Wieczorem 11 listopada na bytowskim rynku około 20 osób rozwinęło transparent z napisami: "Tym, którzy przelali za Nią krew, bytowska Lechia oddaje cześć", “Bądź dumny, skąd pochodzisz". Młodzi ludzie zaśpiewali hymn, odpalili świece dymne, posprzątali po sobie i rozeszli się.
Teraz staną przed sądem za zakłócanie porządku publicznego z art. 51 kodeksu wykroczeń, który mówi
"że kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".
Kibice zostali już wezwani przez policję. Odmówili składania wyjaśnień.
Tak całą sprawę opisują uczestnicy demonstracji.
- 11 listopada 1918 r. to data, której nam kibicom nikt nie musi przypominać. Święto Niepodległości. Po 123 latach niewoli nasz kraj znowu pojawił się na mapie. Z okazji tego jakże ważnego dla nas święta postanowiliśmy oddać hołd wielkim rodakom, którzy przyczynili się do tego, że dzisiaj możemy mówić w naszym ojczystym języku - mówią kibice.
- Wieczorem 11 listopada w ponad 20 osób zebraliśmy się na rynku w Bytowie. Zaprezentowaliśmy specjalnie przygotowaną folię, która została podświetlona biało - czerwonymi stroboskopami, pojawiły się także race. Na folii widniało hasło: “Tym, którzy przelali za Nią krew bytowska Lechia oddaje cześć", a poniżej: Bądź dumny skąd pochodzisz.
Nie zabrakło patriotycznych przyśpiewek oraz odśpiewania hymnu narodowego. Następnie odpaliliśmy świece dymne w narodowych barwach i "achtungi". Z okien pobliskich bloków i kamienic usłyszeliśmy brawa mieszkańców, wspierające nas okrzyki oraz podziękowania za pamięć o bohaterach. Po zakończeniu demonstracji posprzątaliśmy zużytą pirotechnikę i każdy z nas udał się w swoją stronę.
Kilkadziesiąt metrów dalej policjanci wylegitymowali kibiców. - Wszyscy zostaliśmy dokładnie przeszukani.
Usłyszeliśmy, że jeżeli chcemy manifestować swoje poglądy, to "mamy sobie jechać do Warszawy". Nie obyło się też bez zapewnień funkcjonariuszy, iż “niebawem spotkamy się na komendzie, a następnie w sądzie". Wszystko to w najważniejsze święto narodowe kraju. Po ponad półgodzinnej “pogawędce" funkcjonariusze odpuścili - mówią uczestnicy demonstracji.
Po tygodniu do osób wylegitymowanych przyszły wcześniej zapowiedziane wezwania na komendę.
- Zarzut jest absurdalny, bo zachowanie demonstrantów nie zakłóciło spokoju ludzi mieszkających nieopodal, czy przechodniów, a wręcz przeciwnie, wzbudziło u nich podziw i szacunek, czego dowodem są wcześniej wspomniane brawa oraz okrzyki - uważają kibice.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?