. - Oskarżyliśmy Adama C. o to, że 16 września 2010 ro­ku nieumyślnie naraził pacjentkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu - mówi Sylwia Knapik, zastępca słupskiego prokuratora rejonowego.

- Jako lekarz miał obowiązek opieki nad osobą narażoną na takie niebezpieczeństwo. Jednak odesłał pacjentkę, która zgłosiła się na oddział, do lekarza rodzinnego. Mimo że były wskazania do hospitalizacji.
Podstawą aktu oskarżenia stała się opinia biegłych oraz dokumentacja z izby przyjęć, skąd pacjentka została odesłana. Eksperci powołani do sprawy stwierdzili, że nie było związku pomiędzy zabiegami przeprowadzonymi na ginekologii przez innego lekarza a zapaleniem otrze­wnej. Bo dolegliwości pojawiłyby się znacznie wcześniej. Natomiast, zdaniem biegłych, odesłanie pacjentki w takim stanie było błędem w sztuce lekarskiej i narażało kobietę na utratę zdrowia.

- Usunięcie krwiaka inny lekarz wykonał zgodnie ze sztuką lekarską. Wykluczono, że powikłanie ma związek z zabiegiem - mówi prokurator Knapik. - W tej sprawie chodzi o zachowanie lekarza wobec pacjentki z poważnymi dolegliwościami, która zamiast trafić na oddział, została odesłana do lekarza rodzinnego. Uratowano ją dopiero na chirurgii.

Za nieumyślne narażenie zdrowia pacjentki grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo do roku więzienia.

- Adam C. nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień - dodaje Sylwia Knapik. Lekarz także z nami nie chciał rozmawiać. - Nie rozmawiam z Głosem Pomorza - stwierdził, nie dając nam szansy poinformowania go, w jakiej sprawie do niego telefonujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza