MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie wiadomo czyja jest studzienka, w której zginęła kobieta

Bogumiła Rzeczkowska
Studzienka jest już zabezpieczona.
Studzienka jest już zabezpieczona. Krzysztof Głowinkowski
Dokumentacja projektowa studzienki wentylacyjnej, w której zginęła Ewa G., została przed laty zniszczona. Słupski ratusz twierdzi, że nie ma dowodów na to, czyją własnością jest ten obiekt.

Przypomnijmy, że w ubiegłą środę w niezabezpieczonej studzience, znajdującej się między ulicami Szczecińską a Dmowskiego w Słupsku, odnaleziono ciało 56-letniej Ewy G. Betonowy krąg o średnicy 1,2 metra i głębokości 1,5 metra znajduje się na małej łączce w pobliżu wydeptanej ścieżki prowadzącej na skróty.

Według wstępnych wyników sekcji, był to nieszczęśliwy wypadek. Kobieta zmarła od obrażeń głowy. Nie wiadomo jednak, co sprawiło, że pokrzywdzona wpadła do studzienki. Śledztwo zostało wszczęte z artykułu nieumyślnego spowodowania śmierci i objęło także wątek narażenia na bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia poprzez niezabezpieczenie studzienki.

Zobacz także: Po sekcji: Śmierć w studzience to nieszczęśliwy wypadek

Z pierwszych informacji wynikało, że otwór jest wylotem kanału wentylacyjnego byłego hotelu i restauracji Zajazd, którego budowa rozpoczęła w 1978 roku. W 2007 lokal rozebrała firma Wema, obecnie w upadłości. Po rozbiórce na prywatnej działce postawiła nowy budynek i otworzyła w nim salon łazienek. Studzienka znajduje się na terenie miejskim, ale nie jest obiektem należącym do miasta.

Po wypadku Ewy G. ratusz szukał dokumentacji budowlanej Zajazdu. Znalazł tylko tę dotyczącą rozbiórki. W opisie działki przedstawionym w zgłoszeniu rozbiórki nie ma tego przyłącza. Natomiast gdy Zajazd był budowany, pozwolenia na budowę takich obiektów wydawał urząd wojewódzki. Niestety, dokumentów Przymorza, pierwszego właściciela Zajazdu, nie udało się znaleźć w archiwum administracji budowlanej ratusza, gdzie przed laty mogły zostać przekazane z urzędu wojewódzkiego.

Zobacz także: Martwa kobieta znaleziona w studzience w Słupsku (zdjęcia, wideo)

- W naszych archiwach nie ma dokumentów projektowych składanych w celu uzyskania pozwolenia na budowę - mówi Dawid Zielkowski, rzecznik prezydenta Słupska. - Najpierw przepisy nakazywały przechowywanie takiej dokumentacji przez pięć lat. Później ten okres wydłużono do dziesięciu i po tym czasie nie było już obowiązku archiwizacji. Podejrzewamy, że została zniszczona.

Według rzecznika, bez dokumentów nie można jednoznacznie stwierdzić, czy studzienka rzeczywiście należała do Zajazdu.

- Tym bardziej że nie wspomniano o niej przy rozbiórce budynku - dodaje Dawid Zielkowski. Otwór został przykryty dopiero po wypadku, choć okazuje się, że zagrożenie można było dostrzec wcześniej.

"Ta studzienka była zabezpieczona przez wiele lat. Rok temu zabezpieczenie zniszczyli bezdomni, którzy tam zamieszkali... Na początku zakrywali ją prowizorycznie zabezpieczeniem (taka obudowa blaszana z daszkiem). Później leżała na niej kratka luzem. A mniej więcej od wiosny tego roku cały czas studzienka była odkryta i czekała aż ktoś do niej wpadnie. Równie dobrze mogło tam wpaść dziecko przebiegające w pobliżu" - napisał na forum gp24.pl internauta "mieszkaniec okolicy".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza