MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Masz chorą tarczycę? To masz poważny problem

Alek Radomski [email protected]
Badanie tarczycy
Badanie tarczycy sxc.hu
21-letnia słupszczanka nie może leczyć w naszym mieście tarczycy, bo nie ma lekarzy specjalistów.

W grudniu zeszłego roku dyrekcja słupskiego szpitala zdecydowała się na zamknięcie poradni endokrynologicznej. Jak poinformowano, powodem decyzji było rozwiązanie umowy przez Pomorski Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Zatrudniona przez szpital lekarka zdecydowała się, że nie będzie kończyć specjalizacji z endokrynologii. W efekcie poradnia przestała spełniać wymogi NFZ. Innego zatrudnionego lekarza z taką specjalizacją w szpitalu nie było.

Z poradni co miesiąc korzystało około 300 osób nie tylko z chorobami tarczycy. Musieli poszukać pomocy w innych miastach regionu lub zdecydować się na droższe prywatne leczenie. Sytuację z autopsji zna 21--letnia Wioleta ze Słupska. Od roku choruje na zapalenie tarczycy.

- Ponieważ w Słupsku nie ma żadnego lekarza endokrynologa, który przyjmowałby na kasę chorych, czyli publicznie. Leczeniem choroby zajmuje się mój lekarz rodzinny - pisze w liście do redakcji pani Wioleta. - W Słupsku prywatnie do endokrynologa trudno się dostać, a niektórzy lekarze nie przyjmują już pacjentów. Tych stałych mają już za dużo.

To jednak niejedyny kłopot słupszczanki. Kolejnym są badania, które trzeba mieć podczas wizyty u specjalisty. Jeśli skierowanie wypisuje lekarz pierwszego kontaktu (w wypadku czytelniczki leczący chorobę), to trzeba płacić. Badanie krwi na hormony TSH, FT3 i FT4 kosztuje około 50 zł.

- Słupszczanie chorujący na tarczycę zostali pozostawieni sami sobie. Po wykonaniu telefonu do słupskiego NFZ-u dowiedziałam się, że takie są przepisy. Przyznano mi jednak rację, że to skandaliczne, że osoba, która płaci składki, nie ma możliwości wykonania badania bezpłatnie w mieście, które ma prawie 100 tys. mieszkańców - żali się nasza czytelniczka.

Co ciekawe, w miejscowościach mniejszych od Słupska, jak Człuchów, Chojnice i Wejherowo są poradnie endokrynologiczne.
Jakie więc chorzy z regionu mają szanse na własną poradnię specjalistyczną? Po rozmowie z Ryszardem Stusem, dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupski, trzeba stwierdzić, że znikome.

- Cały czas szukamy specjalisty - mówi Ryszard Stus. - Ale lekarzy endokrynologów brak. Medycy nie chcą się specjalizować w tej trudnej dziedzinie. Wybierają inne specjalizacje. To nie jest tylko kłopot Słupska, brak endokrynologów to problem ogólnopolski. Znani i utytułowani lekarze funkcjonują głównie wokół jednostek akademickich. Trudno ich namówić do przenosin np. z Trójmiasta do Słupska.

Dyrektor Stus przyznaje, że lekarze odchodzą ze szpitala, bo na prywatnej praktyce mogą zarobić więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza